Leonard Leo, aktywista konserwatywny, ostrzega w rozmowie z Fox News, że wysiłki Biden-Harris zmierzające do radykalnego przeglądu Sądu Najwyższego mogą „przynieść odwrotny skutek” doprowadzając do tego, że USA będzie wyglądać jak „republika bananowa”. Leo zauważa, że najnowszy chwyt demokratów może być skuteczny jeżeli chodzi o ożywienie jego bazy postępowych wyborców, ale zaznacza że takie podejście będzie miało tragiczne skutki.
Leo twierdzi, że wysiłki prezydenta Bidena zmierzające do zmiany Sądu Najwyższego mogą być skutecznym sposobem na ożywienie jego bazy politycznej, ale powinien on również uważać na mniej postępowych wyborców, którym przypomni, o co toczy się gra w listopadzie.
To dobry chwyt polityczny. Z pewnością pomoże ożywić bazę Demokratów, która ostatnio przeżywa wiele niepokojów i niepewności
— powiedział Leo dla Fox News Digital.
Ale ostatecznie są to propozycje, które, jak sądzę, prawdopodobnie nie zostaną przyjęte, ale jeśli kiedykolwiek zostaną przyjęte, naprawdę upolitycznią instytucję
— kontynuował aktywista.
Potencjalny rykoszet
Wpływowy fundraiser i działacz prawny znany ze swojej pracy w Federalist Society pomógł ukształtować konserwatywne sądownictwo na przestrzeni kilku dekad. Leo powiedział w poniedziałkowym wywiadzie, że Biden i wiceprezydent Kamala Harris, przypuszczalna kandydatka Demokratów w 2024 roku, która poparła radykalne wysiłki na rzecz przeglądu, mogą równie łatwo zmotywować konserwatystów.
Prezydent Biden, wprowadzając do gry Sąd Najwyższy, może potencjalnie pobudzić konserwatystów w wyborach prezydenckich
— powiedział.
Z doświadczenia wiemy, że kwestia sądu zawsze motywowała konserwatystów i republikanów bardziej niż demokratów i liberałów. Istnieje więc duża szansa, że wystawienie tej kwestii na światło dzienne pozwoli kampanii Trumpa i republikańskim kandydatom do Senatu i Izby na rozmowę o sukcesach, jakie odnieśliśmy dzięki konstytucji i praworządności, Sądowi Najwyższemu w ciągu ostatnich kilku lat, i że powinniśmy chcieć więcej tego samego. Może to więc potencjalnie przynieść odwrotny skutek
— kontynuował Leo.
W 2016 r. ówczesny kandydat republikanów Donald Trump sporządził listę sędziów podczas kampanii, których mógłby potencjalnie powołać do Sądu Najwyższego, co było politycznie nietypowym i ostatecznie sprytnym posunięciem, mającym na celu zapewnienie sceptycznych konserwatystów, że będzie wart ich głosów. Tamten rok wyborczy charakteryzował się przedłużającym się wakatem po śmierci Antonina Scalii, po tym jak Republikanie z Senatu nie przeprowadzili przesłuchań dla nominowanego przez Obamę Merricka Garlanda, co nadało dodatkowego znaczenia zwycięzcy Białego Domu.
Trump wygrał nieznacznie, ale szybko nominował Neila Gorsucha po objęciu urzędu w 2017 roku. Następnie nominował również Bretta Kavanaugha i Amy Coney Barrett, którzy zostali zatwierdzeni do Sądu Najwyższego odpowiednio w 2018 i 2020 roku. Wszyscy trzej byli członkami Federalist Society i częścią listy oryginalistycznych sędziów, którzy podobno zostali sprawdzeni przez Leo w Białym Domu, co ugruntowało jego wpływowy status.
Plan demokratów
Sukces Trumpa w sądownictwie rozwścieczył Demokratów i wywołał wezwania do drastycznych zmian, a Biden, który ogłosił w zeszłym tygodniu, że nie będzie ubiegał się o drugą kadencję, w końcu zobowiązał lewą flankę swojej partii. Oprócz wezwania do ograniczenia immunitetu prezydenckiego, reforma Bidena obejmuje nałożenie na sędziów limitu kadencji wynoszącego 18 lat. Po pełnym przyjęciu, pozwoliłoby to prezydentom na mianowanie nowych sędziów raz na dwa lata. Biden chce również wdrożyć „wiążący kodeks postępowania” dla sądu, w tym ujawnianie prezentów i powstrzymywanie się od działalności politycznej. W przemówieniu w Teksasie Biden potępił obecny kodeks etyczny Sądu Najwyższego jako „słaby”, a niektóre z jego ostatnich orzeczeń jako „ekstremalne”. Biden twierdził, że jego propozycje są niezbędnymi „reformami”, aby przywrócić zaufanie do Sądu Najwyższego. Leo nazwał wysiłki Bidena ukrytą próbą „spakowania” Sądu Najwyższego, co jest terminem oznaczającym próbę zwiększenia jego rozmiaru poza obecny ustawowy limit dziewięciu sędziów. Liczba ta została ustalona w ustawie o sądownictwie z 1869 r., a zatem od ekspansji dzieli ją jedna ustawa i podpis prezydenta.
