„Artykuły w mediach sugerujące, że to Rosja roznieciła rozruchy w Wielkiej Brytanii są efektem przekonania części Brytyjczyków, że wszystko co znajdują w sieci to dezinformacja” – powiedział PAP Stephen Hutchings, rusycysta i socjolog, profesor Uniwersytetu w Manchesterze, szef projektu badawczego o dezinformacji.
Dzień po zabiciu trzech dziewczynek w Southport, w północno-zachodniej Anglii, na ulicach brytyjskich miast wybuchły antyislamskie rozruchy. W mediach społecznościowych pojawiła się wcześniej fałszywa informacja, że sprawca zabójstw jest nielegalnym imigrantem. Czy ustalono już kto inspirował te zamieszki?
Stephen Hutchings: Nie ma większych wątpliwości, że w rozpowszechnianie w sieci teorii spiskowych na temat zabójstw w Southport byli zaangażowani aktorzy powiązani z Rosją, ale byłoby błędem twierdzić, że to Kreml inicjował i koordynował te zdarzenia. Myślę raczej, że związane z Rosją media wsparły w nagłaśnianiu i rozsiewaniu fake newsów medialny ekosystem brytyjskiej skrajnej prawicy.
Co więc było bezpośrednią przyczyną rozruchów na ulicach brytyjskich miast?
Sądzę, że było to rozpowszechniane w mediach społecznościowych nieprawdziwe twierdzenie, że dziewczynki z Southport zamordował nielegalny imigrant, muzułmanin przybyły do Wielkiej Brytanii łodzią przez kanał z Francji. Zabójcy nadano nawet arabskie nazwisko Ali Al-Shakati. W rzeczywistości taka osoba nigdy nie istniała, a prawdziwy oskarżony o tę zbrodnię urodził się w Wielkiej Brytanii, w chrześcijańskiej rodzinie, która przyjechała z Rwandy. Jest takim samym brytyjskim obywatelem jak ja.
Kto stoi za tym fake newsem?
Wydaje się, że wszystko zaczęło się od wpisu w serwisie X na dość mało znanym koncie @Artemisfornow, powiązanym z brytyjską skrajną prawicą. Kłamstwo o nielegalnym imigrancie zostało następnie podchwycone przez portal Channel3Now i powielone niemal 2 mln razy. Oczywiście można się zastanawiać, czy autorami repostów były realne osoby, czy raczej boty. To przecież coś, w czym Rosjanie się specjalizują.
Rosjanie?
Tak, portal Channel3Now ma z pewnością rosyjskie korzenie, w każdym razie podejrzewa się, że został w pewnym momencie przejęty przez rosyjską agenturę. Obecnie działa w USA, ale został zarejestrowany na Litwie.
Po tym, jak o islamskim zabójcy napisał Channel3Now, fake news rozlał się po całej sieci. Kto go później promował?
Wiele bardzo znanych w Wielkiej Brytanii osób związanych ze skrajną prawicą, m.in. Tony Robinson [założyciel antyimigranckiej Angielskiej Ligi Obrony-FH] i znany influencer Andrew Tate, a także dość ciekawe konto @EuropeInvasionn publikujące na Telegramie i w serwisie X antyislamskie treści. Dlatego zaniepokoiły mnie niektóre doniesienia medialne, że za rozruchami stała rosyjska dezinformacja, a ich bezpośrednią przyczyną miała być publikacja na powiązanym z Rosją portalu Channel3Now. Co ciekawe, kiedy już policja została zmuszona do ujawnienia prawdziwego nazwiska sprawcy, Channel3Now opublikował przeprosiny za rozpowszechnianie nieprawdy. Zostały jednak sformułowane w bardzo dziwny sposób i można nawet podejrzewać, że wygenerowano je za pomocą sztucznej inteligencji.
Czyli Rosjanie nagłośnili jedynie czyjegoś fake newsa, tak jak robią z wieloma treściami pochodzącymi np. z amerykańskich prawicowych mediów społecznościowych?
Właśnie tak. Nie musieli niczego robić poza powtarzaniem kłamstwa opublikowanego na brytyjskim koncie i powiększaniem chaosu. Zrobiła to np. znana nam stacja Russia Today. Od kilku dni kremlowskie media koncentrują się już jedynie na zamieszkach, zniekształcając to, co się u nas dzieje.
Rosyjski MSZ wezwał Londyn, aby powstrzymał się od „nieuzasadnionego i nieproporcjonalnego stosowania przemocy wobec protestujących”
Według RT, ale także np. wielojęzycznej sieci portali Pravda, zamieszki w Wielkiej Brytanii zostały wywołane przez gangi muzułmanów grożące na ulicach miast zwykłym, przestrzegającym prawa Brytyjczykom, którzy próbują się im przeciwstawić. To wierutne kłamstwo, ale widać, że rosyjskie i prorosyjskie media starają się przy okazji rozruchów zrealizować własne, dezinformacyjne cele.
