„Jestem silnym liderem partii, ale nie dyktatorem” – powiedział PAP George Simion, faworyt dzisiejszych wyborów prezydenckich w Rumunii. Polityk podkreślił znaczenie utrzymania NATO jako silnego paktu z udziałem USA, a jako najbliższych sojuszników politycznych wymienił Braci Włochów premier Giorgii Meloni oraz PiS.
To, jak się zachowujesz i działasz, zależy od funkcji, którą pełnisz. Jestem teraz liderem opozycji, szefem partii i jeśli nie będę mieć silnego głosu, to zostanę wyeliminowany
— powiedział Simion, odpowiadając na zarzuty, że jako lider partii usuwa konkurentów i „nie dzieli się władzą”.
„Jestem dobrym szefem”
To ważne o tyle, że jeśli lider prawicowego Związku Jedności Rumunów zostanie prezydentem, to przyjdzie mu rządzić w kohabitacji z koalicją, tworzoną przez socjaldemokratów (PSD), narodowych liberałów (PNL) i partię mniejszości węgierskiej (UDMR).
To stało się w USR. Związek Ocalenia Rumunii odwrócił się od swojej liderki, kandydatki w wyborach Eleny Lasconi w trakcie kampanii. Coś takiego na pewno nie stanie się ze mną. I to nie znaczy, że jestem dyktatorem, ale że jestem dobrym szefem partii
— dodał Simion.
W powtórzonej kampanii wyborczej lider AUR postawił na Calina Georgescu, który nieoczekiwanie wygrał I turę listopadowych wyborów, a po ich unieważnieniu i rozpisaniu nowych nie został dopuszczony do ponownego startu.
Simion obrońcą Georgescu
Simion, pozycjonując się jako obrońca Georgescu, demokracji i porządku konstytucyjnego, który - jego zdaniem - został brutalnie naruszony przez wykluczenie tego kandydata, zdołał wywalczyć sobie pierwsze miejsce w sondażach, przechwytując antysystemowych wyborców.
Prawda jest taka, że nie przedstawiono poważnego dowodu na rzecz tego, że zagraniczna ingerencja wpłynęła na wynik wyborów. Mieliśmy po prostu establishment, który przestraszył się człowieka, który wygrał i to jest powód, dlaczego te wybory anulowano
— ocenił Simion.
Unieważnienie wyborów
W grudniu Sąd Konstytucyjny unieważnił listopadową pierwszą turę wyborów z powodu nadużyć i prawdopodobnej ingerencji zewnętrznej, do których miało dojść w kampanii Georgescu.
To jest demokracja i trzeba szanować ludzi, bo jeśli nie masz do nich zaufania, uważasz, że są głupi i wpłynął na nich TikTok, a tylko ty jesteś mądry i wiesz, kto powinien rządzić, to wygląda jak kurczowe trzymanie się władzy
— ocenił.
Chociaż Simion, co sam wielokroć podkreślił, jest od Georgescu „bardziej umiarkowany”, to tradycyjne elity tworzące koalicję rządzącą postrzegają go obecnie jako głównego kandydata antysystemowego, populistę i potencjalne zagrożenie dla dotychczasowych wektorów rumuńskiej polityki, w tym na arenie międzynarodowej.
„Wspólnota wymaga naprawy”
Simion podkreśla, że jest za Rumunią w silnym NATO, a także za pozostaniem w Unii Europejskiej. Jednak podkreśla, że Wspólnota wymaga naprawy, a Rumuni powinni zajmować w niej należne miejsce.
Z całego spektrum europejskiej prawicy najbliżsi nam są Bracia Włosi Giorgii Meloni i polskie Prawo i Sprawiedliwość, dlatego dołączyliśmy do rodziny Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), a ja jestem jednym z trzech zastępców obecnego przewodniczącego Mateusza Morawieckiego
— powiedział Simion.
W sprawach bezpieczeństwa lider AUR optuje za utrzymaniem „NATO jako silnego sojuszu prowadzonego przez USA z zachowaniem dotychczasowej infrastruktury bezpieczeństwa”.
Gdy mówię, że Rosja nie stanowi zagrożenia dla NATO, to chodzi mi o to, że jest to najsilniejszy sojusz w historii - którego jesteśmy dumnym członkiem - i jako taki nie może bać się tak słabej armii jak rosyjska
— wyjaśnił.
„Rosja zagrożeniem dla Zachodu”
Dodał przy tym, że zgadza się z oceną, iż Rosja, obok Chin, Iranu czy Korei Północnej, to w sensie militarnym główne zagrożenie dla Zachodu.
Największym zagrożeniem i największą satysfakcją dla Rosji byłby demontaż NATO przez wbicie klina pomiędzy USA i Europę i stworzenie dwóch bloków geopolitycznych
— ocenił polityk.
Uważam, że zdrowy rozsądek nakazuje płacić na swoją armię i na swoją obronę. Nie możesz oczekiwać, że ktoś cię będzie bronić za darmo. Rumunia, Polska, państwa bałtyckie i jeszcze część krajów wywiązuje się z tego, ale robią to nie wszyscy członkowie NATO
— dodał Simion, broniąc postulatów prezydenta USA Donalda Trumpa w zakresie finansowania sojuszu.
Amerykańskie cła
Mówiąc o amerykańskich cłach, rumuński polityk przekonywał, że to Chiny są ich głównym celem, bo „to one z punktu widzenia USA są największym zagrożeniem w walce o dominację na świecie”. Jego zdaniem Rumunia, Polska i inne kraje „będą musiały dogadać się z USA”, jednak nie powinny odpowiadać wprowadzeniem swoich taryf, a kraje europejskie, podobnie jak i Ameryka, powinny „więcej produkować u siebie”.
Simion jest przeciwny udzielaniu pomocy militarnej Ukrainie w jej wojnie obronnej z Rosją, ponieważ - jak przekonuje - „nie chce tego większość Rumunów”. Wspiera wysiłki podejmowane przez Trumpa na rzecz rozejmu.
Ta wojna nas, Rumunię, dużo kosztowała i nie mówię, że Ukraińcy mają się poddać, ale jeśli jest chociaż jedna nadzieja na negocjacje prowadzone przez Trumpa, to modlę się, żeby to się udało, bo nikt nie chce tej wojny
— oświadczył, przyznając, że Rosja „zachowuje się perfidnie, próbując dyskontować amerykańskie deklaracje”.
„Byliśmy w tej sytuacji”
Zdaniem Simiona „nie można żądać od Ukrainy, by zgodziła się na oddanie Rosji terytoriów”.
Byliśmy w tej sytuacji – na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow oddaliśmy Besarabię, północ Bukowiny. Nie uznalibyśmy żadnej zmiany granicy
— dodał.
Jednocześnie Simion stwierdził, że należy wprowadzić „uczciwe” komercyjne zasady tranzytu ukraińskiej produkcji przez rumuński port w Konstancy, a działania rządu nie mogą szkodzić rumuńskim rolnikom.
Prawa rumuńskiej mniejszości
Polityk powtórzył też swoje pretensje pod adresem Kijowa w zakresie przestrzegania praw rumuńskiej mniejszości na Ukrainie, przede wszystkim działania szkół i Kościołów.
W dzisiejszych wyborach w Rumunii bierze udział 11 kandydatów, a głównymi pretendentami do drugiej tury (18 maja) są oprócz Simiona wspierany przez koalicję rządzącą Crin Antonescu, niezależny kandydat, burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan oraz – chociaż z mniejszym poparciem sondażowym – były premier Victor Ponta.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/728470-simion-jestem-silnym-liderem-partii-ale-nie-dyktatorem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.