„Zagrożenie, o które najbardziej się martwię w kontekście Europy, to nie Rosja, to nie Chiny, to nie żaden inny zewnętrzny aktor. To, o co najbardziej się martwię, to zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości” - powiedział wiceprezydent USA J.D. Vance w swym przemówieniu na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, który w swoim wystąpieniu cytował pamiętne słowa św. Jana Pawła II.
Odwrót Europy od wartości
Na początku swojego wystąpienia J.D. Vance stwierdził, że konferencja ta jest poświęcona bezpieczeństwie i wierzy w to, że „dojdzie do racjonalnego porozumienia miedzy Rosją i Ukrainą”. Ale…
Zagrożenie, o które najbardziej się martwię w kontekście Europy, to nie Rosja, to nie Chiny, to nie żaden inny zewnętrzny aktor. To, o co najbardziej się martwię, to zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości, wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki
— oświadczył Vance.
Uderzyło mnie, że były komisarz europejski niedawno wystąpił w telewizji i mówił zachwycony, że rząd rumuński właśnie unieważnił całe wybory. Ostrzegał, że jeśli sprawy nie pójdą zgodnie z planem, to samo może się zdarzyć w Niemczech. Teraz te oświadczenia tak lekko wygłaszane są szokujące dla amerykańskich uszu
— dodał wiceprezydent.
Więcej niż tylko słowa o demokracji
Od lat słyszymy, że wszystko, co finansujemy i wspieramy, jest w imię naszych wspólnych wartości demokratycznych. Wszystko, od naszej polityki wobec Ukrainy po cyfrową cenzurę, przedstawia się jako obrona demokracji. Ale kiedy widzimy, jak europejskie sądy unieważniają wybory, a wysocy urzędnicy grożą unieważnieniem innych, powinniśmy zapytać, czy trzymamy się odpowiednio wysokiego standardu. I mówię „my”, ponieważ fundamentalnie wierzę, że jesteśmy w tej samej drużynie. Musimy robić więcej niż tylko mówić o wartościach demokratycznych. Musimy nimi żyć
— wskazywał.
Vance nawiązał do czasów zimnej wojny.
I zastanówcie się, po której stronie w tej walce byli ci, którzy cenzurowali dysydentów, zamykali kościoły, unieważniali wybory? Czy oni byli dobrymi ludźmi? Z pewnością nie. I dzięki Bogu przegrali zimną wojnę. Przegrali, ponieważ nie cenili ani nie szanowali wszystkich niezwykłych błogosławieństw wolności. Wolność zaskakiwania, popełniania błędów, wynalazczości, budowania. Jak się okazuje, nie można nakazać innowacji ani kreatywności, tak samo jak nie można zmusić ludzi do tego, co mają myśleć, czuć lub w co wierzyć. I wierzymy, że te rzeczy są ze sobą powiązane. Niestety, kiedy patrzę na dzisiejszą Europę, nie zawsze jest tak jasne, co stało się z niektórymi zwycięzcami zimnej wojny
— stwierdził.
Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze UE ostrzegają obywateli, że zamierzają zamknąć media społecznościowe w czasach niepokojów społecznych, gdy tylko zauważą treści, które uznali za „nienawistne”. Albo na ten kraj, gdzie policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o zamieszczanie antyfeministycznych komentarzy online w ramach „walki z mizoginią w Internecie”, dnia akcji. Patrzę na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał chrześcijańskiego aktywistę za udział w paleniu Koranu, które doprowadziło do zabójstwa jego przyjaciela
— wyliczał dalej zastępca Trumpa, wspominając także mocno o przypadkach aresztowania i karania ludzi za zbliżanie się i modlitwy za życiem w pobliżu klinik aborcyjnych.
Patrzę na naszych bardzo drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie cofnięcie się od praw sumienia postawiło na celowniku podstawowe wolności religijne Brytyjczyków, w szczególności. Nieco ponad dwa lata temu brytyjski rząd oskarżył Adama Smitha Connora, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana armii, o „ohydną zbrodnię” polegającą na staniu 50 metrów od kliniki aborcyjnej i cichej modlitwie przez trzy minuty, nie przeszkadzając nikomu, nie wchodząc z nikim w interakcję, tylko cicho modląc się na własną rękę. (…) Chciałbym móc powiedzieć, że to był przypadek, jednorazowy szalony przykład źle napisanego prawa egzekwowanego przeciwko jednej osobie. Ale nie, w październiku, zaledwie kilka miesięcy temu, szkocki rząd zaczął rozsyłać listy do obywateli, których domy znajdują się w tak zwanych strefach bezpiecznego dostępu, ostrzegając ich, że nawet prywatna modlitwa we własnych domach może stanowić naruszenie prawa
— opowiadał dalej.
„Przybywam z ofertą”
Amerykański wiceprezydent mówił dalej, że „w Wielkiej Brytanii i w całej Europie wolność słowa, obawiam się, jest w odwrocie”.
I w imię komedii, moi przyjaciele, ale także w imię prawdy, przyznam, że czasami najgłośniejsze głosy na rzecz cenzury nie pochodziły z Europy, ale z mojego własnego kraju, gdzie poprzednia administracja groziła firmom z mediów społecznościowych i prześladowała je, aby cenzurowały tak zwaną dezinformację. Dezinformację, taką jak na przykład idea, że koronawirus prawdopodobnie wyciekł z laboratorium w Chinach. Nasz własny rząd zachęcał prywatne firmy do uciszania ludzi, którzy odważyli się wypowiedzieć to, co okazało się oczywistą prawdą.
