Kupiańsk utrzymany! Kilka dni temu Ukraińcy wypchnęli ostatniego Rosjanina z miasta. Z miasta? W Kupiańsku byłem co prawda nocą, ale w światłach samochodu nie pokazał się ani jeden cały budynek - wszędzie gruzy. Ale wiemy przecież, że i z kupy gruzu bronić się można. Ale tylko bronić.
Ukraińcom brakuje broni i sprzętu, ale przede wszystkim brakuje już ludzi. Na drogach wyjazdowych z miast stoi TCK - Terytorialne Centrum Kompletowania [wojska] i sprawdza mężczyzn w wieku 25-60 lat. Jeśli ktoś jest na liście mobilizacyjnej - automatycznie jest zabierany do wojska. W TCK zdarzają się nie tak odosobnione przypadki korupcji. Koszt wykupienia się od służby wynosi od 3 do 12 tysięcy dolarów, co na warunki ukraińskie jest kwotą ogromną. Po tysiącu dniach wojny brakuje już ochotników i tych, którzy poszli służyć dla zarobku. Szczególnie przetrzebiona jest piechota. W Kupiańsku usłyszałem dramatyczną charakterystykę stanu armii obrońców:
Chcę powiedzieć, że nie wystarcza nam ludzi. Brakuje ludzi na pozycjach frontowych, brakuje ludzi na zapleczu. Brakuje amunicji, brakuje broni, brakuje nawet karabinów i brakuje pocisków. Nie możemy się bronić, nie możemy ruszyć naprzód, w tej chwili możemy tylko wytrzymywać ataki. Co prawda wróg ponosi wielkie straty, ale ma czym je natychmiast uzupełniać.
RELACJA ŻOŁNIERZA:
Z nowych rekrutów formułuje się zazwyczaj nowe jednostki, zamiast uzupełniać te ze stratami. Z powodu niepełnego stanu osobowego żołnierze są przeciążeni dodatkowymi obowiązkami, a rozkaz spod hasła: „oszczędzać amunicję” nie pomaga. Bo co to znaczy „oszczędzać amunicję”, gdy na twoje pozycje idzie rosyjski szturm - strzelać do co drugiego? Strzelać co drugi kwadrans?
Przywykliśmy, że Rosja sączy się naprzód z różnymi sukcesami a Ukraińcy mniej lub bardziej skutecznie się bronią, czasem odbijając jakieś miejscowości. Ale przecież ta sytuacja nie będzie trwać w nieskończoność - w pojedynku na straty wojenne ledwie czterdziestomilionowa Ukraina nie ma szans ze 140-milionowym molochem zasilanym przez dalekowschodnie posiłki (np. północnych Koreańczyków). Spowszedniała nam ta wojna, ale jeśli przyzwyczaimy się i zobojętniemy za bardzo, to ewentualne, nie daj Boże, pęknięcie ukraińskiej obrony może nas obudzić bardzo szybko, choć zdecydowanie za późno.
O ostatniej nadziei Ukraińców porozmawiamy innym razem. 6 listopada naprawdę na horyzoncie pojawił się świt.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/714424-ukraina-lapanki-gruzowiska-i-odliczanie-dni-do-trumpa