Histeria liberalnych elit i mediów wobec Trumpa sięga zenitu. „Sto pierwszych dni drugiej kadencji Donalda Trumpa może być najbardziej destabilizującym okresem w amerykańskiej historii. Prezydent doprowadził USA na skraj gospodarczej przepaści. Postępowanie administracji grozi zredukowaniem praworządności do rządów bezprawia” - tak media oceniają początek tej prezydentury.
Robię dokładnie to, co obiecywałem w czasie kampanii (…). Rozwiązałem więcej problemów na świecie, nie zadając pytań i nie dostając za to dowodów uznania
— powiedział Trump w wywiadzie dla tygodnika „Time” udzielonym na tydzień przed setnym dniem urzędowania.
Prezydent niestety robi w dużym stopniu to, co zapowiadał
— komentuje magazyn.
Histeria liberałów
Dziennikarka Cathy Young, o poglądach libertariańskich, na portalu Bulwark Cathy Young przedstawia listę najbardziej niepokojących elementów polityki Trumpa wdrożonych w ciągu jego pierwszych 100 dni:
Kolosalny atak na rządy prawa. Zemsty na ludziach, którzy przeciwstawili się Trumpowi z powodu ataku jego zwolenników na Kapitol 6 stycznia lub próbowali go z tego rozliczyć. Ułaskawienie wszystkich uczestników tego rokoszu. Ataki na wolność prasy. Nieludzkie deportowanie nie tylko nielegalnych, ale też czasem legalnych imigrantów. Zatrzymania i deportowanie zagranicznych studentów. Rujnująca wojna handlowa. Sabotowanie pozycji Ameryki jako lidera wolnego świata. Porzucenie Ukrainy. Instytucjonalna antynaukowa szarlataneria w agencjach ds. zdrowia. Zapełnienie administracji galerią łobuzów spośród zwolenników teorii spiskowych, fanatycznych lojalistów Trumpa, ekstremistów i „antyestablishmentowców”. Forsowanie trzeciej kadencji
— napisała.
„Time” zwraca uwagę, że protekcjonistyczna polityka gospodarcza prezydenta zagraża firmom dużym i małym oraz miejscom pracy. Przejęcie kontroli nad niezależnymi agencjami rządowymi, ingerowanie prezydenta w sprawy organów śledczych i wywiadowczych, ignorowanie wyroków sądów, ataki na programy różnorodności i inkluzywności, czy wreszcie niszczenie tradycyjnych sojuszy USA - wszystko to budzi w USA pierwsze odruchy protestu. Według sędziego Harvie’ego Wilkinsona, „najbardziej wpływowego konserwatywnego prawnika” Ameryki, postępowanie administracji grozi „zredukowaniem praworządności do rządów bezprawia”.
Misją, jaką Trump i jego doradcy oraz ministrowie wyznaczyli sobie na te pierwsze 100 dni, było „miażdżenie opozycji wszędzie, poprzez ogień zaporowy na wszystkich frontach”
— kontynuuje tygodnik.
„Troska” o gospodarkę
CNN ocenia, że w ciągu niespełna 100 dni Trump „w pojedynkę i własnoręcznie” doprowadził gospodarkę USA na „skraj przepaści”. Tygodnik „Economist” napisał, że ucieczka inwestorów od dolara, będąca konsekwencją wojny handlowej, może pogrążyć finanse Ameryki. Laureat ekonomicznej nagrody Nobla Paul Krugman ostrzegł, że zapaść na rynku amerykańskich obligacji w połączeniu ze spadkiem kursu waluty USA przypomina symptomy kryzysów w krajach rozwijających się.
Portal Axios zwraca uwagę, że Trump w pierwszych miesiącach swych rządów wprowadził więcej stanów nadzwyczajnych niż którykolwiek z jego poprzedników w najnowszej historii USA, a teraz wykorzystuje tę taktykę „agresywnie i kreatywnie” do poszerzania swoich uprawnień, umniejszania roli Kongresu i omijania przepisów. Prawnicy obawiają się, że stosowanie tej metody ma prowadzić do zmiany konstytucyjnej równowagi sił pomiędzy władzą wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Prezydent posłużył się wprowadzeniem stanów nadzwyczajnych do nałożenia ceł na inne państwa, przyspieszenia produkcji energii, wydobycia surowców czy zmilitaryzowania terenów federalnych przy granicy z Meksykiem.
Rachel Maddow, popularna komentatorka telewizji MSNBC, w swym podsumowaniu 100 dni Trumpa skoncentrowała się na potknięciach administracji, która musiała wielokrotnie wycofywać się ze złych, kontrowersyjnych czy niezgodnych z prawem decyzji.
