Jeden z najbardziej opiniotwórczych amerykańskich publicystów związanych z Partią Demokratyczną Fareed Zakaria wymienił trzy podstawowe błędy, jakie popełnił podczas kampanii obóz Kamali Harris, co w rezultacie kosztowało go przegraną w wyborach prezydenckich. Pierwszym było zlekceważenie kryzysu imigracyjnego i chaosu na granicy z Meksykiem. Drugi to przyjęcie polityki tożsamościowej dotyczącej kwestii rasowych i płciowych.
Są to pomyłki wielokrotnie już analizowane i dobrze znane politologom. Znacznie mniej rozpoznany jest natomiast trzeci powód porażki demokratów, wskazany przez Zakarię i nazwany przez niego mianem „lawfare”. Jest on o tyle ciekawy, że analogiczny casus może dotyczyć także Polski.
Zamiana przegranego w ofiarę
Amerykański komentator uważa, że kolosalnym błędem Partii Demokratycznej było „nadgorliwe nadużywanie prawa w celu ukarania Trumpa”. Otóż najbardziej radykalna część tego obozu po wygranych przez Bidena wyborach zaczęła domagać się rozliczenia za wszelką cenę poprzedniej ekipy rządowej, nawet jeśli nie było ku temu podstaw prawnych. Prokuratorzy i sędziowie ochoczo wzięli na celownik zwłaszcza byłego prezydenta. W rezultacie, jak twierdzi Zakaria, powstało „wrażenie, że system prawny jest wykorzystywany jako broń, aby dopaść Trumpa”.
Na dodatek ciągłym atakom na republikańskiego przywódcę towarzyszyła narracja, że jest on zagrożeniem dla demokracji. Okazało się jednak, że podczas ostatnich wyborów prezydenckich aż 58 proc. głosujących, którzy twierdzili, że „demokracja w USA jest zagrożona”, poparło właśnie Trumpa. Większość obywateli uznała więc, że prawdziwym zagrożeniem dla demokracji nie jest demonizowany przez rządzących polityk, lecz ci, którzy nadużywają prawa, aby go zniszczyć. „Lawfare zamienił Trumpa z przegranego w ofiarę”, zauważył Zakaria, dodając, że im bardziej mnożyła się liczba oskarżeń pod adresem byłego prezydenta, tym bardziej rosły jego notowania w sondażach.
Kurs na zderzenie ze ścianą
Dlaczego nikt w obozie demokratów nie dostrzegł tego niebezpieczeństwa? Dlaczego do ostatniego dnia kontynuowano kurs na zderzenie ze ścianą? Otóż większość liderów i sztabowców tego ugrupowania funkcjonuje w medialnych bańkach, w których dominują podobne poglądy. Zewsząd słyszeli opinie i zachęty, by stawiać przed sądami, surowo karać, pozbawiać immunitetów, wsadzać do więzień. Usprawiedliwiali się, że surowość środków podyktowana jest obroną zagrożonej demokracji. Nie zauważyli jednak, że w pewnym momencie przegięli. Nie dostrzegli, że emocje społeczne są po stronie zaszczuwanych ofiar, a nie tych, którzy nadużywają prawa, by tępić swoich przeciwników. Nie pomogło straszenie, że zwycięstwo Trumpa okaże się śmiertelnym zagrożeniem dla demokracji. Większość wyborców to właśnie ich zidentyfikowała bowiem jako zagrożenie.
Wiele części składowych tego mechanizmu zaobserwować można również w Polsce. Czy podobny scenariusz ma szansę powtórzyć się i u nas?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/718013-nieoczekiwane-skutki-uzywania-prawa-jako-broni-politycznej