„Po pierwszych enuncjacjach Merza wydaje się, że przyszły kanclerz popełnia fundamentalny błąd. Obiecuje niezależność od Ameryki Trumpa, ostrzega, że NATO może wkrótce umrzeć” - zauważa w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Saryusz-Wolski, komentują wynik niemieckich wyborów i zwycięstwo CDU/CSU. „Jedyną odpowiedzią po stronie Polski powinien być drugi skok zbrojeniowy” - podkreśla były europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Polityk i ekspert ds. międzynarodowych ocenia w rozmowie z naszym portalem konsekwencje wyborów w Niemczech, zarówno dla Europy, jak i dla samej Polski. Punktuje także lidera zwycięskiej partii CDU Friedricha Merza za zapowiedzi niezależności od Ameryki i budowy Europy pod hegemonią Niemiec. Wskazuje także na zagrożenie dla Polski w kontekście polityki migracyjnej i osłabienia europejskich więzi z USA.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Agencja dpa podała wstępne oficjalne wyniki wyborów w Niemczech! Potwierdza się triumf CDU/CSU. FDP nie przekroczyła progu
Fundamentalny błąd Merza!
Jakie błędy już popełnia Mertz? Jaką stanowi to lekcję dla Polski i Europy? I jaka przede wszystkim powinna być odpowiedź Polski?
Po pierwszych enuncjacjach Merza wydaje się, że przyszły kanclerz popełnia fundamentalny błąd. Obiecuje niezależność od Ameryki Trumpa, ostrzega, że NATO może wkrótce umrzeć, porównuje administrację Trumpa do Rosji Putina. Potwierdza się także ta obawa, która wynikała już wcześniej z jego enuncjacji jeszcze w kampanii, że on chce budować Europę w kontrze do Ameryki, w domyśle Europę na kształt superpaństwa pod niemiecką hegemonią. Bo mówi o silnej Europie, mówi o przywództwie Niemiec
— wskazuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Saryusz-Wolski.
Lekcje z tego dla Polski są fatalne. Dlaczego? Ponieważ Europa nie jest w stanie - nawet gdyby chciała - osiągnąć samowystarczalność, jeśli chodzi o bezpieczeństwo bez Stanów Zjednoczonych, na co potrzeba lat i ogromnych nakładów finansowych, których na dzisiaj nie ma ani w Niemczech, ani we Francji, pomimo zapewnień
— dodaje.
Były europoseł Prawa i Sprawiedliwości podkreśla, że „obrażenie się na Amerykę jest bardzo groźne”.
Bardzo groźne, ponieważ rzecz jeszcze niewypowiedziana, ale pojawiająca się wcześniej w komentarzach i różnych głosach w Niemczech, odpowiedzią na to obrażenie się na Amerykę Trumpa miałoby być przytulenie się do Chin, co byłoby prowokacją wobec Stanów Zjednoczonych. I gdzieś zawsze w niemieckiej polityce, zarówno CDU Merkel, jak i SPD Scholza, jest chęć powrotu do dostaw gazu z Rosji i do ‘business as usual’ z Moskwą. Także to jest bardzo niebezpieczne, groźne zbywanie więzi z Ameryką, pod pozorem tego, że dla Europy niemieckiej tak oburzająca jest nowa taktyka negocjacyjna Trumpa z Rosją, jak gdyby w kompletnej abstrakcji od tego, że przecież wojna rosyjsko-ukraińska to jest produkt niemiecko-francuskich umów w Mińsku, ale przede wszystkim produkt niemieckiego Nord Streamu. W tej chwili Merz próbuje odwrócić te wektory i przyłącza się do głosu Macrona o autonomii strategicznej, która w krótkim i średnim okresie, a w takim najgorszym scenariuszu grozi nam wojna z Rosją, jest niewykonalna
— wyjaśnia ekspert.
Z punktu widzenia Polski to stawia jej interesy - ja nie mówię o rządzie Tuska - na kursie kolizyjnym. Dlatego, że rząd Tuska jest „echo chamber”, takim pudłem rezonansowym, które imituje i powtarza to, co robi, albo czego oczekuje rząd w Niemczech. Rząd w Niemczech będzie słaby, chwiejny i będzie - z pewnymi korektami - kontynuacją kursu przedtem rządu CDU/CSU i SPD pani Merkel, jak również teraz odchodzącego rządu Scholza. A ponieważ kampania w zasadzie skoncentrowała się na kwestii migracji, Merz podjął daleko idące zobowiązania (ale czuje też przecież na plecach oddech AfD), że ma zamknąć granicę i wydalać migrantów. I ofiarą tej polityki będzie Polska. To już się dzieje, to będzie się działo jeszcze bardziej, a potem jeszcze dwójnasób, kiedy po tej pierwszej fali wydalanych imigrantów, nastąpi fala relokowanych imigrantów pod rządami paktu migracyjnego
— kontynuuje nasz rozmówca.
Wynik wyborów w Niemczech dla Polski oznacza dosyć radykalną zmianę wektorów geopolitycznych Europy w kontrze do polskich interesów, a fundamentalnym polskim interesem jest amerykański parasol bezpieczeństwa. To wszystko stawia Polskę w bardzo niebezpiecznym czasie i i pozycji
— podkreśla Jacek Saryusz-Wolski.
Jaka odpowiedź ze strony Polski?
Co więc powinna zrobić Polska? Były europoseł stawia sprawę jasno.
Jedynym rozwiązaniem dla Polski jest zacieśnienie sojuszu z Ameryką. Niebezpieczne są zapowiedzi „końca NATO” w ustach Merza i nawet sugerowanie, że być może czymś będzie trzeba NATO zastąpić. Czym, wynika z jego wcześniejszych wypowiedzi. Mianowicie domaga się on tzw. nuclear sharing, czyli podzielenia się bronią nuklearną przez tych, którzy w Europie ją posiadają, czyli Brytyjczyków i Francuzów. To są mrzonki i bardzo słaby parasol nuklearny, a doktryna nuklearna Francji wręcz tego nie przewiduje
— mówi.
Dlatego - jak ocenia rozmówca portalu wPolityce.pl - zmierza to w bardzo złym kierunku.
To są pierwsze enuncjacje, ale parametry sytuacji, czyli słaby, chwiejny rząd z buńczucznymi zapewnieniami Merza, z wicekanclerzem z SPD - Scholzem albo Pistoriusem, nadal prezydentem Steinmeierem, rusofilstwem elit politycznych i gospodarczych niemieckich, to wszystko bardzo źle rokuje
— zaznacza.
Jedyną odpowiedzią po stronie Polski powinien być drugi skok zbrojeniowy, po tym, który zawdzięczamy Ustawie o obronie Ojczyzny autorstwa wówczas wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i podniesienie wydatków na zbrojenia z prawie 5 teraz, do co najmniej 7,5 proc. i przygotowywanie się - oby nie - na najgorszy możliwy scenariusz, jakim jest wojna za trzy, cztery lata, o której jako najgroźniejszym scenariuszu mówią dzisiaj sztabowcy europejscy, i amerykańscy
— puentuje Jacek Saryusz-Wolski.
CZYTAJ TAKŻE:
kpc
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/722130-tylko-u-nas-saryusz-wolski-to-fundamentalny-blad-merza