Niedawno na portalu wPolityce pisałem o tym, jak władze uniwersytetów na Wyspach Brytyjskich ostrzegają swych studentów, że podczas zajęć na uczelni zetkną się z traumatyzującymi obrazami, które mogą pozostawić trwały ślad na ich psychice. I tak: adepci kryminalistyki mogą zobaczyć zdjęcia ludzkich zwłok, archeologii – szkieletów i mumii, a teologii – ukrzyżowań Jezusa. W związku z tym uniwersytety radzą studentom, by w trosce o swe zdrowie psychiczne dobrze zastanowili się nad kontynuowaniem nauki na wspomnianych wydziałach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pokolenie śnieżynek a służby specjalne. Ostrzeżenia dla młodych archeologów, teologów i ekspertów od kryminalistyki
Nadwrażliwość pokolenia śnieżynek jest nie tylko problemem brytyjskim. Ostatnio najbardziej renomowane uniwersytety w USA znalazły się w ogniu krytyki za tworzenie specjalnych stref komfortu dla studentów, którzy przeżyli traumę z powodu wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Rzecz dotyczy tak prestiżowych ośrodków, jak Harvard, Virginia Tech, Georgetown czy inne wysoko klasyfikowane w rankingach uczelnie. Studentom, by mogli stawić czoła stresowi, proponuje się robótki ręczne, zajęcia z kolorowankami, zabawę klockami lego, plasteliną, kukiełkami, puzzlami czy sensorycznymi gadżetami, gry z terapeutycznymi psami, kotami, a nawet kozami służącymi do przytulania czy picie gorącego kakao. Uniwersytet Puget Sound w Tacomie przygotował nawet specjalny odstresowujący labirynt dla studentów, by mogli po nim chodzić otoczeni uspokajającym oświetleniem i muzyką.
Wspomniane uczelnie to kuźnie przyszłych elit przywódczych i umysłowych, przygotowujące swych absolwentów do pełnienia najbardziej odpowiedzialnych ról w państwie. Pełnoletnich ludzi traktuje się tam jednak, jakby emocjonalnie znajdowali się na poziomie przedszkola lub żłobka. Jeżeli normalną procedurę demokratyczną, jaką są wybory, przedstawia im się jako traumę, to jak zareagują w przypadku prawdziwego zagrożenia? Jeśli podczas negocjacji dyplomatycznych znajdą się pod presją bezwzględnych i zdeterminowanych rozmówców, czy poproszą o przerwę w rozmowach i pójdą się wypłakać w sąsiednim pokoiku w objęcia pluszowego misia?
Niestety, wiele wyższych uczelni w USA i innych krajach Zachodu stało się pralniami mózgów. Oznacza to ideologizację w sferze poznawczej oraz sentymentalizację i infantylizację w sferze uczuciowej. Kształcone są pokolenia, które nie będą w stanie stawić czoła niepewnościom i wyzwaniom życia, pełnego przecież trudnych chwil, dramatycznych sytuacji, a często nawet tragedii.
Nic dziwnego, że w tej chwili mamy w Stanach Zjednoczonych do czynienia z nowym zjawiskiem społecznym. W wielu środowiskach konserwatywnych pojawił się trend, by nie posyłać dzieci na studia wyższe, zwłaszcza na prestiżowe uczelnie, by nie straciły tam wiary i zdrowego rozsądku. Być może nadchodzi więc czas, że dyplom skończenia renomowanego uniwersytetu, w wielu miejscach nie będzie otwierał, lecz zamykał drzwi do kariery. Kto bowiem będzie chciał zatrudnić pracownika, dla którego każda czynność może okazać się traumatycznym wydarzeniem, wpędzającym w depresję i wymagającym terapii?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/716244-pokolenie-sniezynek-straumatyzowane-zwyciestwem-trumpa