Na stronach internetowych Departamentu Stanu USA ukazała się publikacja mająca wszelkie cechy tekstu programowego przedstawiającego stosunek obecnej administracji Stanów Zjednoczonych do Unii Europejskiej. Autorem materiału pt. „Potrzeba cywilizacyjnych sojuszników w Europie” jest Samuel Samson (starszy doradca Biura ds. Demokracji, Praw Człowieka i Pracy), którego poglądy wydają się odzwierciedlać stanowisko amerykańskiej dyplomacji wobec Europy.
Po słynnej mowie monachijskiej J.D. Vance’a jest to drugi mocny sygnał pokazujący zaniepokojenie Waszyngtonu rozchodzeniem się dróg Starego Kontynentu i Nowego Świata. Cechą charakterystyczną obu tekstów jest skoncentrowanie się nie na interesach, lecz na wartościach, ponieważ to właśnie w tej ostatniej sferze Biały Dom upatruje przyczyn dzisiejszego osłabienia więzi transatlantyckich. Warto omówić pokrótce ów materiał, gdyż daje on wgląd w sposób myślenia obecnych elit rządowych w USA.
Kampania przeciw własnej cywilizacji
Samuel Samson pisze, że bliskie relacje między Stanami Zjednoczonymi a Europą wykraczają poza politykę transakcyjną, opierając się na „wspólnej kulturze, wierze, więzach rodzinnych, wzajemnej pomocy w czasach niepokojów, a przede wszystkim wspólnym dziedzictwie cywilizacji zachodniej” – na „zachodniej tradycji prawa naturalnego, etyki cnót i suwerenności narodowej”. Autor precyzuje, że źródła owego powinowactwa biją w Atenach i Rzymie, płyną poprzez całe średniowieczne chrześcijaństwo i angielskie prawo zwyczajowe, by trafić do pism Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych. Zdaniem autora Deklaracja Niepodległości USA odzwierciedla myśl zarówno Arystotelesa, jak i św. Tomasza z Akwinu, dlatego Ameryka pozostaje dłużna Europie za to wielkie intelektualne i kulturowe dziedzictwo.
Właśnie z powodu tej bliskości Amerykanie, według Samsona, mają dziś prawo bić na alarm, widząc odwrót Europy od jej podstawowych wartości, dzielonych do tej pory wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi. Autor zauważa z niepokojem, że na Starym Kontynencie:
trwa agresywna kampania przeciw samej cywilizacji zachodniej. W całej Europie rządy uzbroiły instytucje polityczne przeciw własnym obywatelom i przeciw naszemu wspólnemu dziedzictwu. Oddalając się od zasad demokratycznych, Europa przekształciła się w siedlisko cyfrowej cenzury, masowej migracji, ograniczeń wolności religijnej i licznych innych ataków na demokratyczną samorządność.
Regres demokracji w Europie
Żeby nie być gołosłownym, Samson wymienia konkretne przykłady takich działań, jak np. wprowadzenie cenzury internetowej w Niemczech pod pretekstem zwalczania dezinformacji, użycie niemieckiego wywiadu do prób wykluczenia partii AfD z procesu wyborczego, wyrok sądowy dla Marine Le Pen we Francji oznaczający dla niej zakaz kandydowania w wyborach prezydenckich, fałszywe oskarżenia pod adresem Węgier na arenie unijnej czy ograniczenia wobec niektórych partii i polityków w Polsce i Rumunii. Autor wspomina też o unijnym prawie o usługach cyfrowych, służącym rzekomo ochronie dzieci przed szkodliwymi treściami w sieci, a wykorzystywanym do uciszania niewygodnych głosów za pomocą „orwellowskiej moderacji treści”.
Krytyka nie omija także Wielkiej Brytanii, choć nie znajduje się ona w Unii Europejskiej. Amerykanin przypomina o aresztowaniach chrześcijan za modlitwę w myślach przed klinikami aborcyjnymi czy o zatrzymaniu w samym tylko 2023 roku ponad 12 tysięcy obywateli brytyjskich jedynie za komentarze internetowe krytyczne wobec polityki imigracyjnej rządu.
