W zeszłym tygodniu w stolicy Kolumbii Bogocie zmarł jeden z najwybitniejszych współczesnych mikrobiologów na świecie – profesor Manuel Patarroyo. W Polsce był postacią nieznaną, dlatego jego śmierć przeszła niezauważona. Chciałbym jednak poświęcić mu uwagę, by oddać sprawiedliwość tej niezwykłej osobie.
Być jak Pasteur
Urodził się w 1946 roku w Kolumbii jako najstarsze z jedenaściorga dzieci. Jego ojciec był policjantem, a matka nauczycielką. Kiedy był małym dzieckiem, ojciec podarował mu komiks pt. „Ludwik Pasteur, odkrywca szczepionek, dobroczyńca ludzkości”. Tytułowym bohaterem publikacji był francuski uczony, ojciec mikrobiologii i wynalazca szczepionki przeciwko wściekliźnie. Co ważne, Ludwik Pasteur był nie tylko genialnym naukowcem, lecz także głęboko wierzącym człowiekiem, który uważał, że nie ma sprzeczności między wiarą a rozumem. Pod wpływem tej lektury chłopiec z Kolumbii postanowił zostać takim samym człowiekiem jak bohater komiksu – z jednej strony mikrobiologiem, dokonującym odkryć dla dobra ludzkości, a z drugiej zdeklarowanym katolikiem pragnącym służyć każdemu potrzebującemu człowiekowi.
Pozostał wierny temu postanowieniu do końca życia. Był tytanem pracy. Już w wieku 25 lat uzyskał doktorat z medycyny. Później prowadził badania i wykładał na uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych i Szwecji. Wyszkolił kilka pokoleń lekarzy i naukowców pracujących w ważnych ośrodkach badawczych na całym świecie. Zaprojektował m.in. nową wczesną diagnostykę raka macicy za pomocą zaledwie kropli krwi. Nigdy nie ukrywał swojej wiary katolickiej. Mówił:
Bóg odgrywa bardzo dużą rolę w moim życiu. Zawierzam Mu każdy dzień i proszę tylko o jedno: „Pozwól mi rozeznać, jak chcesz, abym postępował”. To wszystko, o co Go proszę i o nic więcej nie zabiegam.
Prezent dla ludzkości
Największym osiągnięciem profesora Patarroyo było wynalezienie w 1986 roku szczepionki przeciwko malarii. Naukowiec nie chciał, żeby szczepionka dostała się w ręce Big Pharmy, czyli koncernów farmaceutycznych, które będą zarabiać na niej gigantyczne pieniądze. Chciał, żeby była ona dostępna za darmo dla najbardziej potrzebujących, czyli najczęściej dla najbiedniejszych ludzi w ubogich krajach naszego globu. Chciał, żeby był to jego osobisty dar dla ludzkości. Dlatego zdecydował się na niezwykły krok. Chociaż po jego wynalazek ustawiały się w kolejce największe firmy farmaceutyczne świata, postanowił przekazać patent na szczepionkę za darmo Światowej Organizacji Zdrowia. Miał nadzieję, że ta wyspecjalizowana instytucja Organizacji Narodów Zjednoczonych, niekierująca się logiką zysku, doprowadzi do tego, że darmowa szczepionka będzie powszechnie dostępna, zaś malaria zostanie poważnie ograniczona.
Okazało się jednak, że Światowa Organizacja Zdrowia nigdy nie skorzystała z jego patentu, odkładając go na półkę. Powodem była rzekoma niska skuteczność szczepionki, zarzuty o wykorzystywanie zwierząt przy eksperymentach oraz o niejasne źródła finansowania. Profesor Patarroyo twierdził jednak, że jest to tylko pretekst, by nie dopuścić do dystrybucji darmowej szczepionki. Jego zdaniem decydujący okazał się nacisk firm farmaceutycznych.
Wróg Big Pharmy
Dopiero 35 lat później jeden z największych koncernów tej branży wypuścił na rynek szczepionkę przeciwko malarii. Jak mówił profesor Patarroyo, jej skuteczność była jednak o wiele niższa niż jego patentu z 1986 roku. Jak dowodził: skuteczność szczepionki stworzonej przez niego wynosiła od 38 do 42 proc. przy dwóch dawkach, podczas gdy skuteczność szczepionki wyprodukowanej kilka lat temu zaledwie 32 proc. przy czterech dawkach.
Profesor Patarroyo skarżył się, że od czasu swojego szczodrobliwego gestu stał się dla branży Big Pharma wrogiem numer 1. Jak mówił w jednym z wywiadów:
Zmasakrowali mnie. Nie przesadzam. Udało im się przekonać rządy mojego kraju, aby nie przyznawały nam budżetu. Ani centa przez 16 lat. Nic. Zero.
Mimo to naukowiec kontynuował badania nad udoskonaleniem szczepionki na malarię. W ostatnich latach udało mu się uzyskać taką, która testowana na małpach wykazała od 77 do 83 proc. skuteczności. Niestety, śmierć profesora sprawiła, że dalsze losy jego wynalazku pozostają niepewne.
On sam w jednym z ostatnich wywiadów mówił, że zawsze był entuzjastą. Wyjaśniał, że słowo entuzjazm pochodzi z języka greckiego i oznacza: być w posiadaniu Boga, być pod Jego natchnieniem, mieć Boga w sobie. Obyśmy wszyscy byli takimi entuzjastami jak śp. profesor Manuel Patarroyo.
Powyższy felieton został wygłoszony na falach Radia Maryja w środę 15 stycznia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/718710-zmarl-jeden-z-najwiekszych-wspolczesnych-mikrobiologow