„To jest cios wymierzony przez Netanjahu w Trumpa. Izrael liczy na to, że odpowiedź Iranu wciągnie Stany Zjednoczone do wojny, co storpeduje negocjacje amerykańsko-irańskie ws. instalacji nuklearnych” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Witold Repetowicz. Ekspert podkreśla, że rozpoczęty na Bliskim Wschodzie konflikt można nazwać wojną, który może zaburzyć plany robienia interesów USA z krajami arabskimi. „Nie wykluczałbym także wariantu optymistycznego, choć jest mało prawdopodobny. Zakłada on, że USA jakoś spacyfikują Izrael i nie dopuszczą do dalszych ataków, a z drugiej strony skłonią Iran do kontynuowania rozmów” - ocenia nasz rozmówca.
CZYTAJ TAKŻE: Atak Izraela. Jest wstępny bilans ofiar. Zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych. Wśród nich dowódcy i naukowcy
Portal wPolityce.pl: Iran mówi o wypowiedzeniu wojny przez Izrael. To tylko słowa, czy rzeczywiście mamy nową otwartą wojnę?
Dr Witold Repetowicz: To jest niewątpliwie wypowiedzenie wojny. Zresztą Izrael nie ukrywa, że będzie dalej uderzał. Pytanie dotyczy tego, jak na to odpowie Iran i jak na odpowiedź Iranu zareagują Stany Zjednoczone. Mamy tu pewnego rodzaju grę, ponieważ Izrael liczy na to, że odpowiedź Iranu wciągnie Stany Zjednoczone do wojny, co storpeduje negocjacje amerykańsko-irańskie ws. instalacji nuklearnych. Te rozmowy stoją obecnie pod dużym znakiem zapytania, choć jest jeszcze jakaś szansa, że jednak będą konstytuowane. Izraelowi zdecydowanie zależy na tym, żeby tak nie było.
Netanjahu chce grać Trumpowi na nosie?
Można powiedzieć, że to jest cios wymierzony przez Netanjahu w Trumpa, ponieważ bardzo dyskusyjne jest, czy Amerykanie zostali uprzedzeni o tym ataku. Jeżeli jednak zostali uprzedzeni i byli przeciwni, to dlaczego ten atak doszedł do skutku? Trump nie może stracić tutaj twarzy, chodzi o to, aby w pewnym sensie nie wyszło, że ogon nadal macha psem. Tak było zaś za czasów administracji Joe Bidena, to Netanjahu dyktował USA warunki. Wynikało to z tego, że w Stanach Zjednoczonych toczyła się wówczas kampania wyborcza i Demokraci byli w ciężkim położeniu, nie chcieli stracić poparcia żydowskiego lobby. W tej chwili karty są rękach Stanów Zjednoczonych, które mają dziś większe możliwości nacisku na Izrael. Pytanie, czy będą chciały wyciągać jakieś konsekwencje wobec Izraela za takie harce? Moim zdaniem niekoniecznie, bo wtedy okażą pewną miękkość wobec Iranu. To wszystko komplikuje obecną sytuację w tym trójkącie.
Donaldowi Trumpowi zależy na spokoju na Bliskim Wschodzie, ponieważ chce tam robić tam interesy. Czy atak Izraela te plany przekreślił?
Wizyta Donalda Trumpa w państwach arabskich - Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Katarze - która przyniosła wielobilionowe kontrakty, była jego wielkim sukcesem. Arabowie zasygnalizowali Trumpowi, że oni nie są zainteresowani wojną izraelsko-irańską i destabilizacją regionu. Tym bardziej nie są zainteresowani, żeby być wciągniętymi do takiego konfliktu. Donald Trump musi zatem rozważyć, czy wciągnięcie USA do konfliktu nie narazi tych relacji. Państwa arabskie nie mają zamiaru stać się celem ataków ze strony Iranu, bo w przeszłości były już takie zagrożenia. Nie sądzę jednak, aby była to najbliższa perspektywa. Niemniej w przypadku eskalacji konfliktu i rozkręcenia tej wojennej machiny, zablokowanie Cieśniny Ormuz i Cieśniny Bab al-Mandab ze strony Huti oraz podobna aktywność na Morzu Czerwonym, będzie stanowiło uderzenie w interesy państw arabskich, a przez to również w interesy Stanów Zjednoczonych. Taki rozwój wypadków przyniesie za to korzyści Rosji, ze względu na wystrzelenie w górę cen ropy i wciągnięcie USA w całą awanturę.
