Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu definitywnie odrzucił zażalenie Călina Georgescu, kandydata prawicy w wyborach prezydenckich, dotyczące unieważnienia pierwszej tury wyborów przez Sąd Konstytucyjny w grudniu zeszłego roku. Tymczasem w samej Rumunii aresztowano szereg osób podejrzanych o przygotowywanie zamach stanu. Czy to… pokazówka?
W unieważnionej pierwszej turze wyborów Georgescu osiągnął najlepszy wynik. Był jednak oskarżany o naruszenie prawa wyborczego, pojawiły się również zarzuty dotyczące rosyjskiej ingerencji w kampanię. Sąd zdecydował o powtórzeniu całego procesu wyborczego.
Georgescu: Naruszenie prawa do wolnych wyborów
W swoim wniosku do Trybunału w Strasburgu Georgescu argumentował, że decyzja Sądu Konstytucyjnego o anulowaniu wyborów naruszyła prawo do wolnych wyborów i opierała się na bezpodstawnych zarzutach. Twierdził również, że była to decyzja nielegalna, wynikająca z politycznej ingerencji partii rządzącej.
W styczniu Europejski Trybunał Praw Człowieka odrzucił wniosek Georgescu o podjęcie kroków wobec Rumunii w związku z unieważnieniem wyborów. ETPCz uznał, że wniosek „wykracza poza zakres jego kompetencji”, ponieważ Trybunał nie ma uprawnień do unieważniania decyzji o anulowaniu procesu wyborczego.
Kolejne argumenty ze skargi Georgescu, dotyczące m.in. ustroju państwowego Rumunii oraz kompetencji prezydenta, zostały odrzucone w czwartek.
Powtórzone wybory prezydenckie odbędą się w maju. Pierwszą turę zaplanowano na 4 maja, a ewentualna druga odbędzie się dwa tygodnie później.
Sześć osób zostało zatrzymanych
Sześć osób zostało zatrzymanych pod zarzutem próby obalenia legalnych władz w porozumieniu z Rosją
— poinformowała rumuńska prokuratura, cytowana przez agencję Reutera.
Podejrzani, którzy zostali zatrzymani w środę, mieli utworzyć w 2023 r. zorganizowaną grupę przestępczą „w celu podważenia suwerenności i niezależności państwa rumuńskiego poprzez polityczne osłabianie zdolności obronnych kraju” – napisano w komunikacie jednostki ds. ścigania przestępczości zorganizowanej (DIICOT)
Jak podali śledczy, jednym z członków grupy był emerytowany generał. Miała ona dążyć do zmiany władzy w kraju oraz wprowadzenia nowego hymnu, flagi i nazwy państwa, a także podjąć działania na rzecz wystąpienia Rumunii z NATO.
Członkowie grupy przestępczej wielokrotnie kontaktowali się z agentami obcego mocarstwa, znajdującymi się zarówno w Rumunii, jak i w Federacji Rosyjskiej
— napisano w oświadczeniu, cytowanym przez Reutersa.
Dwaj zatrzymani mieli też podróżować w przeszłości do Moskwy w celu poszukiwania wsparcia dla swoich planów. Stosunki rumuńsko-rosyjskie pozostają szczególnie napięte od czasu unieważnienia przez Sąd Konstytucyjny grudniowych wyborów prezydenckich w związku z oskarżeniami o rosyjską ingerencję. Źródła w prokuraturze, na które powołał się Reuters, poinformowały, że śledztwo nie jest związane z Georgescu.
Ale wątpliwości w tej sprawie nagłaśnia Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).
Oczywiście nie ma powodu by bagatelizować nawet najmniejszą (czy najstarszą - biorąc pod uwagę średnią wieku jej członków) organizację wywrotową, która utrzymuje kontakty z rosyjskimi służbami czy choćby dyplomacją tego kraju. Nie wiem jednak czy dobrym pomysłem jest robienie takiej afery - niemalże pokazówki - z ewidentnie niegroźnej, kuriozalnej wręcz „organizacji”, będącej chyba raczej rodzajem „turbodackiego” klubu dyskusyjnego starszych panów. Szczególnie w sytuacji, gdy rumuńskie służby i organy ścigania walczą o swój wizerunek skutecznych i niezależnych politycznie (nadszarpnięty przez aferę z Calinem Georgescu i anulowanymi wyborami prezydenckimi z końca 2024). Takie akcje jak ta dziś raczej ośmieszają aparat państwa, niż pokazują jego skuteczność wobec „spiskujących z Rosją nacjonalistów”
— czytamy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/723095-etpcz-odrzucil-zazalenie-georgescu-w-rumunii-zatrzymania