„Liczne ostrzeżenia i informacje o ewentualnych ekstremistach wpływają codziennie, ale (władze) nie są w stanie prawidłowo ich przeanalizować” - czytamy w „Berliner Zeitung”. Niemieccy komentatorzy ostrzegają przed wykorzystywaniem zamachu w Magdeburgu w przedwyborczej kampanii parlamentarnej. Zwracają uwagę na nietypowy profil zamachowca, znanego z sieci jako antyislamista. Mężczyzna pochodzi z Arabii Saudyjskiej ma 50 lat. Przebywa w Niemczech od 2006 roku. Komentatorzy pytają, czy Niemcy utraciły kontrolę nad imigracją?
„Der Spiegel” apeluje, aby zachować powściągliwość.
Wstrząsający czyn w Magdeburgu zmieni kampanię wyborczą. Prawica już teraz próbuje wykorzystywać sytuację. Partie z demokratycznego centrum powinny zachować powściągliwość
— pisze Maria Fiedler w internetowym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”.
Obecnie w centrum uwagi znajduje się współczucie wobec poszkodowanych i rodzin ofiar. Jednak już wkrótce na pierwszym planie znajdą się pytania o odpowiedzialność, winę i konsekwencje. Naiwnością byłoby, jej zdaniem, sądzić, że straszny czyn nie wpłynie na kampanię przed wyborami do Bundestagu.
Kwestie bezpieczeństwa i migracji, które do tej pory nie odgrywały dominującej roli, wejdą na agendę
— pisze Fiedler.
I kto tu robi politykę?
Komentatorka „Spiegela” uważa, że w przypadku zamachu w Magdeburgu wszyscy powinni wystrzegać się zbyt szybkich wniosków.
W tej sprawie nic nie jest typowe
— pisze dziennikarka przypominając, że sprawca agitował w internecie przeciwko islamowi, uważał się za prześladowanego i sympatyzował otwarcie z partią Alternatywa dla Niemiec (AfD). Gazeta twierdzi, że politycy AfD, komentując wydarzenia w sieci, nie mają żadnych zahamowań. Poseł AfD z Brandenburgii napisał, że jest mu obojętne, czy cudzoziemcy uzasadniają swoją nienawiść do Niemców islamem czy w inny sposób.
Problemem jest imigracja milionów osób, a rozwiązaniem jest ich reemigracja. Reemigracja jest „rasistowską obietnicą wyborczą” AfD
— twierdzi „Der Spiegel” i dodaje, że przedstawiciele AfD podsycają strach przed ludźmi mającymi korzenie imigranckie.
Zamach w Magdeburgu miał miejsce w czasach niepewności. Rząd w Niemczech upadł, niemiecka gospodarka ma problemy, na Bliskim Wschodzie, podobnie jak w Ukrainie toczy się wojna, nie wiadomo jakie skutki będzie miała prezydencja Trumpa.
Ekstremiści próbują zbić na tej sytuacji kapitał. Ich towarem jest strach
— czytamy w gazecie, która chce aby partie demokratycznego centrum zachowały spokój, aby nie podsycały populistycznych nastrojów. Najpierw należy wyjaśnić wszystkie okoliczności zamachu. Dopiero potem może się odbyć polityczna debata nad konsekwencjami.
Kto próbuje zbić polityczny kapitał na tak strasznym czynie, aby zdobyć punkty w walce wyborczej, ten działa w sposób podły. Politycy wszystkich partii powinni się tego wystrzegać
— pisze w konkluzji komentatorka „Spiegla”.
„Chciał się zemścić na swojej nowej ojczyźnie”
Według „FAZ” zamach w Magdeburgu to „Krwawa łaźnia z długą prehistorią”.
W Magdeburgu zabijał prawdopodobnie nie islamista, a anty-islamista. Pomimo tego, jest wiele podobieństw do zamachu w 2016 r. w Berlinie Politycy będą musieli odpowiedzieć na wiele pytań
— pisze Berthold Kohler.
Niepojętym jest fakt, że sprawcą jest lekarz, którego zawodem i powołaniem jest pomoc ludziom. Punktem wyjściowym jego radykalizacji było najwidoczniej zdystansowanie się od islamu i nienawiść do reżimu w Arabii Saudyjskiej, w połączeniu z wściekłością na państwo niemieckie. Ten przypadek przypomina o tym, że uchodźcy nie są niezapisanymi kartkami, lecz mają swoją prehistorię naznaczoną często doświadczeniem przemocy i innymi traumami
— pisze Kohler.
