Do tej pory Tina Kotek, gubernator stanu Oregon, słynęła głównie z tego, że została pierwszą zdeklarowaną lesbijką, którą wybrano na przewodniczącą stanowej legislatury. Stała na czele Izby Reprezentantów Oregonu od 2013 do 2022 roku. Teraz znów stała się pionierką, ogłaszając w swoim stanie nowe święto: Dzień Wdzięczności Dostawcom Usług Aborcyjnych. Od tego roku ma on przypadać 10 marca.
To kolejny etap rozwoju cywilizacji śmierci. Na tym etapie już nie tylko zezwalamy w majestacie prawa na odbieranie życia ludziom w prenatalnej fazie rozwoju, lecz także celebrujemy ów akt i oddajemy publicznie cześć tym, którzy uśmiercają niewinne, bezbronne, nienarodzone istoty. Prawdziwy kult mrocznego żniwiarza śmierci.
„Umysł wpatruje się w otchłań”
Czasami słowa zawodzą. Gdy umysł wpatruje się w otchłań, nie znajdując dna. Gdy pozostaje tylko rodzaj oszołomionej ciszy – takiej, jaką odczuwasz, gdy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo dana kultura może oddalić się od rzeczywistości.
Te słowa napisał arcybiskup diecezji Portland Alexander Sample, komentując decyzję gubernator Oregonu. Hierarcha dodał:
Współczesny świat opanował sztukę eufemizmów. Nie mówimy „zabić”. Mówimy „wybór”. Nie mówimy „zakończyć życie”. Mówimy „wolność reprodukcyjna”. Słowa są starannie dobierane: nie po to, by ujawniać, lecz po to, by ukrywać. Nie chodzi o to, żeby mówić prawdę, ale żeby uczynić ją bardziej akceptowalną. Bo w głębi duszy wiemy. Wiemy, czym jest aborcja. Wiemy, czego dokonuje. Wiemy, że żadne slogany ani prawniczy żargon nie są w stanie przemienić rzeczy złej w dobrą. A mimo to współczesna kultura wciąż przekształca tragedię w triumf. Wymaga nie tylko tolerancji dla aborcji i jej prawnej ochrony, ale także jej celebrowania. Trzeba ją czcić i uświęcać. Po co? Ponieważ nowoczesność zamieniła cud życia na dążenie do władzy. Jeśli dziecko cię dręczy, zostaw je. Jeśli coś utrudnia autonomię, należy to poświęcić. Życie nie jest już darem. Jest przeszkodą, ciężarem, problemem do rozwiązania. Oto co się dzieje, kiedy kultura traci poczucie świętości. Kiedy przestaje postrzegać istnienie jako cud, jako coś danego, coś, co należy przyjąć z wdzięcznością. Zamiast tego życie sprowadza się do transakcji. Towar, którym trzeba zarządzać. A jeśli zajdzie taka potrzeba, wyrzucić.
Tina Kotek przez wszystkie przypadki odmienia słowa „wolność”, „prawo” i „zdrowie”. W rzeczywistości prezentuje etykę, w której obowiązuje jedynie wola silniejszego, ludzie zbędni są przeznaczeni do likwidacji, zaś życie przestaje być cudem, darem i tajemnicą – staje się produktem (stąd fabryczne wyrażenie „prawa reprodukcyjne” na określenie najbardziej intymnej sfery naszej egzystencji). Z drugiej strony następuje sakralizacja aborcji – kliniki aborcyjne niczym miejsca święte otaczane są strefami buforowymi, w których nie można się modlić, tak jakby modlitwa była wtargnięciem profanum w sferę sacrum.
„Poczucie winy, które kryje się pod powierzchnią”
A jednak w tym świętowaniu aborcji jest coś bardzo dziwnego. Arcybiskup Sample wyjaśnia to następująco:
Potrzeba przedstawiania jej jako dobra społecznego, jako konieczności moralnej, ujawnia poczucie winy, które kryje się pod powierzchnią. Gdyby aborcja rzeczywiście nie miała znaczenia, nikt nie musiałby jej uzasadniać. Nikt nie musiałby tego świętować. Fakt, że musi zostać zrytualizowana jako postęp, sam w sobie jest przyznaniem się do jej ciemności.
Ci, którzy propagują ów proceder, wiedzą doskonale, czym on jest. Dlatego nie godzą się na to, by publicznie rozpowszechniać fotografie nienarodzonych dzieci rozerwanych na strzępy podczas aborcji. Wiedzą, że jeden obraz przemawia mocniej niż tysiąc słów. Trudniej jest zafałszować rzeczywistość okrągłymi sformułowaniami, gdy ma się przed sobą zdjęcie ukazujące nagie fakty. Choć żyjemy w kulturze obrazkowej, w której wszystko musi zostać pokazane, ten widok nie może być eksponowany – ma stanowić tabu.
To tabuizacja charakterystyczna dla kultów religijnych, których kapłani odbierają cześć od swoich wiernych – jak w Oregonie 10 marca. Decyzja Tiny Kotek jest nie tylko próbą sakralizacji ponurego procederu, lecz także sposobem na zagłuszenie głosu sumienia i poczucia winy. Czyn, który zawsze obraca się przeciwko sprawcy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/724441-makabryczny-kult-mrocznego-zniwiarza-smierci