Mają chyba ułatwione zadanie, bo ostatnio wciąż było głośno o zbrodniach, w które rzeczywiście byli zamieszani imigranci. Czy te zamieszki nie są w takim razie sygnałem prawdziwych, społecznych nastrojów?
Coś w tym jest. Trudno zaprzeczyć, że zarówno nielegalna, jak i legalna migracja to u nas gorący temat, podobnie jak w całej Europie. W czasie ostatnich wyborów parlamentarnych konserwatyści usiłowali korzystać z tej fali niezadowolenia w walce o głosy. Jednak moim zdaniem o wiele większe społeczne oburzenie powodują wysokie koszty życia, niepewność na rynku pracy, słaby stan usług publicznych i ogólne zubożenie. Imigracja jest tylko czymś w rodzaju kozła ofiarnego, na którego można zwalić winę za te wszystkie problemy.
Kto w takim razie wyszedł na ulicę?
Nie ma tam wyrażających niezadowolenie, zwykłych protestujących. To są bandyci i kryminaliści nakręceni przez bardzo aktywny i rosnący medialny ekosystem skrajnej brytyjskiej i zagranicznej prawicy. Ci ludzie skorzystali z okazji, żeby grabić, a przy tym niszczyć meczety, hotele zamieszkałe przez migrantów i atakować z nienawiści. Oczywiście opinie na temat migracji są w brytyjskim społeczeństwie mocno podzielone, co jednak nie oznacza, że zamieszki na ulicach to pochodna toczącej się debaty. Inna sprawa, że nawet w tzw. głównym nurcie pojawiły się głosy wspierające – w sposób bardzo delikatny, wręcz ambiwalentny – narrację o społecznym niezadowoleniu, którego skutkiem są rozruchy. Mówi się także o podwójnych standardach brytyjskiej policji, która protesty ekologów czy demonstracje zwolenników Palestyny ma traktować niezwykle delikatnie, a wobec prawicy protestującej przeciwko imigracji jest twarda, a nawet brutalna. Mówią o tym nawet niektórzy politycy tradycyjnej prawicy. Moim zdaniem to kompletnie nieuzasadnione twierdzenia, ale pokazują jak trudno wyznaczyć granicę między dezinformacją i uprawnioną debatą polityków o imigracji.
Czy natknął się pan na inne związane z Kremlem portale, które rozsiewają dezinformację w Wielkiej Brytanii z równą skutecznością co Channel3Now?
Takich powiązanych z Rosją angielskojęzycznych mediów jest sporo, np. ReliableRecentNews czy Voice of Europe. Były bardzo aktywne w czasie wyborów w Unii Europejskiej. Robiły to samo co w trakcie kampanii dotyczącej Brexitu czy referendum w sprawie niepodległości Szkocji: nagłaśniały półprawdy i plotki, wyostrzając przekaz prawicy. Od czasu wprowadzenia zakazu na nadawanie RT i zablokowania Sputnika Rosjanie musieli przemyśleć i przeprogramować swoją strategię dezinformacyjną adresowaną do Zachodu. Stworzyli więc wielką sieć portali, kanałów na Telegramie i kont w mediach społecznościowych, ukrywając skrzętnie ich prawdziwe pochodzenie, co pozwala omijać sankcje.
Czy Brytyjczycy są świadomi tego, że w sieci krążą tworzone bądź przynajmniej nagłaśniane przez Rosjan fake newsy?
Niektórzy tak. Według mnie istnieją trzy kategorie odbiorców mediów w Wielkiej Brytanii. Są tacy, którzy znają się na internecie i wiedzą, że działają tam aktorzy powiązani z Kremlem. Dlatego traktują ich tak, jak na to zasługują. Mamy też grupę nieświadomych użytkowników sieci, która nie ma zielonego pojęcia o tym, że niektóre newsy powstają, oględnie mówiąc, zupełnie gdzie indziej, a nie u nich w kraju. To właśnie oni wpadli w pułapkę kłamstwa o islamskim zabójcy dziewczynek z Southport. Wreszcie jest także grupa internautów, która traktuje wszystko, co znajdzie w sieci jako dezinformację. Stąd biorą się artykuły podobne do tego w Daily Mail sugerujące, że zamieszki w Wielkiej Brytanii zainicjowała Rosja.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/701647-brytyjski-socjolog-kreml-nie-zainicjowal-zamieszek