W styczniu Biały Dom uchylił wydany zaledwie dwa dni wcześniej nakaz zamrożenia przez wszystkie agencje federalne wszelkich środków na granty, pożyczki i pomoc federalną.
Skala zamieszania i powszechnych obaw o brak dostępu do pomocy publicznej skłoniły administrację do rejterady
— przypomina Maddow.
Miesiąc później administracja Trumpa usiłowała zatrudnić z powrotem specjalistów z Administracji ds. Krajowego Bezpieczeństwa Nuklearnego, gdy okazało się, że zwolniono ponad 300 osób z agencji mającej fundamentalne znaczenie dla obsługi amerykańskiej broni nuklearnej.
Gabinet Trumpa wycofał się też z decyzji o pozbawieniu dzieci, a czasem nawet niemowląt, które trafiły do USA bez opiekunów, pomocy polegającej na reprezentacji prawnej.
Zespół Elona Muska wystosował maila do wszystkich federalnych urzędników (ponad 2 mln osób), grożącego zwolnieniem tym, którzy nie wymienią pięciu rzeczy, jakie zrobili w poprzednim tygodniu. Szefowie wielu resortów, urzędów i takich agencji jak CIA zwolnili pracowników z tego obowiązku.
Musk sam przyznał, że popełnił błąd, gdy nakazał odcięcie funduszy na zapobieganie rozprzestrzenianiu się wirusa ebola w Afryce, z czego administracja również musiała się wycofać.
Administracja Trumpa cofnęła, a potem przywróciła - po niekorzystnym dla niej wyroku sądu - dotację dla Radia Wolna Europa.
Imigranci i cła
Sąd federalny tymczasowo zawiesił ponadto obowiązywanie rozporządzenia Trumpa o ograniczeniu prawa do nabywania obywatelstwa USA dzieci imigrantów urodzonych w Ameryce, które sędzia uznał za „rażąco niekonstytucyjne”.
Trump nałożył cła na 180 państw i terytoriów, w tym na bezludne wyspy Heard i McDonalda, zamieszkane głównie przez pingwiny. Na wyspy można dostać się jedynie podczas dwutygodniowej podróży statkiem.
„New York Times”, „Wall Street Journal” i Paul Krugman oceniają, że najbardziej chaotyczna była jak dotąd polityka Trumpa dotycząca ceł, które były ogłaszane, zawieszane, wdrażane, zamrażane ponownie lub ograniczane poprzez wprowadzanie wyjątków.
Krugman napisał, że zmienność i nieprzewidywalność polityki prezydenta paraliżuje amerykański biznes i grozi tym, że powtórzy się „moment Lehman Brothers”, w którym upadek tego banku stał się początkiem kryzysu finansowego. „NYT” ostrzegł, że „ryzykowna zagrywka z cłami może się przerodzić w kryzys finansowy. A w odróżnieniu od dwóch poprzednich załamań w ciągu ostatnich 20 lat - globalnego kryzysu z 2008 roku i pandemii w 2020 roku - za ten kryzys odpowiadałby tylko jeden człowiek”.
Możliwe, że te 100 dni Trumpa wyznacza apogeum jego władzy. Ruch oporu (..) zaczyna się budzić do życia
— prognozuje „Time”
Trzeci sektor vs. demokracja
Zamach na wolność słowa, utrudniony dostęp do procedur azylowych, brak zabezpieczeń przed dyskryminacją ze względu na rasę, wyznanie czy płeć – Amnesty International i Human Rights Watch wymieniły 100 naruszeń praw człowieka, jakich dopuścił się Donald Trump w czasie pierwszych 100 dni prezydentury.
W ciągu zaledwie 100 dni administracja Trumpa wyrządziła ogromne szkody w przestrzeganiu praw człowieka w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie
— oceniła dyrektorka programu Human Rights Watch w USA Tanya Greene.
Jesteśmy głęboko zaniepokojeni, że te ataki na podstawowe wolności będą kontynuowane bez trudu
— dodała.
Amnesty International zwraca uwagę na tzw. efekt Trumpa, który od początku swojej prezydentury 20 stycznia 2025 roku dokonuje szkód „niszcząc dziesięciolecia żmudnej pracy na rzecz rozwijania struktur i procedur chroniących prawa człowieka”.
Zamach prezydenta USA na prawa migrantów, powszechną równość czy dostęp do ochrony zdrowia ośmiela innych światowych liderów do działania w ten sam sposób
— stwierdziła dyrektorka Amnesty International Polska Anna Błaszczak-Banasiak.
