W Italii nie milkną echa „skandalu”, jaki wywołała premier tego kraju Giorgia Meloni. Otóż podczas niedawnego posiedzenia włoskiego parlamentu ośmieliła się ona zacytować publicznie fragmenty… Manifestu z Ventotene. Jej wypowiedź spowodowała takie zamieszanie na sali, że musiano przerwać obrady. Na szefową rządu spadła fala krytyki ze strony lewicowo-liberalnych polityków i publicystów, zwłaszcza tych nastawionych euroentuzjastycznie, choć przywoływany przez nią dokument jest przecież sztandarowym dokumentem środowisk dążących do zjednoczenia Europy pod socjalistycznymi sztandarami.
Liderka Partii Demokratycznej Elly Schlein powiedziała, że Meloni w ten sposób „obraża europejską pamięć”, zaś Giuseppe Conte z Ruchu Pięciu Gwiazd oświadczył, że jest ona „niewdzięczna”, ponieważ zasiada w Radzie Europejskiej właśnie dzięki autorom Manifestu z Ventotene.
Manifest eurokomunistyczny
Wspomniany dokument napisany został w 1941 roku przez dwóch włoskich komunistów Altiero Spinelliego i Ernesto Rossiego, którzy byli wówczas internowani na wyspie Ventotene jako przeciwnicy rządów Mussoliniego. Wspólnie stworzyli projekt federalizacji Europy oparty na lewicowych założeniach ideologicznych. Na podstawie tego tekstu w 1954 roku opracowano tzw. Plan Spinelliego, czyli pierwszy projekt konstytucji nowego federalnego państwa europejskiego, który stał się w 1992 roku głównym punktem odniesienia dla traktatu z Maastricht przekształcającego Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG) w Unię Europejską (UE). Dlatego oddany w 1998 roku do użytku główny budynek parlamentu europejskiego w Brukseli nosi imię Altiero Spinelliego.
Do dziedzictwa włoskiego komunisty odwołują się dziś unijne elity. W 2010 roku w europarlamencie powołano do życia grupę Spinelli, której założycielami byli m.in. Daniel Cohn-Bendit, Joshka Fisher i Guy Verhofstadt. Rok później (w 25. rocznicę śmierci Spinelliego) ówczesny przewodniczący parlamentu europejskiego Jerzy Buzek powiedział o Manifeście z Ventotene, że jest on „wiecznie żywym źródłem europejskiej integracji”. W 2016 roku (w 30. rocznicę śmierci włoskiego komunisty) kwiaty na jego grobie złożyli Angela Merkel, François Hollande i Matteo Rienzi.
Kiedy w 2017 roku (w 60-lecie podpisania traktatów rzymskich) przywódcy Unii Europejskiej spotkali się w stolicy Italii, podpisali wspólnie „Białą Księgę w Sprawie Przyszłości Europy”. W dokumencie nie wspomniano ani słowem o takich postaciach, jak Konrad Adenauer, Robert Schuman czy Alcide de Gasperi, natomiast jedyne dwa nazwiska, jakie pojawiły się w tekście, to Altiero Spinelli i Ernesto Rossi. Wspomniana księga odwoływała się zresztą do Manifestu z Ventotene, czego widocznym znakiem była reprodukcja okładki pierwszego wydania pracy włoskich komunistów. Unijni przywódcy podpisali się wówczas pod następującymi słowami:
Przez pokolenia Europa była zawsze przyszłością. Po raz pierwszy idea ta pojawiła się w manifeście Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego (…) Manifest z Ventotene wzywał do stworzenia wolnej i zjednoczonej Europy, w której znikną dotychczasowe podziały, a byli sojusznicy i wrogowie będą ze sobą współpracować.
Sygnatariusze wspomnianej księgi mylili się. Idea zjednoczenia Europy w XX wieku pojawiła się na długo przed Spinellim i Rossim. Wyłożył ją choćby w latach 1918-1919 Luigi Einaudi (po II wojnie światowej prezydent Republiki Włoskiej), rozwijał austriacki hrabia Richard Coudenhove-Kalergi, zakładając w 1922 roku ruch Paneuropa, a skonceptualizował francuski minister spraw zagranicznych Aristide Briand, proponując w 1930 roku na forum Ligi Narodów powstanie Europejskiej Unii Federalnej. Dzisiejsi euroentuzjaści, zamiast tamtych projektów, wolą jednak odwoływać się do dzieła Spinelliego i Rossiego.
„Święty tekst” Unii Europejskiej
Żeby zrozumieć protest przeciw włoskiej premier, warto przytoczyć zdania z Manifestu z Ventotene, które przywołała ona w parlamencie. Zacytowała mianowicie następujące słowa Spinelliego i Rossiego:
Aby sprostać naszym potrzebom, rewolucja europejska musi mieć charakter socjalistyczny (…) Własność prywatną należy znieść, ograniczyć, skorygować, poszerzyć, odpowiednio dla każdego indywidualnego przypadku, nie dogmatycznie i pryncypialnie. (…) W czasach rewolucyjnych, gdy nie chodzi o zarządzanie instytucjami, lecz ich tworzenie, praktyka demokratyczna ponosi sromotną klęskę.
Powyższe postulaty Giorgia Meloni skomentowała jednym zdaniem:
Nie wiem, czy to jest wasza Europa, ale na pewno nie moja.
Żaden z jej polemistów nie przyznał publicznie, że jest orędownikiem rewolucji socjalistycznej i zwolennikiem ograniczania własności prywatnej na wzór Spinelliego i Rossiego. Mimo to Meloni zaatakowana została za to, że dystansuje się od Manifestu z Ventotene. Prawdziwa jej zbrodnia polegała zatem na tym, że ośmieliła się zacytować wspomniany dokument. Dzieło włoskich komunistów jest bowiem „świętym tekstem” Unii Europejskiej, w który należy wierzyć jak w dogmat, ale lepiej go nie czytać, nie cytować publicznie, a zwłaszcza nie rozumieć. Lepiej niech zostanie aktem ślepej wiary niż przedmiotem dociekań i refleksji. Gdy się zacznie bowiem zbyt wiele o nim myśleć, może to wzbudzić u wyznawców niepotrzebne wątpliwości. Na przykład, gdy nasz wzrok padnie na następujące zdanie z Manifestu:
Dyktatura partii rewolucyjnej stworzy nowe państwo, a wokół niego – nową, prawdziwą demokrację.
No właśnie – i o to chodzi: „prawdziwa demokracja” nie wynika wcale z woli ludu wyrażonej w powszechnym głosowaniu, lecz jest dziełem „dyktatury partii rewolucyjnej”. Tako rzecze Spinelli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/724764-giorgia-meloni-kontra-manifest-z-ventotene