Z okazji zwycięstwa Donalda Trumpa i J.D. Vance’a w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych przypominamy sylwetkę wiceprezydenta-elekta USA i to, co mówił o Polsce i obecnym polskim rządzie.
Zanim kraj usłyszał o nim jako o możliwym następcy Trumpa, znał Vance’a z innej roli: autora wydanego tuż przed wyborami prezydenckimi w 2016 r. bestsellera „Elegia dla bidoków”.
Początki kariery
James David Vance, wówczas finansista nieposiadający jeszcze otwartych politycznych ambicji, opisał w niej - często krytycznie - swoje dorastanie w ubogim zagłębiu węglowym w Kentucky i wyrwanie się z otaczającej go beznadziei. Książka wywołała furorę (doczekała się m.in. przekładu na język polski i ekranizacji na Netfliksie) i po wyborze Donalda Trumpa była przedstawiana jako wyjaśnienie fenomenu popularności świeżo wybranego prezydenta.
Sam Vance wówczas jeszcze nie uległ czarowi Trumpa: twierdził, że go nie lubi, przedstawiał jako „kulturową heroinę” dla pogrążonych w biedzie Amerykanów i potencjalnego „amerykańskiego Hitlera”.
Dziś 39-letni senator z Ohio - jest wiceprezydentem-elektem Stanów Zjednoczonych. W wywiadzie dla telewizji Fox News, pierwszym po wyborze na kandydata na wiceprezydenta, przyznał, że mówił „złe rzeczy” o byłym prezydencie, lecz zapewnił, że mylił się co do niego, oraz chwalił osiągnięcia prezydentury Trumpa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Nieszablonowy Republikanin
Inni komentatorzy ocenili, że dokonany przez Trumpa wybór jest przypieczętowaniem dominacji „trumpizmu” w Partii Republikańskiej, a zarazem wyrazem jego pewności co do swoich szans wyborczych. W przeciwieństwie do wyborów w 2016 roku tym razem Trump nie próbował zjednać sobie tradycyjnego establishmentowego elektoratu, o czym świadczyłby wybór kogoś takiego jak Mike Pence; wybrał osobę z własnego środowiska politycznego. Ryzykiem dla Trumpa miały być poglądy Vance’a na aborcję. W 2019 r. polityk przeszedł na katolicyzm i jest jednym z najbardziej stanowczych przeciwników przerywania ciąży, choć we wczorajszym wywiadzie złagodził stanowisko, popierając pozycję Trumpa, że sprawę należy pozostawić w gestii stanów.
Choć swoją fortunę zbudował w świecie finansów jako protegowany kontrowersyjnego libertariańskiego miliardera Petera Thiela, który ufundował jego kampanię do Senatu, Vance jest jednym z największych krytyków globalizmu, wolnego handlu i wielkich korporacji oraz trybunem ludowym broniącym pomocy państwa, protekcjonizmu i polityki prorodzinnej. Przedstawiając Vance’a podczas konwencji wyborczej Republikanów w Milwaukee, kandydat partii do Senatu z Ohio Bernie Moreno podkreślił, że podobnie jak Trump, będzie on dbał o „zapomnianych Amerykanów”.
Jeszcze bardziej niż poglądami na gospodarkę, Vance różni się od tradycyjnego partyjnego establishmentu - przynajmniej częściowo - w kwestii polityki zagranicznej. Choć Vance jest jastrzębiem, jeśli chodzi o politykę wobec Chin i Iranu, to nie można tego samego powiedzieć o jego stanowisku wobec Rosji. W ciągu niecałych dwóch lat w Senacie polityk dał się poznać jako jeden z największych przeciwników pomocy Ukrainie. Jeszcze w kampanii wyborczej w wywiadzie z byłym doradcą Trumpa Steve’em Bannonem twierdził, że nie obchodzi go, co się stanie z Ukrainą, drwił, że za darowane przez USA pieniądze „ministrowie (prezydenta Ukrainy Wołodymyra) Zełenskiego kupują sobie jachty”, i powtarzał hasło często stosowane przez propagandę Kremla, że rządzący w USA „chcą walczyć z Rosją do ostatniego Ukraińca”.
Podczas jednego z briefingów przed przegłosowaniem przez Senat pakietu pomocowego dla Ukrainy Vance powiedział PAP, że nie chce zwycięstwa Putina, lecz ważniejsze dla niego jest chronienie granic USA niż Ukrainy. W wywiadzie dla Fox News oznajmił, że USA powinny jak najszybciej doprowadzić do zakończenia wojny, „aby mogły się skupić na prawdziwym problemie, Chinach”.
Podobnie jak sam Trump oraz inni politycy z obozu Vance’a, senator z Ohio jest też zwolennikiem premiera Węgier Viktora Orbana. Vance wielokrotnie chwalił decyzje węgierskiego rządu w sprawie zmian na uczelniach i twierdził, że USA mogą się wiele nauczyć z rozwiązań z Budapesztu.
Co mówił o Polsce?
Vance najostrzej ze wszystkich polityków w Waszyngtonie krytykował działania obecnego rządu w Polsce, określając zmiany w mediach publicznych jako „prawdziwy atak na demokrację” i domagając się w tej sprawie interwencji sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena.
Do niedawna Polska miała konserwatywny rząd. Stosując dużą presję dyplomatyczną i ekonomiczną, administracja Bidena (i wiele krajów europejskich) atakowała ten rząd jako antydemokratyczny. Ten rząd został niedawno zastąpiony przez globalistyczny liberalny rząd, który teraz aresztuje swoich przeciwników politycznych i zamyka debatę publiczną. (Brzmi znajomo?) W imię ochrony demokracji wykorzystują twoje podatki, aby atakować rząd, który był naszym wielkim sojusznikiem. Stany Zjednoczone wykorzystują swoją presję dyplomatyczną, aby atakować konserwatywne wartości i rządy, co jest haniebne. Ponownie, wykorzystują twoje podatki, aby to zrobić. I są tworzonymi globalistycznymi rządami, które będą bardziej współpracować z niektórymi najgorszymi zachowaniami administracji Bidena
— pisał na platformie X J.D. Vance.
Sukces J.D. Vance’a i jego stosunek do Polski i rządów obecnej koalicji Donalda Tuska przypomniał poseł Marcin Romanowski.
J.D. Vance, nowy wiceprezydent USA, i pewnie za 4 lata przyszły prezydent, już kilka miesięcy temu napisał, co sądzi o niszczącej Polskę koalicji 13 grudnia. A jest znany z tego, że ma stałe i mocne przekonania
— zaznaczył Romanowski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/712185-kim-jest-wiceprezydent-elekt-usa-oto-co-mowil-o-polsce