Za niespełna tydzień w Wielkiej Brytanii odbędą się wybory parlamentarne. Najlepiej w sondażach wypada lewicowa Partia Pracy. Drugie miejsce zajmuje rządząca Partia Konserwatywna, której depcze po piętach Partia Reform UK. Jej lider Nigel Farage wystartuje okręgu stanowiącym bastion tego ugrupowania, leżący we wschodniej Anglii Clacton. Dla Reform UK i Farage’a lipcowe wybory to walka o wszystko.
Brytyjska ordynacja z jednomandatowymi okręgami wyborczymi z zasady nie sprzyja mniejszym partiom. Partia Reform UK traci na niej najmocniej, bo kilkunastoprocentowe poparcie dla niej rozkłada się dość równomiernie i niewiele jest takich okręgów, gdzie jej kandydaci mają szanse na pierwsze miejsce, a tym samym mandat poselski. Cztery czy pięć milionów głosów, które zapewne dostanie w całym kraju, w najlepszym dla niej scenariuszu przełoży się na kilka mandatów, w najgorszym – nie dostanie żadnego.
Farage w okręgu Clacton szanse ma największe. Portal Electoral Calculus szacuje prawdopodobieństwo wygranej Farage’a na 72 proc., broniącego mandatu kandydata Partii Konserwatywnej na 19 proc., a kandydata Partii Pracy, która w skali całego kraju odniesie przytłaczające zwycięstwo, na 9 proc.
Okręg Clacton jest zresztą jedynym, w którym mandat udało się zdobyć poprzedniemu ugrupowaniu Farage’a, Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) – było to w 2014 roku. W przeprowadzonym dwa lata później referendum wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej poparło w Clacton 70 proc. głosujących, co było jednym z najwyższych odsetków w kraju.
CZYTAJ TAKŻE: Jednak Londyn z Londynu wygląda zupełnie inaczej niż Londyn z Warszawy
Clacton należy do Farage’a
Clacton-on-Sea, główna miejscowość okręgu, było kiedyś kurortem nadmorskim, choć z racji względnej bliskości wschodniego Londynu przyjeżdżała tam raczej klasa pracująca czy niższa klasa średnia. Gdy w latach 70. i 80. XX zaczęła się rozwijać masowa turystyka, z biurami podróży oferującymi wyjazdy na południe Europy, a potem tanie linie lotnicze, Clacton-on-Sea, podobnie jak wiele innych angielskich nadmorskich miejscowości, zaczęło podupadać.
Niektóre z tych miejscowości, zwłaszcza te na południowym wybrzeżu Anglii, znalazły na siebie pomysł, inne – jak właśnie Clacton – nie. To znaczy ludzie nadal przyjeżdżają do Clacton, ale na jeden dzień czy maksymalnie na weekend, i jeszcze bardziej ci z klas niższych. Trudno o lepszy przykład tego, czym stało się Clacton, niż tamtejsze molo, na którym stoją ogromny, głośny, tandetny salon gier oraz lunapark. Raczej nie jest to miejsce na romantyczny spacer o zachodzie słońca.
Konsekwencją tego braku nowego pomysłu na siebie jest postępująca degrengolada gospodarcza i społeczna. Okręg Clacton ma jeden z najwyższych w kraju odsetków ubóstwa oraz ludności na zasiłkach, najwyższy w kraju odsetek populacji nieaktywnej zawodowo – w 2023 roku było to 41,5 proc., prawie dwa razy więcej od średniej w kraju – wyższy od średniej krajowej odsetek emerytów, wyraźnie niższy odsetek ludzi z wyższym wykształceniem czy populacji zaliczanej do klasy średniej.
Według Electoral Calculus, który zmierzył wszystkie 650 okręgów wyborczych, sprawdzając w jakim stopniu ich mieszkańcy są lewicowi bądź prawicowi w kwestiach gospodarczych, liberalni bądź konserwatywni w kwestiach społecznych oraz czy są bardziej nacjonalistyczni czy globalistyczni, okręg Clacton jest gospodarczo lekko na prawo, społecznie raczej konserwatywny. Nic zatem dziwnego, że Nigel Farage – od lat czołowy brytyjski eurosceptyk, zaprzysięgły krytyk Unii Europejskiej, główny architekt brexitu i przeciwnik imigracji – ma tu swój twardy elektorat. Zdajhą sobie z tego sprawę jego rywale.
