Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot wezwał w „sojuszników Kijowa”, by nie przesądzali działań, jakie w sprawie Ukrainy podejmie administracja prezydenta elekta USA Donalda Trumpa. Podkreślił, że decyzje dotyczące ewentualnych negocjacji należą do Ukrainy. Tymczasem Niemcy przekonują, że w obecnej sytuacji nawet wymagane przez NATO wydatkowanie 2 procent PKB na zbrojenia to za mało.
Barrot, który wypowiadał się podczas dorocznej konferencji Paris Peace Forum, wskazał na spekulacje w sprawie możliwego stanowiska i inicjatyw nowej administracji USA.
Myślę, że absolutnie nie powinniśmy (tego) przesądzać i powinniśmy dać czas tej administracji
—- dodał.
Zastrzegł przy tym, że wszelkie inicjatywy powinny zagwarantować, że to sama Ukraina określi czas i warunki, na jakich zaangażuje się w proces negocjacyjny.
Barrot dodał, że do tego czasu sojusznicy zachodni powinni dać Ukrainie wszelkie niezbędne środki w celu odparcia wojsk rosyjskich. „Ukraina i wspólnota międzynarodowa miałyby zbyt wiele do stracenia, gdyby Rosja narzuciła prawo silniejszego” - powiedział.
Zagrożenie ze strony Rosji
Występująca na tym samym forum szefowa MSZ Finlandii Elina Valtonen ostrzegła, że zagrożenie, jakie stwarza Rosja „nie zaczyna się i nie kończy na Ukrainie”.
Ponadto w wywiadzie udzielonym agencji Reutera Valtonen opowiedziała się przeciwko „finlandyzacji” Ukrainy - na wzór sytuacji samej Finlandii w czasach zimnej wojny (gdy swoboda w jej polityce zagranicznej była ograniczona w zamian za nieingerowanie przez ZSRS w politykę wewnętrzną - PAP).
Ukraina była neutralnym krajem, zanim została zaatakowana przez Rosję
— zaznaczyła Valtonen.
Oceniła, że należy „uniknąć sytuacji, w której jakikolwiek kraj europejski - bądź w tym przypadku USA - zacząłby negocjować ponad głową Ukrainy”.
2 proc. nie wystarczy
W Berlinie odbył się natomiast szczyt gospodarczy zorganizowany przez dziennik „„Sueddeutsche Zeitung”. Minister praw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock oceniła podczas niego, że zarówno Niemcy, jak i inne państwa europejskie powinny zwiększyć wydatki na obronność.
Musimy uznać, że wyznaczony przez NATO cel 2 proc. PKB w obecnej sytuacji nie wystarczy — powiedziała polityk Zielonych.
Niemiecki rząd zamierza osiągnąć w tym roku uzgodniony w 2014 r. poziom wydatków państw NATO na cele obronne - co najmniej 2 proc. PKB. „SZ” podkreśliła, że w innych krajach, zwłaszcza we wschodniej części Europy, wydatki na ten cel będą wyższe.
Warto przypomnieć, że w przeszłości sprawa wydatków na zbrojenia w poszczególnych państwach NATO była powodem do tarć pomiędzy Donaldem Trumpem a krajami takimi jak Niemcy. Amerykański prezydent podczas swojej pierwszej kadencji starał się wyegzewkować od państw sojuszu zwiększenie wydatków na obronność.
Monachijski instytut badawczy Ifo ocenił w najnowszym raporcie, że Europa musi wydawać na wojsko więcej niż 2 proc. PKB, aby móc skutecznie się bronić bez parasola ochronnego USA. W Niemczech luka w nakładach, powstała wskutek cięć w przeszłości, wynosi aż 230 mld euro – oszacowano.
CZYTAJ TAKŻE:
as/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/712685-zamieszanie-w-swiatowych-msz-po-zwyciestwie-trumpa