Rumuński Sąd Konstytucyjny zdecydował, że należy przeprowadzić ponowne liczenie głosów oddanych w niedzielę w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Najwięcej głosów uzyskał w niej Calin Georgescu.
Sąd Konstytucyjny przekazał w komunikacie, że po rozpatrzeniu wniosku jednego z kandydatów Cristiana Terhesa o unieważnienie wyborów polecił Centralnemu Biuru Wyborczemu (BEC) ponowne przeliczenie głosów oddanych w pierwszej turze. BEC ma przedłożyć wyniki Sądowi Konstytucyjnemu do weryfikacji. Rozprawę wyznaczono na godz. 14 (13 w Polsce) w piątek.
Jednocześnie sąd poinformował, że odrzucił wniosek o unieważnienie wyborów, złożony przez innego kandydata Sebastiana Constantina Popescu.
Polityczna burza
Terhes, który w pierwszej turze ok. 1 proc. głosów, zgłaszał zastrzeżenia wobec głosów oddanych na Elenę Lasconi, liderkę centroprawicowej partii Związek Ocalenia Rumunii (USR). Skarga Popescu dotyczyła głosowania na Georgescu, w tym możliwych naruszeń w jego kampanii na TikToku.
W pierwszej turze pierwsze miejsce zajął kandydat niezależny Georgescu, dotychczas mało rozpoznawalny polityk, a na drugim znalazła się Lasconi. Druga tura wyborów odbędzie się 8 grudnia.
Decyzję Sądu Konstytucyjnego, która zdaniem komentatorów teoretycznie mogłaby prowadzić do unieważnienia pierwszej tury, skrytykowali liczni politycy i komentatorzy, mówiąc o „decyzji bez precedensu” i „zagrożeniu dla demokracji”.
Lasconi oceniła, że sąd „ingeruje w demokratyczny proces”.
Obecnie wydaje się, że niektórzy chcą utrzymać się przy władzy za wszelką cenę, nawet kosztem demokracji. W poniedziałek wydawało się, że wszyscy przywódcy polityczni zaakceptowali wyniki wyborów, chociaż niektórzy nie byli z nich zadowoleni. Niedziela była dniem głosowania, może nie bezbłędnym, ale najczystszym od lat, nie doszło do żadnych incydentów, a wynik głosowania odzwierciedla wolę Rumunów
— powiedział Ionut Mosteanu z USR.
Jak dodał, do czwartku Sąd Konstytucyjny powinien był zatwierdzić wyniki pierwszej tury, a w piątek powinna rozpocząć się kampania przed drugą.
To, co w tej chwili robi Sąd Konstytucyjny, wydaje mi się zabawą z zapalniczką na stacji benzynowej i jest bardzo ryzykowne dla demokracji, ponieważ już przekroczył (termin wynikający) z kalendarza wyborczego, tworząc warunki do uznania wyborów za niezgodne z konstytucją
— dodał.
„Może doprowadzić do zmiany na drugiej pozycji”
Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus powiedział PAP, że decyzja sądu „nie odbierze pierwszego miejsca Georgescu, ale może doprowadzić do zmiany na drugiej pozycji”. Jak podkreślił, różnica między wynikiem Lasconi a wynikiem trzeciego w kolejności kandydata, premiera Marcela Ciolacu z Partii Socjaldemokratycznej (PSD), wynosi zaledwie 2740 głosów.
Decyzja o ponownym liczeniu głosów już została potraktowana jako polityczna
— zauważył Całus, przypominając, że rumuński Sąd Konstytucyjny jest powszechnie uważany za posłuszny PSD.
Jeśli faktycznie w jej wyniku dojdzie do zmiany na drugiej pozycji, Rumunia może pogrążyć się w protestach o skali podobnej do tych z lat 2017-2019
— ocenił.
Na ulice Bukaresztu wyszły wówczas setki tysięcy ludzi w proteście przeciwko zapowiedzianym przez PSD zmianom w kodeksie karnym, które miały znieść kary za niektóre przestępstwa korupcyjne.
CZYTAJ TAKŻE:
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/714309-rumunski-sad-polecil-ponowne-przeliczenie-glosow-w-i-turze