Jak wyliczono w raporcie Human Rights Watch w ciągu pierwszego kwartału rządów Trumpa i jego administracji doszło m.in. do ataków na wolność słowa, naruszeń prawa imigrantów ubiegających się o azyl czy ograniczenia amerykańskiego wsparcia dla praw człowieka poza granicami USA.
Kwestia deportacji
Organizacja przypomniała, że od stycznia Stany Zjednoczone deportowały imigrantów z Salwadoru, a także wydaliły osoby ubiegające się o azyl o różnych obywatelstwach do Panamy i Kostaryki, co stanowi naruszenie prawa międzynarodowego. Biały Dom ograniczył także wolność słowa, czego przykładem jest zatrzymanie osób z związku z ich aktywnym udziałem w propalestyńskich wystąpieniach publicznych.
Zwrócono także uwagę, że federalni pracownicy stracili kluczowe prawo zabezpieczające ich przed dyskryminacją ze względu na rasę, kolor skóry, wyznanie, płeć, orientację seksualną, tożsamość płciową i pochodzenie narodowe, po tym jak Trump uchylił rozporządzenie o równych szansach pracowniczych. Prawo to obowiązywało od lat 60. XX wieku.
Ponadto w raporcie przypomniano, że rząd federalny usunął tysiące rządowych stron i zbiorów danych, w tym dotyczących np. demografii, profilaktyki HIV/AIDS czy raportów na temat dyskryminacji ze względu na rasę.
Wolność słowa
Jako przypadek zamachu na wolność słowa wymieniono m.in. podpisanie w połowie marca przez prezydenta rozporządzenia nakazującego maksymalne ograniczenie działań i personelu amerykańskiej Agencji ds. Globalnych Mediów (USAGM), odpowiedzialnej za media dla zagranicy, w tym Radio Wolna Europa (RFE) i Głos Ameryki (VOA). Ponadto agencja AP została wykluczona z konferencji prasowych Białego Domu z powodu odmowy przyjęcia zmiany nazewnictwa Zatoki Meksykańskiej na „Zatokę Amerykańską”, o co apeluje administracja Trumpa.
Organizacje wskazały też, że anulowanie 80 proc. kontraktów i grantów wydanych przez USAID (Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego) może doprowadzić do zagrożenia życia i zdrowia wśród mieszkańców ogarniętych wojną Ukrainy i Strefy Gazy, a także w najbiedniejszych krajach świata, w tym w Afganistanie, Syrii i Jemenie. Jako przykład podano Haiti, do której w ubiegłym roku USA dostarczyły 60 proc. pomocy humanitarnej.
Musimy jednak powiedzieć sobie jasno – nie zaczęło się od Trumpa. Od dawna obserwujemy rozprzestrzenianie się autorytarnych praktyk wśród państw na całym świecie. Ci przywódcy wciągają nas w nową erę zamętu i okrucieństwa, a wszyscy, którzy wierzą w wolność i równość, muszą się przygotować na coraz silniejsze ataki na prawo międzynarodowe i prawa człowieka
— oceniła Błaszczak-Banasiak z Amnesty International Polska.
Instytucjonalny wstrząs
Francuski dziennik „Le Figaro” ocenia dziś z kolei, że w ciągu 100 dni rządów prezydent USA Donald Trump „wstrząsnął instytucjami amerykańskimi jak żaden z jego poprzedników”, a jego druga kadencja rozpoczęła „nową erę, pełną niepewności, ze skutkami dla całego świata”.
Trump nie zmienił się, ale wiele się nauczył (…) zrozumiał, że pozorna solidność instytucji opiera się w dużej mierze na konsensusie i zwyczajach, które on lekceważy
— ocenia „Le Figaro”.
Jak dodaje, Trump po pierwszej kadencji zrozumiał też „zakres kompetencji”, które konstytucja daje prezydentowi, i teraz „zajmuje się ich rozszerzaniem”. Dziennik podkreśla, że od początku kadencji Trump podpisał niemal 140 rozporządzeń wykonawczych. Wyliczając rozmaite sfery, których one dotyczą, dodaje, że „Trump jest wszędzie”.
W ocenie dziennika obecny prezydent USA „zamiast zakończyć wojny kulturowe, które rozdzierają Stany Zjednoczone, otwiera nowe starcia” i prowadzi walkę „przeciwko wszystkim, których uznaje za przeciwników”.
