Dwudniowy szczyt NATO w stolicy Królestwa Niderlandów był spektakularnym przykładem przyklęknięcia Starego Kontynentu przed Donaldem Trumpem. Europejscy członkowie Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego padli przed prezydentem USA na kolana - i nic nie wskazuje na to, aby mieli z tych kolan powstać. Już po wyborze 47 prezydenta w dziejach USA Olaf Scholz (już go nie ma), Emmanuel Macron (jeszcze jest) i paru innych szefów rządów krajów Europy chojrakowało, mówiąc z nieukrywaną wyższością wobec Jankesów, że trzeba oto „tworzyć europejska armię” i „liczyć przede wszystkim na siebie”. Dziś jeden chojrak jest już na niemieckiej emeryturze, reszta siedzi jak Mickey Mouse pod miotłą. Choć to może złe porównanie, bo filmowa Myszka Miki była sympatyczna, a szefowie rządów państw europejskich w większości są „sympatyczni inaczej”.
Szczyt w Hadze był wyjątkowy z paru względów. Po pierwsze: bo wrócił Trump. Po drugie: bo po raz pierwszy prowadził go nowy sekretarz generalny NATO, wcześniej wieloletni premier Holandii (od 1 stycznia 2020- Niderlandy) Mark Rutte. Po trzecie: bo komunikat końcowy był rekordowo krótki (tylko pięć punktów). Po czwarte: bo znacznie mniej niż zwykle było o Rosji (na życzenia gospodarza Białego Domu). Po piąte: bo jednogłośnie przegłosowano podniesienie budżetu na obronność członków NATO do 5 proc. (w dwóch etapach).
Dla Polski to kaszka z mleczkiem. Dla wielu innych państw, pomijając Wielką Brytanię, Turcję, Grecję, kraje bałtyckie i skandynawskie to prawdziwa rewolucja. Skądinąd to chichot historii, bo akurat gospodarz szczytu czyli Królestwo Niderlandów, jeden z absolutnie najbogatszych europejskich członków NATO, jeden z dwóch krajów, które jako jedyne zarobiły na istnieniu strefy euro (drugi to Niemcy) jeszcze niedawno stanowczo podkreślał, że nie tylko nie ma mowy, aby w kolejnym roku osiągnął próg 2 proc. PKB przeznaczanych na obronność (zgodnie z ustaleniami szczytu NATO w Davenport w Walii w 2014 roku), ale Holandia nie uczyni tego w ciągu nawet najbliższych kilku lat! Dla przypomnienia: premierem rządu w Hadze był wówczas… Mark Rutte! Zresztą Niderlandy w ówczesnej bezczelności nie były osamotnione, bo wtórowały im w tym Belgia i Dania. Wszystkie te kraje łącznie z Hiszpanią, której premier Pedro Sanchez jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej powtarzał za swą rodaczką - komunistką Dolores Ibarruri „no pasaran” - jednogłośnie zatańczyły tak, jak zagrał im Donald John Trump.
A swoją drogą gdyby budżet krajów NATO przeznaczany na obronność choć trochę był zbliżony do poziomu ego prezydenta Trumpa - nikt by nam nie podskoczył…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/733652-na-kolanach-przed-trumpem-i-jego-ego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.