— dodał.
Przybywam więc tu dzisiaj nie tylko z obserwacją, ale z ofertą. I tak jak administracja Bidena wydawała się zdesperowana, aby uciszyć ludzi za wyrażanie swoich myśli, tak administracja Trumpa zrobi dokładnie odwrotnie. I mam nadzieję, że możemy nad tym współpracować. W Waszyngtonie jest nowy szeryf i pod przywództwem Donalda Trumpa możemy nie zgadzać się z waszymi poglądami, ale będziemy walczyć o obronę waszego prawa do ich przedstawiania na forum publicznym
— zapowiedział J.D. Vance.
W jakim celu ma się bronić Europa?
To jest konferencja bezpieczeństwa i jestem pewien, że wszyscy przyszliście tu przygotowani do rozmowy o tym, jak dokładnie zamierzacie zwiększyć wydatki na obronność w ciągu najbliższych kilku lat zgodnie z jakimś nowym celem. I to świetnie, ponieważ, jak jasno powiedział prezydent Trump, uważa on, że nasi europejscy przyjaciele muszą odgrywać większą rolę w przyszłości tego kontynentu. Nie myślimy, że słyszycie to określenie „dzielenie się obciążeniami”, ale myślimy, że jest to ważna część bycia we wspólnym sojuszu, aby Europejczycy stanęli na wysokości zadania, podczas gdy Ameryka skupi się na obszarach świata, które są w wielkim niebezpieczeństwie. Ale pozwólcie, że zapytam, jak w ogóle zaczniecie myśleć o tego rodzaju pytaniach budżetowych, jeśli nie wiemy, czego tak naprawdę bronimy? (…) Słyszałem wiele o tym, przed czym musicie się bronić, i oczywiście to jest ważne. Ale to, co wydawało mi się trochę mniej jasne, a na pewno, jak sądzę, wielu obywatelom Europy, to to, w jakim celu dokładnie się bronicie. Jaka jest pozytywna wizja, która ożywia ten wspólny pakt bezpieczeństwa, który wszyscy uważamy za tak ważny? I głęboko wierzę, że nie ma bezpieczeństwa, jeśli boicie się głosów, opinii i sumienia, które kierują waszymi własnymi ludźmi
— punktował dalej.
Europa stoi w obliczu wielu wyzwań, ale kryzys, z którym boryka się ten kontynent w tej chwili, kryzys, z którym, jak wierzę, wszyscy razem się mierzymy, jest kryzysem, który sami sobie stwarzamy. Jeśli uciekacie w strachu przed własnymi wyborcami, Ameryka nie może dla was nic zrobić. Ani, zresztą, nie możecie nic zrobić dla Amerykanów, którzy mnie wybrali i wybrali prezydenta Trumpa. Potrzebujecie demokratycznych mandatów, aby cokolwiek osiągnąć, cokolwiek wartościowego w nadchodzących latach? (…) Nie można wygrać demokratycznego mandatu, cenzurując swoich przeciwników lub wsadzając ich do więzienia. Niezależnie od tego, czy jest to lider opozycji, skromny chrześcijanin modlący się we własnym domu, czy dziennikarz próbujący relacjonować wiadomości. Nie można go też wygrać, lekceważąc swój podstawowy elektorat w kwestiach takich jak to, kto ma być częścią naszego wspólnego społeczeństwa? I spośród wszystkich palących wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, uważam, że nie ma nic bardziej pilnego niż masowa migracja. (…) Widzieliśmy okropności wyrządzone przez te decyzje wczoraj w tym mieście
— wskazywał dalej.
Wierzę, że odrzucanie ludzi, odrzucanie ich obaw lub co gorsza, zamykanie mediów, unieważnianie wyborów lub odsuwanie ludzi od procesu politycznego niczego nie chroni. W rzeczywistości jest to najpewniejszy sposób na zniszczenie demokracji. A wypowiadanie się i wyrażanie opinii nie jest ingerencją w wybory, nawet gdy ludzie wyrażają poglądy poza swoim własnym krajem i nawet gdy ci ludzie są bardzo wpływowi. I zaufajcie mi, mówię to z całym humorem. Jeśli amerykańska demokracja może przetrwać 10 lat karcenia Grety Thunberg, wy możecie przetrwać kilka miesięcy z Elonem Muskiem
— dodał.
Ale to, czego niemiecka demokracja, żadna demokracja, amerykańska, niemiecka ani europejska nie przetrwa, to mówienie milionom wyborców, że ich myśli i obawy, ich aspiracje, ich apele o ulgę są nieważne lub niegodne nawet rozważenia. Demokracja opiera się na świętej zasadzie, że głos ludu ma znaczenie. Nie ma miejsca na zapory ogniowe. Albo przestrzegacie tej zasady, albo nie. Europejczycy, ludzie mają głos. Europejscy przywódcy mają wybór. I jestem głęboko przekonany, że nie musimy bać się przyszłości
— mówił dalej wiceprezydent USA.
„Nie lękajcie się”
Na koniec swojego wystąpienia J.D. Vance zacytował pamiętne słowa św. Jana Pawła II!
Jak powiedział papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie i każdym innym, „Nie lękajcie się”. Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet gdy wyrażają poglądy niezgodne z poglądami ich przywódców.
olnk/wPolityce.pl/PAP/onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/721323-vance-wprost-o-kryzysie-w-europie-przybywam-z-oferta