„Może się okazać, że Kreml przelicytuje i bardzo szybko dojdzie do odwrócenia trochę sytuacji, że Stany Zjednoczone już nie będą tak mocno zaangażowane w dialog za wszelką cenę z Putinem” - mówi Jan Piekło, były ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Sekretarz stanu USA Marco Rubio i szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow uzgodnili, że powstaną zespoły, które mają działać na rzecz jak najszybszego zakończenia wojny na Ukrainie. Czego należy spodziewać? Jakie mogą być efekty tych rozmów pokojowych?
Jan Piekło: Po pierwsze mam wrażenie, że to jest takie testowanie gruntu ze strony Stanów Zjednoczonych. Udało im się już dość skutecznie przetestować grunt Unii Europejskiej i otrzymali odpowiedź, z której nie są zadowoleni. No a widzimy też po zachowaniu Rosji, oni też testują grunt. Mianowicie pojawił się komunikat kremlowski, że w żadnym wypadku wojska europejskie nie mogą się znaleźć na terytorium frontowym na Ukrainie. Prawdopodobnie to jest jakiś pomysł związany z „nowym ładem”, do którego nie tylko Putin, ale również Xi i kraje BRICS-u dążą, żeby zmienić porządek światowy, żeby go skroić trochę na swoją własną, totalitarną modłę.
Troszkę tu chodzi pewnie o to, że najbardziej szczęśliwi byliby Rosjanie, gdyby rzeczywiście doszło do tego, żeby został wysłany kontyngent wojskowy na Ukrainę. Tyle tylko, żeby to był kontyngent chiński, może indyjski, być może też z udziałem niektórych krajów Ameryki Łacińskiej, być może również Republiki Południowej Afryki, bo to przecież też jest kraj BRICS-u. Więc wydaje mi się, że tutaj taki cel gdzieś Kremlowi zaczyna w tej chwili przyświecać.
A jaki w tym interes miałyby Stany Zjednoczone, gdyby tak było?
Właśnie o to chodzi, że żaden. Stany Zjednoczone nie są zainteresowane tym, żeby wzmacniać Chiny i żeby wzmacniać kraje BRICS-u, które są pewnym zagrożeniem dla porządku światowego. Może się okazać, że Kreml przelicytuje i bardzo szybko się stanie odwrócenie trochę sytuacji, że Stany Zjednoczone już nie będą tak mocno zaangażowane w dialog za wszelką cenę z Putinem.
A jaka jest Pana zdaniem szansa na to, że bezpieczeństwo na Ukrainie zapewniać będzie kontyngent europejski?
Rosja już wyraźnie powiedziała, że takie rozwiązanie nie wchodzi w rachubę. Natomiast powiedziała, że nie ma nic przeciwko temu, żeby Ukraina została przyjęta do Unii Europejskiej. Co również otwiera nowe perspektywy, jak chodzi o interpretację tego. Właściwie Unia Europejska, konkretnie Bruksela, była jak najbardziej zainteresowana tym, żeby uruchomić ewentualne rozmowy akcesyjne i gdzieś tam w dalszym tle była możliwość przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej. Choć oczywiście wiadomo jest, że bez gwarancji bezpieczeństwa Ukraina nigdy nie stanie się członkiem Unii Europejskiej i to Rosjanie wiedzą, więc dlatego teraz to proponują.
A jak Pan ocenia spotkanie w Paryżu z inicjatywy Macrona? Czy Pana zdaniem tam w ogóle cokolwiek ustalono? Jaka jest w tym momencie siła Europy, jeżeli chodzi o możliwość wpływu na rozmowy pokojowe?
Ustalono to, że nic nie ustalono i tyle. Nie jest to zaskakujące. Europa dość skutecznie pokazała i światu, i Moskwie, i Ameryce, że nie potrafi podjąć działań na rzecz wzmocnienia swojej siły politycznej i nie jest w stanie również dokonać jakiegoś wysiłku mającego na celu stworzenie - już nawet nie chodzi o tak zwaną silną armię europejską, która jest mrzonką i z której nic nie wyszło, mimo że się mówi o tym od dawna - natomiast chodzi po prostu o zwiększenie wydatków na cele wojskowe.
Jest też taki element, Amerykanie gdzieś delikatnie o tym wspomnieli, że należałoby te zamrożone środki Federacji Rosyjskiej, które znajdują się na różnych kontach na zachodzie, po prostu przeznaczyć na zbrojenia. Natomiast Bruksela nie jest w stanie tego zrobić, nie jest w stanie podjąć takiej decyzji. I jednocześnie coraz bardziej widać, że chińskie wpływy rosną, co widzieliśmy, chociażby poprzez obecność ministra spraw zagranicznych Chin Wang Yi na konferencji w Monachium. To gdzieś sygnalizuje, że Chińczycy w dość dużym stopniu spenetrowali politykę europejską i są w stanie wpływać mniej czy bardziej skutecznie na jej charakter. A to chodzi również o to, że żeby te środki zamrożone nie zostały skonsumowane na zbrojenia.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/721630-nasz-wywiad-pieklo-moze-sie-okazac-ze-kreml-przelicytuje