Kiedy latem tego roku w Wielkiej Brytanii utworzony został gabinet Keira Starmera, wydawało się, że anuluje on wszystkie decyzje poprzedniego rządu dotyczące polityki transpłciowości. Ustępujący premier Rishi Sunak i skupiona wokół niego ekipa konserwatystów wypowiedzieli bowiem wojnę ideologii gender.
Szczególnie aktywna była w tym względzie ówczesna minister ds. kobiet i równouprawnienia Kemi Badenoch, która półtora miesiąca temu stanęła na czele prawicowej opozycji. W odróżnieniu od nich przywódcy lewicowej Partii Pracy, którzy zwyciężyli w lipcowych wyborach, deklarowali pełną przychylność dla postulatów wysuwanych przez środowiska LGBT.
Nowa minister kultury, mediów i sportu Lisa Nandy zasłynęła z tego, że na wiecu labourzystów w 2020 roku oświadczyła, iż transpłciowe kobiety i transpłciowi mężczyźni, którzy popełnią przestępstwo, powinni odsiadywać kary w wybranych przez siebie więzieniach. Innymi słowy: agresywni gwałciciele mogą być umieszczani w żeńskich zakładach karnych. Nie widziała w tym nic złego także obecna wicepremier Angela Rayner. Z kolei nowa minister ds. kobiet i równouprawnienia Anneliese Dodds, zapytana z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet w 2022 roku, jak zdefiniowałaby kobietę, odpowiedziała, że istnieją różne definicje i wszystko zależy od kontekstu. Rodzi się zatem pytanie, jak może ona stać na czele resortu mającego chronić prawa kobiet, skoro nie potrafi nawet zdefiniować, kim jest kobieta. W końcu sam premier Keir Starmer oświadczył kiedyś, że niewłaściwe jest twierdzenie, że tylko kobiety posiadają szyjkę macicy. Aż dziw bierze, że znalazł żonę, skoro nie potrafi odróżnić gatunku męskiego od żeńskiego.
Niespodziewana decyzja labourzystów
Po takiej ekipie można się było spodziewać całkowitego odwrotu od antygenderowej polityki gabinetu Rishiego Sunaka. A jednak 11 grudnia lewicowy rząd podtrzymał na czas nieokreślony zakaz stosowania blokerów dojrzewania przez osoby nieletnie. Chodzi o hormonalne preparaty, które podawane są dzieciom, by zablokować ich dojrzewanie płciowe, a następnie poddać chirurgicznej amputacji piersi, macicy lub penisa. Aplikowanie blokerów jest bowiem pierwszym etapem tzw. tranzycji czyli operacji „zmiany płci”.
Poprzedni rząd w marcu 2024 roku wprowadził zakaz stosowania tych środków przez osoby poniżej 18. roku życia, jednak wspomniane zarządzenie miało charakter czasowy i wygasało z końcem roku. Spodziewano się, że gabinet Starmera nie przedłuży obowiązywania zakazu, a jednak stało się inaczej. Największy wpływ miały na to niewątpliwie pojawiające się coraz częściej doniesienia o kolejnych dzieciach, którym trwale i nieodwracalnie uszkodzono ciała, w tym skandal z nadużyciami w prestiżowej klinice Tavistock w Londynie. Do tego doszły raporty komisji lekarskich i niezależnych ekspertów stwierdzające, że podawanie blokerów jest zbyt niebezpieczne dla zdrowia nieletnich, tym bardziej, że nie ma klinicznego potwierdzenia bezpieczeństwa i skuteczności tych środków.
Nawet lewicowy rząd, którego członkowie nadal pozostają zdeklarowanymi zwolennikami ideologii gender, musiał więc ustąpić pod naporem faktów. Siła owych faktów nie polega jednak na ich perswazyjnej mocy merytorycznej, lecz raczej na przegranych procesach, zasądzonych odszkodowaniach i nagłaśnianych przez media skandalach, których bohaterami są bezbronne dzieci krzywdzone przez dorosłych, takie jak Keira Bell, która wyznała: „Byłam świnką morską dla kliniki Tavistock”.
System oparty na fałszywej antropologii wcześniej czy później musi upaść. Pytanie dotyczy jedynie tego, ile ofiar pociągnie za sobą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/715830-brytyjski-rzad-zakazuje-blokerow-dojrzewania-dla-mlodziezy