To prawda, że to oczywiście nie jest nasz naturalny elektorat. Ale próbujemy przekonywać ludzi, że lepiej, by zagłosowali na kandydata, który jest stąd, a nie tak jak Farage, który tylko sobie wybrał ten okręg, ale nie ma z nim żadnych związków
— mówi PAP Finn, aktywista Partii Pracy, który niedaleko molo rozdaje ulotki, namawiając do głosowania na Jovana Owusu-Nepaula. Jak dodaje, liczy, że będzie to w miarę wyrównana walka między trzema kandydatami – ich, konserwatystów i Farage’em.
„Reform UK jest jedyną realną alternatywą”
To, że Farage nie jest stąd, nie przeszkadza wolontariuszom Reform UK, którzy w niedzielę koło południa przyszli do lokalnego biura partii po ulotki i spisy wyborców, aby przekonywać ich do głosowania. Niedługi później pojawia się sam Farage – przez kilka minut rozmawia i żartuje z ludźmi, pozuje do zdjęć, podpisuje plakaty, po czym też idzie prowadzić kampanię.
Nie odbieraj tego osobiście, ale musimy być ostrożni, media szczególnie brytyjskie, często coś w naszych wypowiedziach przekręcają czy wyrywają z kontekstu
— mówi lokalny koordynator kampanii Farage’a.
Gary Stevens pracuje w sektorze finansowym, jest radnym Reform UK w gminie Bromley w południowo-wschodnim Londynie i kandydatem na posła z londyńskiego okręgu Dulwich and West Norwood, gdzie jak sam przyznaje, nie ma praktycznie żadnych szans na zwycięstwo, bo to jeden z bastionów Partii Pracy. Wobec tego przyjechał na jeden dzień do Clacton-on-Sea, by pomóc w kampanii tam, gdzie wygrana jest w zasięgu.
Byłem przez lata członkiem Partii Konserwatywnej, ale coraz mniej komfortowo czułem się z tym, w którą stronę ona zmierza. Dwa lata temu usiadłem, aby się nad tym zastanowić i jak wyszło mi, że na dziesięciu polach moje czerwone linie zostały przekroczone, uznałem, że pora odejść
— opowiada Gary Stevens. Jak dodaje, konserwatyści w wielu kwestiach przestali się różnić od Partii Pracy i w zasadzie oba ugrupowania stały się uni-partią, zatem Reform UK jest jedyną realną alternatywą.
Od domu do domu
Alison Mills jest wolontariuszką i też przyjechała z Londynu, choć z północnego, i też jest rozczarowana konserwatystami.
Poza jednym przypadkiem, gdy taktycznie poparłam Liberalnych Demokratów, by uniemożliwić wygraną laburzystom, całe życie głosowałam na Partię Konserwatywną, ale też już uznałam, że dość tego
— powiedziała Mills.
W ciągu około trzech godzin prowadzenia kampanii Gary i Alison zapukali do 120 domów. Nie we wszystkich kogoś zastali, w niektórych rozmawiali z więcej niż jedną osobą, ale spośród 111 osób, które chciały powiedzieć, na kogo będą głosować, 50 zadeklarowało, że poprze Farage’a lub już to zrobiło w głosowaniu pocztowym, 17 tego nie wykluczyło, a 44 – że tego nie zrobi. Przy czym znacznie częściej zdarzały się przypadki, by ktoś mówił, że zdecydowanie tak, że nie ma żadnych wątpliwości, bo Farage dopilnuje brexitu i zatrzyma imigrację, niż by mówił, że w żadnym wypadku, bo Farage to ksenofob.
Jakkolwiek te 111 osób nie są żadną reprezentatywną próbą badawczą dla Clacton, ale zarazem to na tyle duża grupa, by zauważyć, że Nigel Farage jeszcze nigdy nie był tak blisko Izby Gmin, jak jest teraz.
koal/pap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/697185-farage-jeszcze-nigdy-nie-byl-tak-blisko-izby-gmin-jak-teraz