Samson pisze, że Amerykanie znają podobne praktyki, ponieważ były one jeszcze niedawno stosowane przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego zwolennikom. Są one świadectwem, że nie zawsze liberalizm idzie w parze z demokracją, lecz może „deptać demokrację, a wraz z nią dziedzictwo Zachodu, w imię dekadenckiej klasy rządzącej, która boi się własnego ludu”.
Autor przedstawia cały katalog zarzutów pod adresem Europy („tłumienie wolności słowa, ułatwianie masowej migracji, atakowanie ekspresji religijnej i podważanie wyników wyborów”), które zagrażają fundamentom partnerstwa transatlantyckiego. W związku z tym pisze:
Europa, która odcina się od swoich duchowych i kulturowych korzeni, która traktuje tradycyjne wartości jak niebezpieczne relikty i która centralizuje władzę w nieodpowiedzialnych instytucjach, jest Europą mniej zdolną do przeciwstawienia się zagrożeniom zewnętrznym i wewnętrznemu rozkładowi. Dlatego osiągnięcie pokoju w Europie i na całym świecie wymaga nie odrzucenia naszego wspólnego dziedzictwa kulturowego, lecz jego odnowienia.
Regres demokracji na Starym Kontynencie zagraża, według Samsona, nie tylko wolności, bezpieczeństwu i pomyślności ekonomicznej samych Europejczyków, lecz także Amerykanów. Dlatego pielęgnowanie wspólnego dziedzictwa cywilizacyjnego, ochrona wolności słowa i wyznania oraz bezpiecznych granic i uczciwych wyborów ze strony Europejczyków byłyby mile widzianym krokiem przez Amerykanów.
Wezwanie do opamiętania
W niektórych stolicach po naszej stronie oceanu powyższy tekst został odebrany jako jeden wielki atak administracji Donalda Trumpa na Europę, jednak w rzeczywistości jest to głos wzywający elity Starego Kontynentu do opamiętania. To nie deklaracja ideologicznej konfrontacji, jaka miała miejsce na świecie w czasie zimnej wojny. To raczej wyraz troski o wzajemne relacje, które są wystawiane na szwank dlatego, że jeden z partnerów niszczy ową wspólnotę, walcząc ze swoją własną tradycją, kulturą i wartościami. Dlatego Samson kończy swój tekst stwierdzeniem:
Stany Zjednoczone nadal są zaangażowane w silne partnerstwo z Europą i współpracę w zakresie wspólnych celów polityki zagranicznej. Jednak partnerstwo to musi opierać się na naszym wspólnym dziedzictwie, a nie na globalistycznym konformizmie. Nasze relacje są zbyt ważne, nasza historia zbyt cenna, a międzynarodowa stawka zbyt wysoka, aby pozwolić na podważenie tego partnerstwa. Dlatego po obu stronach Atlantyku musimy chronić dobra naszej wspólnej kultury, zapewniając, że zachodnia cywilizacja pozostanie źródłem cnoty, wolności i rozkwitu ludzkości dla przyszłych pokoleń.
Zapewne duża część obecnych elit unijnych nie zgodzi się z powyższymi tezami, jednak musi przyjąć do wiadomości, że takie jest obecne stanowisko Stanów Zjednoczonych. Może więc dalej kontynuować swój kurs, coraz mocniej rozchodząc się z podejściem Amerykanów. Może też dokonać korekty – nie tyle z powodu zmiany własnych przekonań, ile pod wpływem nacisku Waszyngtonu, ponieważ to on dysponuje silniejszymi narzędziami nacisku.
Jest też jednak spora część mieszkańców Europy, która podziela przedstawioną powyżej diagnozę, uważając, że obecna polityka unijnego establishmentu zagraża wolnościom obywatelskim, bezpieczeństwu kontynentu i jego pomyślności gospodarczej. Zmiana paradygmatu wymagałaby jednak politycznego trzęsienia ziemi na miarę wyborczego zwycięstwa Donalda Trumpa w USA. Czy Europejczyków stać będzie jednak na tak samo stanowcze odrzucenie lewicowo-liberalnej oligarchii jak zrobili to Amerykanie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/731992-dlaczego-drogi-ameryki-i-europy-rozchodza-sie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.