W pierwszym rzędzie jest to państwo federalne i wszystkie instytucje, które wydają mu się przeciwstawiać”
— dodaje „Le Figaro”.
Relacjonuje, że Kongres USA, który głosuje nad budżetem, „bez protestu” został pozbawiony swoich prerogatyw w wyniku ogłoszenia stanu wyjątkowego w gospodarce. Zaś decyzje władzy sądowniczej - której niezależność była „jednym z filarów instytucji amerykańskich” - są przez administrację ignorowane.
Personalizacja polityki
Jednak „skrajna personalizacja polityki miała najbardziej bezpośredni skutek dla polityki zagranicznej, gdzie prezydent tradycyjnie kontroluje kluczowe decyzje” - ocenia „Le Figaro”.
Trump „odwrócił 80 lat sojuszy amerykańskich”, a wyrażając „żądania terytorialne” wobec Danii i Panamy (dotyczące Grenlandii i Kanału Panamskiego - PAP) „sprawił, że jego kraj przeszedł do obozu rewizjonistycznych potęg kontestujących porządek światowy ustanowiony po II wojnie światowej.
Francuski dziennik podkreśla, że celem negocjacji z przywódcą Rosji Władimirem Putinem prowadzonych bezpośrednio przez wysłannika Trumpa Steve’a Witkoffa jest „osiągnięcie odnowienia relacji rosyjsko-amerykańskich kosztem Kijowa i krajów europejskich”.
Zaznacza, że NATO zostało osłabione poprzez „oddalenie się” Stanów Zjednoczonych.
Partia Republikańska, spadkobierczyni Reagana, który był zwolennikiem stanowczego podejścia do rosyjskiego przeciwnika i mocnych sojuszy przeciwko Chinom, zatwierdziła ten zwrot o 180 stopni
— przyznaje „Le Figaro”.
Republikanie w Kongresie - zdaniem dziennika - kierują się „oportunizmem” bądź obawą o swą przyszłość polityczną.
Ameryka ma tradycję porzucania swoich sojuszników - od Wietnamu Południowego po Afganistan, ale polityka zagraniczna Trumpa jest podporządkowana jego impulsom. Trump woli raczej sprzymierzanie się z silnymi zamiast bronić słabych. Umie też jednak zachować ostrożność, jeśli chodzi o zaangażowanie militarne. Mimo wsparcia Izraela nie by dał się wciągnąć Netanjahu w wojnę z Iranem
— pisze gazeta.
Zauważa, że Trump wrócił do negocjacji z Teheranem w sprawie programu nuklearnego, ale porozumienie, do którego dąży, może okazać się podobne do tego, jakie zawarł krytykowany przez niego Barack Obama.
Narzucanie swojej wizji
Niemniej - dodaje „Le Figaro” - Trump jest w stanie „przedstawić jako triumf ten sam traktat, który krytykował, gdy podpisał go ktoś inny”. Dziennik wybija zdolności komunikacyjne prezydenta USA i ocenia, że jego „ogromną siłą” jest, „bardziej niż kiedykolwiek, fantastyczna zdolność do narzucania swojej wizji rzeczywistości”.
Skrajna personalizacja władzy, kontrola mediów i wybór lojalności jako preferowanej kompetencji nadały tej władzy prezydenckiej skuteczność i zdolność do działania, którymi może dysponować niewielu przywódców państw demokratycznych. Odrzucenie reguł ma też jednak swoje skutki. Pozbawienie się profesjonalistów i ekspertów pociąga za sobą klasyczne rezultaty: mieszankę brawury i amatorszczyzny. Dają się już one odczuć
— ostrzega dziennik.
Trump - dodaje - „wywołał chaos gospodarczy, narzucając reszcie świata cła wyliczone „na oko”, a potem rozpoczął wojnę handlową z Chinami”.
Konsekwencje zawirowań nadal trudno jest przewidzieć. Jednak ten epizod już położył kres tajemniczości co do kompetencji Trumpa w sferze gospodarki
— ocenia „Le Figaro”.
Zaznacza, że prezydent USA korzysta ze słabości opozycji, bo „Demokraci, niezdolni do wyrażenia spójnego sprzeciwu, są jeszcze niżej w sondażach niż on sam”.
Trump „nadal wini swych poprzedników za wszystkie problemy”, ale „kryzysy, które nadciągają - gospodarczy, ale też w polityce zagranicznej - będą wkrótce jego własnymi problemami” - ostrzega „Le Figaro”.
CZYTAJ TEŻ:
maz/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/728045-sto-dni-trumpa-wywolalo-histerie-liberalow-a-demokracja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.