„To jest tragiczny cios w morale rosyjskiej armii, rosyjskich strategów militarnych i oczywiście samego Putina” - ocenia ukraiński atak na rosyjskie terytorium były polski ambasador na Ukrainie Jan Piekło w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Ukraińcy wkroczyli na rosyjskie terytorium we wtorek. Od 4 dni prowadzą tam działania wojenne, co jest zdarzeniem bezprecedensowym nie tylko w trwającej od lutego 2022 roku wojnie Rosji z Ukrainą.
Jest to wydarzenie bezprecedensowe, także patrząc od czasów II wojny światowej. Po raz pierwszy na terytorium dawnego Związku Radzieckiego, dziś Federacji Rosyjskiej, doszło do takiego wydarzenia, jak atak z zewnątrz. Z tym, że to jest atak, który ma charakter samoobrony
— wyjaśnia Jan Piekło, zaznaczając, że to część szerzej zakrojonego planu:
To jest część pewnej strategii, której jeszcze pewnie nie znamy, choć niewykluczone, że to było konsultowane z sojusznikami z NATO. Szczerze mówiąc nie wierzę, że mogło być inaczej. Chociaż wszyscy starają się w tej chwili nabrać wody w usta, nie mówić za wiele. Natomiast rzeczywiście jest to wydarzenie bez precedensu, które było przygotowywane. To nie jest to co parę razy się odbyło, czyli takie próby wejścia na terytorium Rosji przy granicy z Ukrainą - kilka razy to zrobił legion Wolna Rosja - co ma zupełnie inny charakter i nie były to tak zorganizowane i tak przygotowane operacje jak ta. Ta ma charakter, właściwie można powiedzieć, długoterminowy. To nie jest pomysł, żeby zaatakować i wyjść. To jest pomysł na to, żeby najwyraźniej tam zostać.
Zaskoczenie dla Rosji
Ukraiński atak zaskoczył nie tylko rosyjskie wojsko, ale także tamtejszą machinę propagandową, która wcześniej gloryfikowała rosyjską potęgę.
Ta operacja wojskowa Ukrainy zaskoczyła praktycznie cały świat. Być może niektórych nie, jak wspomniałem, prawdopodobnie to było wstępnie konsultowane. Natomiast Rosja rzeczywiście była totalnie zaskoczona, nieprzygotowana. Te pierwsze reakcje są lekko histeryczne. Nagle Kreml wspomina o nienaruszalności granic, o prawach międzynarodowych i atakach na ludność cywilną, co jest po prostu absurdalnie obłudne, ponieważ to jest dokładnie to wszystko, co Kreml zafundował Ukrainie
— zauważa Jan Piekło.
Wpływ ofensywy na morale
Ten atak z zaskoczenia wpłynie zarówno na morale Ukraińców, jak i Rosjan, a ci pierwsi, jak uważa były polski ambasador na Ukrainie, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
To zależy od tego, jak się dalej ta operacja potoczy. Tam jest najwyraźniej potencjał rozwojowy, myślę, że w tej całej układance jest więcej niż jeden klocek i będziemy niedługo świadkami nowych operacji zaplanowanych przez Ukraińców
— ocenia i zaznacza, że powodzenie tych działań może dać nowy oddech Ukraińcom:
To jest podniesienie morale ukraińskiego społeczeństwa, które jest już zmęczone i ostatnio wyraźnie nastroje pogorszyły się. To jest także budowanie nastrojów i morale w samej armii, która w tej sytuacji jest postrzegana, jako skuteczna i zwycięska.
Zupełnie odwrotny będzie jednak wpływ tych wydarzeń na Rosjan.
To jest tragiczny cios w morale rosyjskiej armii, rosyjskich strategów militarnych i oczywiście samego Putina
— wyjaśnia Jan Piekło. Ale mowa nie tylko o armii:
Już widzimy filmiki i słyszymy głosy zrozpaczonych mieszkańców niektórych zajętych i kontrolowanych przez Ukrainę miejscowości, których jest około 20. Ci ludzie są spanikowani. Głośno mówią, że nie mają żadnej pomocy ze strony Kremla i swoich przywódców, że są przerażeni. Z tego co wiemy Putin zaproponował tym, który zostali zmuszeni do opuszczenia miejsc zamieszkania, rekompensatę - jakieś 10 000 rubli (ok. 450 zł - red.). To jest bardzo niewielka kwota. To wyraźnie spowoduje efekt psychologiczny w postaci być może spadku zaufania do rządzących w Rosji - że są w stanie ochronić swoich obywateli.
Upadek mitu o wielkości rosyjskiej armii
Jan Piekło odpowiada także na pytanie o to, czy można spodziewać się rosyjskiej odpowiedzi.
Rosja odpowiada już - bombardując czy próbując przeprowadzać znowu ataki na miasta ukraińskie i pewnie będzie to robić dalej. Natomiast kluczem w tej chwili jest to, że Rosja do tej pory nie ma planu skutecznego zareagowania na zajęcie przez Ukraińców sporej części swojego terytorium - to jest ok. 400 kilometrów kwadratowych, to jest znacznie więcej niż ostatnio udało się Rosji zająć w Donbasie
— zauważa były ambasador Polski na Ukrainie, zaznaczając, że to nie koniec bilansu porażek rosyjskich wojsk.
Rosjanie ponieśli kilka poważnych porażek podczas tej wojny. To m.in. obrona Charkowa, wyzwolenie Chersonia, Wyspa Wężowa. Najważniejszym „sukcesem” jest właściwie zlikwidowanie floty czarnomorskiej, ponieważ ona przestała istnieć. W trakcie ostatniej parady z okazji święta marynarki wojennej w Sankt Petersburgu, nie było tam floty czarnomorskiej, która była jedną z najważniejszych w „portfelu” Putina, ponieważ ta flota była kluczem do ewentualnego kontrolowania i panowania nad Morzem Czarnym
— podkreśla i dodaje:
Tych klęsk jest sporo. Ta druga największa i niezwyciężona armia świata okazuje się być zbudowana na bardzo kruchych fundamentach i zdaje się, że jest w tej chwili widoczny proces rozkładu tego aparatu wojennego - aresztowania w związku z korupcją, odsunięcie Siergieja Szojgu, nowy minister obrony, który jest ekonomistą, a nie wojskowym. To by świadczyło o tym, że zarówno armia jak i cała Federacja Rosyjska znajdują się w stanie zapaści.
CZYTAJ WIĘCEJ:
— Gen. Polko: Ukraina zaczyna czuć własną siłę, to, że może sama dyktować warunki na polu walki
jw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/701914-pieklo-ukraina-zajela-wiecej-niz-ostatnio-rosja-w-donbasie