Proponowany przez prezydenta Bidena przegląd Sądu Najwyższego jest tak naprawdę kolejną przebraną próbą spakowania Sądu Najwyższego i zaatakowania integralności sądu, bez żadnych realnych podstaw
— powiedział Leo dla Fox News Digital.
Stwierdzenie, że Sąd Najwyższy przez lata znajdował się na celowniku Demokratów i politycznej lewicy, byłoby niedopowiedzeniem. Od Bidena w dół, czołowi Demokraci otwarcie atakowali orzeczenia, takie jak decyzja Dobbsa obalająca Roe przeciwko Wade, że prezydenci cieszą się szerokim immunitetem w oficjalnych aktach, uderzając w rozdawnictwo długów studenckich Bidena i przywracając Trumpa do głosowania w Kolorado, z których ten ostatni był jednogłośny. Lewicowe media wyładowały się również w szczególności na konserwatywnych sędziach Samuelu Alito i Clarence’ie Thomasie.
Potencjalnie groźne konsekwencje
Leo bronił dożywotnich nominacji jako sposobu na podejmowanie decyzji przez sędziów bez konieczności oglądania się przez ramię lub rozważania przyszłego zatrudnienia, ale dodał, że dla niego debata na temat tego, czy takie rzeczy jak limity kadencji były dobrym pomysłem, nie była tak ważna, jak to, co motywowało te liberalne wysiłki: gniew z powodu indywidualnych decyzji sądu z sześcioma sędziami nominowanymi przez Republikanów.
Ta debata jest motywowana faktem, że prezydent Biden i wiceprezydent Harris, a także Demokraci w Senacie, nie mogą znieść obecnego Sądu Najwyższego
— powiedział.
Nienawidzą większości orzeczeń w ważnych sprawach, mimo że są one prawdopodobnie akceptowane przez większość Amerykanów. Są zdenerwowani sprawą aborcji Dobbsa. Są zdenerwowani sprawami dotyczącymi drugiej poprawki. Są zdenerwowani faktem, że Sąd Najwyższy w końcu kontroluje państwo regulacyjne i administracyjne. I o to tak naprawdę chodzi. To motywacja do podcięcia skrzydeł sądowi, z którym się nie zgadzają
— kontynuował.
I to, według mnie, jest największym zagrożeniem dla rządów prawa, większym niż to, czy sędzia powinien służyć przez dziesięć lat, czy dożywotnio. Kiedy zaczynasz tworzyć zasady ograniczające sąd lub regulujące sąd, ponieważ nie podobają ci się wyniki w konkretnych sprawach, wtedy rządy prawa są najbardziej zagrożone, ponieważ zaczyna to sprawiać, że nasz kraj wygląda jak republika bananowa
— skomentował Leo
Obecny prezes firmy public relations CRC Advisors, Leo opisuje siebie jako „lidera i filantropa w ruchu konserwatywnym”. Rozszerzył swoje cele poza sądy, aby przeciwdziałać temu, co nazywa „liberalną dominacją” w korporacyjnej Ameryce, mediach, instytucjach edukacyjnych i nie tylko.
Teraz, gdy Biden namaścił Harris i jest ona domniemaną kandydatką Demokratów, w listopadowym głosowaniu pojawi się możliwość wprowadzenia radykalnych zmian w Sądzie Najwyższym. Leo martwi się, co się stanie, jeśli zostanie wybrana i będzie miała do dyspozycji demokratyczny Senat.
Jeśli Kamala Harris zostanie wybrana na prezydenta, a Senat będzie w rękach Demokratów, myślę, że istnieje pewne ryzyko pakowania sądów (obsadzania większej ilości sędziów). Myślę, że istnieje pewne ryzyko ciągłych, zjadliwych ataków na integralność sądu, a wszystko to w oparciu o niezgodę na wyniki różnych decyzji, których Demokraci nie lubią. (…) I to naprawdę byłoby najbardziej niefortunne
— skwitował.
Biały Dom nie odpowiedział Fox News na prośbę o komentarz.
CZYTAJ TEŻ:
hm/Fox News
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/700870-leo-harris-moze-oznaczac-ze-usa-bedzie-republika-bananowa