Gazeta zastanawia się, czy można było przewidzieć, że Taleb Abdul Dżawad nie ograniczy się do rozpowszechniania teorii spiskowych, lecz wynajmie samochód, by okaleczyć i zabić niewinnych ludzi? Czy Arabia Saudyjska ostrzegała przed nim? Jeśli tak, to jak reagowały władze? Jak udało mu się wjechać z impetem na teren jarmarku bożonarodzeniowego, chociaż od zamachu w Berlinie Stary Rynek w Magdeburgu jest zabezpieczony i chroniony przez policję? Na te pytania trzeba będzie znaleźć odpowiedzi, a dopiero potem mogą rozpocząć się polityczne rozliczenia.
Już teraz wiemy, że nie ma całkowitego zabezpieczenia przed fanatycznymi zamachowcami
— podkreślił Kohler zastrzegając, że nie zwalnia to państwa z obowiązku ochrony w ramach prawa obywateli przed terroryzmem.
Z kolei „Handelsblatt” pyta „co może zrobić demokracja walcząca przeciwko śmiertelnej manii?”.
Zamach w Magdeburgu nie został dokonany przez islamistę - jest przejawem innego równie niebezpiecznego trendu
— pisze Moritz Koch. Wiele przemawia za tym, że sprawca jest psychicznie chory. Z wpisów pozostawionych w sieci wynika, że chciał się zemścić na swojej nowej ojczyźnie, ponieważ był przekonany, że Niemcy chcą zislamizować Europę.
Zamach miał miejsce w czasie kampanii wyborczej i wpłynie na jej przebieg. Polityczne centrum znajdzie się pod jeszcze większa presją. Im większa niepewność, tym większe szanse dla sił, które posługują się strachem. AfD cieszy się poparciem sięgającym 20 proc. Wiele przemawia za tym, że tendencja wzrostowa będzie kontynuowana
— czytamy w gazecie niemieckich kół gospodarczych. Nawet czujne państwo nie może obiecać absolutnej ochrony.
Wniosek z wydarzenia w Magdeburgu brzmi – polaryzacja zabija. Zapobieganie polaryzacji jest zadaniem nie tylko państwa, lecz także platform internetowych.
Zwariowane teorie spiskowe mogą szybko stać się krwawą rzeczywistością
— ostrzega w konkluzji „Handelsblatt”.
„Berliner Zeitung”: państwo utraciło kontrolę nad imigracją.
Sprawca nie pasuje do żadnego schematu. Dla jednych jest arabskim terrorystą, dla innych prawicowym ekstremistą. Ale czy to ważne? Jasne jest, że przestaliśmy panować nad sytuacją
— pisze Moritz Eichhorn.
Zamach w Magdeburgu osiągnął wszystkie cele, jakie stawia sobie terroryzm – zastrasza mieszkańców, sieje zamieszanie, napuszcza na siebie grupy społeczne, nie można go zwalczyć jednym skutecznym posunięciem.
Zamachy terrorystyczne nie mogą zniszczyć żadnego kraju, ale bezsilność w postępowaniu z nimi jak najbardziej
— uważa komentator. Należy wykryć przyczynę i skutecznie stawić jej czoło. Jednak w przypadku pełnego sprzeczności sprawcy nie jest to możliwe, a to pozwala politykom na bezczynność.
Zdaniem Eichhorna, przyjmując setki tysięcy imigrantów, których tożsamość nie została sprawdzona, państwo niemieckie stanęło wobec zadania, które przekracza jego możliwości.
Liczne ostrzeżenia i informacje o ewentualnych ekstremistach wpływają codziennie, ale (władze) nie są w stanie prawidłowo ich przeanalizować
— czytamy w „Berliner Zeitung”.
„Władze nie są w stanie powstrzymać znanych im ekstremistów i chronić ewidentnych celów, jakimi są jarmarki bożonarodzeniowe. Trzeba to nazwać utratą kontroli.
— podsumowuje komentator „Berliner Zeitung”.
koal/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/716558-niemieckie-media-przestraszone-wladze-traca-kontrole