Czołowy polityk opozycyjnej chadecji Juergen Hardt skrytykował kanclerza Niemiec Olafa Scholza (SPD) za jego rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji. „Władimir Putin odbierze to, że Scholz do niego zadzwonił raczej jako oznakę słabości, a nie siły” - podkreślił Hardt w radiu Deutschlandfunk. Oburzenia nie kryją również francuscy eksperci, cytowani w „Le Monde”. Dziennik zaznacza przy tym, że Scholz kierował się przede wszystkim potrzebami polityki krajowej.
Rzecznik ds. polityki zagranicznej frakcji CDU/CSU w Bundestagu oskarżył kanclerza o pomoc Putinowi w osiągnięciu „propagandowego sukcesu” z wewnętrznych powodów politycznych.
Scholz najwyraźniej nie przedstawił konkretnej nowej propozycji, ani nawet nie postawił ultimatum (…)
— powiedział Hardt.
Dodał, że Putin „rozumie tylko sygnały siły”, takie jak groźba znacznego zwiększenia pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Scholz za dialogiem?
Zdaniem chadeckiego polityka, Scholzowi „chodziło przede wszystkim o to, by wewnętrznie w Niemczech było jasne, że to on opowiada się za negocjacjami i dialogiem”.
Sekretarz generalny socjaldemokratycznej SPD Matthias Miersch bronił działań kanclerza.
Ważne jest osiągnięcie postępu dyplomatycznego w konflikcie na Ukrainie
— powiedział w radiu Deutschlandfunk.
Kanclerz w ścisłym porozumieniu ze swoimi sojusznikami ustala, co jest możliwe. Niemiecki rząd zawsze daje jasno do zrozumienia, że nie może być dyktowanego pokoju
— podkreślił.
Motywacje kanclerza
Ekspertka Tatiana Kastoueva-Jean z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI) ocenia, że telefon Scholza „mógł jedynie potwierdzić przekonanie Putina, że Niemcy i inne kraje europejskie marzą o wznowieniu przy pierwszej okazji ‘business as usual’ z Rosją, zwłaszcza w zakupach gazu”.
Politolog zadaje pytanie, dlaczego Putin miałby ustąpić w sprawie Ukrainy, skoro kraje Europejskie są gotowe do rozmów bez żadnych ustępstw z jego strony.
Takie zachowanie największego kraju europejskiego nie zachęci go do złagodzenia stanowiska
— wskazała Kastoueva-Jean.
Z kolei szefowa berlińskiego oddziału europejskiego think tanku ECFR (Europejska Rada Stosunków Międzynarodowych) Jana Puglierin podkreśliła, że wytłumaczeniem faktu, iż Scholz zadzwonił do Putina, jest sytuacja polityczna w samych Niemczech.
W sytuacji Ukrainy nie zmieniło się nic takiego, co uzasadniałoby inicjatywę Scholza
— oceniła ekspertka.
Jak dodała, motywacje kanclerza są związane z wyborami w Niemczech w lutym w 2025 roku i tym, że chce on „prezentować się jako ‘kanclerz pokoju’ w kraju podzielonym w kwestii wsparcia dla Ukrainy”.
„To był błąd”
Zdaniem Puglierin telefon Scholza był błędem i mógł być znacznie lepiej skoordynowany z innymi krajami europejskimi.
To nie jest czas na konkursy piękności, by wyjaśniać, kto pierwszy zadzwoni do Putina. Europa wydaje się być podzielona, co nie jest pożądane ani w relacjach z Putinem, ani w relacjach z Białym Domem
— powiedziała szefowa berlińskiego think tanku.
Jak podsumowała, „inicjatywa ta nie przyniosła żadnej korzyści”.
„Le Monde” podkreśla, że rozmowa odbyła się „w momencie krytycznym dla Ukrainy, gdy wsparcie Zachodu jest osłabione przez wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA”. Cytując komentarz premiera RP Donalda Tuska do tej rozmowy, dziennik ocenia, że partnerzy europejscy zareagowali „dość dyskretnie”.
Rozmowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona z Putinem na tym etapie nie jest planowana
— podał „Le Monde”, powołując się na otoczenie szefa państwa.
Wczoraj Scholz rozmawiał z Putinem telefonicznie po raz pierwszy od prawie dwóch lat. Według jego własnych oświadczeń wezwał rosyjskiego prezydenta do „wycofania swoich wojsk” i wykazania gotowości do negocjacji z Ukrainą.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/713157-scholz-w-ogniu-krytyki-kreuje-sie-na-kanclerza-pokoju