A jaką grę prowadzi w tym rejonie Rosja?
Rosja nie bez powodu nie dostarczyła, mimo licznych zabiegów Iranu, samolotów Su-35 oraz systemu obrony przeciwlotniczej S400, który w tej sytuacji bardzo by się im przydał. Rosja nie chce, żeby Iran miał potencjał odstraszający Izrael i zniechęcający go do ataku. Dlatego sądzę, że chodzi tu o wciągnięcie Stanów Zjednoczonych do wojny na Bliskim Wschodzie. Na pewnym etapie eskalacji tego konfliktu może dojść do ataków ze strony Iranu na siły amerykańskie rozmieszczone w regionie. Takie zagrożenie w pewnej perspektywie oczywiście istnieje. Iran zasadniczo musi odpowiedzieć teraz na izraelski atak i z całą pewnością wysłanie 100 dronów taką odpowiedzią nie jest.
Czyli Iran uderzy bardziej zdecydowanie? Czy to jedyna możliwość?
Nie wykluczałbym także wariantu optymistycznego, choć jest mało prawdopodobny. Zakłada on, że USA jakoś spacyfikują Izrael i nie dopuszczą do dalszych ataków, a z drugiej strony skłonią Iran do kontynuowania rozmów. Wtedy mogłoby dojść do zawarcia porozumienia pomiędzy USA i Iranem ws. programu nuklearnego. Taka opcja ciągle moim zdaniem istnieje, ale niestety jest mało prawdopodobna. Szanse na zrealizowanie tego optymistycznego scenariusza są niewielkie.
Jaki wpływ na podjęcie decyzji o ataku na Iran miała beznadziejna sytuacja Benjamina Netanjahu w kraju? Kneset ledwie zdołał odrzucić wniosek o samorozwiązanie parlamentu.
Z całą pewnością jedną z motywacji Netanjahu była także sytuacja wewnętrzna. Trzeba pamiętać, że notowania Likudu, czyli partii premiera Izraela, są tragiczne. Mimo sukcesów w Libanie, mimo zabicia lidera Hezbollahu Hasana Nasrallaha, nie udało mu się doprowadzić do odbicia notowań własnej partii. Tymczasem najbliższe wybory w Izraelu są za ok. 17 miesięcy i ten czas szybko mu ucieka. Wewnętrzna sytuacja stanowi dla Netanjahu duże zagrożenie personalne. Ponadto, wojna i zagrożenie terytorium izraelskiego, choć byłoby to skrajnie cyniczne, ale Netanjahu można o to podejrzewać, mogło być dla niego pretekstem do niezorganizowania tych wyborów.
Czy Netanjahu próbuje zmobilizować wokół siebie Izraelczyków rozpoczynając wojnę?
Atak na Iran będzie do pewnego momentu elementem jednoczącym Izraelczyków. W Izraelu istnieje bowiem percepcja Iranu – choć jest trochę fałszywa - jako kraju dążącego do zniszczenia Izraela za pomocą broni atomowej. To jest percepcja dość powszechna w Izraelu. Moim zdaniem nie jest ona jednak do końca prawdziwa, ponieważ dla Iranu atak nuklearny na Izrael byłby zwykłym samobójstwem. Spotkałoby się to z takim odwet, że Islamska Republika Iranu bardzo szybko przestałaby istnieć i nikt na świecie nie stanąłby w jej obronie. Nie byłoby żadnej odpowiedzi na taki ruch. Trudno przypuszczać, aby Iran miał takie składności samobójczej, raczej ma bardzo rozbudowany instynkt samozachowawczy. W Izraelu panuje jednak przekonanie, że jakiekolwiek porozumienie dyplomatyczne dotyczące irańskiego programu nuklearnego będzie nieskuteczne.
A więc wojna?
Jeżeli rzeczywiście Iran mocno odpowie Izraelowi, to zniszczenia będą bardzo poważne i wiele ofiar śmiertelnych. Tu powstaje pytanie, jak wówczas zareaguje izraelska opinia publiczna. Niemniej to Izrael jest w stanie wyrządzić znacznie większe szkody Iranowi. To jednak nie oznacza, że tej zdecydowanej odpowiedzi ze strony Iranu nie będzie.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/732395-repetowicz-to-jest-cios-wymierzony-przez-netanjahu-w-trumpa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.