Alternatywa dla Niemiec (AfD), największa partia opozycyjna w nowym Bundestagu, nie dostała stanowiska wiceprzewodniczącego. Pozostałe partie głosowały przeciwko kandydatowi tego ugrupowania. „Wszystko to jest legalne. Ale czy rzeczywiście służy to demokracji? Próba kształtowania codziennej pracy Bundestagu tak, jakby klub AfD nie istniał, zakrawa na absurd” - ocenił komentator z „Die Welt”.
„Niegodne demokracji”
Pomimo tego, że AfD ma 152 posłów i jest drugim najliczniejszym klubem w nowym Bundestagu, pozostałe partie stosują strategię wykluczenia i blokują tej partii dostęp do stanowisk i godności. Jest to sprzeczne z zasadami naszej demokracji
— pisze komentator dziennika „Die Welt” Andreas Rosenfelder. Jego zdaniem sposób, w jaki inne partie traktują AfD, jest „niegodny demokracji przedstawicielskiej”.
Czy trzeba chronić demokrację przed AfD? – pyta autor. Mówi się, że instytucje państwa narażone są na ciosy, dlatego należy wzmacniać ich odporność.
Wygląda to tak, jakby demokracja była słabnącym pacjentem, którego system odpornościowy musi być wzmacniany wszystkimi dostępnymi środkami, aby przeżył kolejne wybory
— czytamy w „Die Welt”.
Rosenfelder przypomniał, że kandydat AfD Gerold Otten przepadł w głosowaniu na wiceprzewodniczącego Bundestagu. Wcześniej zmieniono przepisy, żeby przedstawiciel AfD nie został przewodniczącym-seniorem parlamentu.
Wszystko to jest legalne. Ale czy rzeczywiście służy to demokracji? Próba kształtowania codziennej pracy Bundestagu tak, jakby klub AfD nie istniał, zakrawa na absurd
— uważa komentator.
Posłowie AfD nie są jego zdaniem „wirusami, przed którymi należy chronić parlamentaryzm”. Systematyczne wykluczanie drugiej najliczniejszej frakcji parlamentarnej jest niegodne demokracji przedstawicielskiej i nie świadczy o odporności parlamentaryzmu w Niemczech – pisze w konkluzji Rosenfelder w „Die Welt”.
„Strach jest jednak złym doradcą”
Największemu klubowi opozycyjnemu odmówiono miejsca w prezydium Bundestagu. To raczej przejaw strachu niż zdolności do obrony. Strach jest jednak złym doradcą
— pisze Jasper von Altenbockum we „Frankfurter Allgemeine Zeitung“.
Zdaniem komentatora, żadnemu szefowi Bundestagu nie udało się dotychczas zbudować pomostów do wszystkich partii w parlamencie. Altenbockum przypomniał, że Zieloni nie dopuścili do spotkania kandydatki na szefową Bundestagu Julią Kloeckner z klubem AfD. Świadczy to jego zdaniem o braku zrozumienia dla zadania, jakim jest pozyskanie skrajnej prawicy dla demokracji parlamentarnej. „Maczuga faszyzmu”, jaką posługuje się lewica, trafia czasami tych, których powinna trafić, ale czasami uderza w parlamentaryzm.
Dotychczasowa taktyka wykluczania AfD nie przyniosła rezultatów. Obecnie uprawnione stało się inne pytanie – Co będzie, gdy pewnego dnia AfD stanie się najsilniejszą frakcją? Czy wtedy będzie miała prawo do stanowiska przewodniczącego parlamentu?
Przyszły rząd koalicyjny nie sprawia wrażenia, że jest w stanie oddalić to zagrożenie – czytamy w „FAZ”.
„Żadnych kluczowych stanowisk dla wrogów demokracji”
Bundestag musi bronić swojej godności przeciwko mącicielom
— uważa Roland Preuss w „Sueddeutsche Zeitung”. Parlamentarzyści AfD wprowadzają do Bundestagu chaos poprzez „ciągłe okrzyki, prowokacje i osobiste ataki” na innych posłów. Warunkiem objęcia stanowisk przewodniczącego i wiceprzewodniczących parlamentu jest zaufanie. Atmosfera „zadymy w gospodzie”, tworzona od lat przez deputowanych AfD, nie umocniła zaufania do jej kandydatów.
Można zrozumieć to, że pozostałe kluby parlamentarne również tym razem odrzuciły kandydata AfD
— pisze Preuss.
Zdolna do obrony demokracja oznacza też zdolność do obrony godności Bundestagu
— stwierdził komentator „SZ”. Istniejące instrumenty są jego zdaniem nieskuteczne, a kary pieniężne nakładane są zbyt rzadko. Należy zaostrzyć kary – uważa dziennikarz „Sueddeutsche Zeitung”.
Żadnych kluczowych stanowisk dla wrogów demokracji
— pisze Sabine am Orde w „Tageszeitung”.
AfD ma w obecnym Bundestagu więcej mandatów i nadal stawia na szczucie i chaos. Bundestag i Julia Kloeckner muszą się temu zdecydowanie przeciwstawić
— kontynuuje autorka.
Polscy czytelnicy mogą sobie przypomnieć, że również największa partia opozycyjna w Polsce nie ma swojego przedstawiciela w prezydium Sejmu.
CZYTAJ TAKŻE: Nietypowy problem niemieckich hotelarzy. Niektórzy turyści rezygnują z rezerwacji. Jaki jest powód? Partia AfD!
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/724864-afd-izolowana-w-bundestagu-czy-sluzy-to-demokracji