„Kiedy i dlaczego znikną Malediwy?”; „Malediwy – raj, który za 20 lat przestanie istnieć”; „Idylliczna kraina na skraju zagłady. Odwiedź Malediwy, póki to możliwe”; „Malediwy. Raj, który może zniknąć”’ „Rajskie wyspy znikają. Ile czasu zostało, aby odwiedzić Malediwy? Zdążysz?”.
Wielu z nas natknęło się zapewne w internecie na tego typu alarmistyczne nagłówki. Co najmniej od lat osiemdziesiątych XX wieku Malediwy są bowiem przedstawiane w mediach na całym świecie jako pierwsza ofiara globalnego ocieplenia. Ma to nastąpić z powodu topnienia lodowców i podniesienia poziomu oceanów. Podawano nawet konkretne daty, kiedy to się stanie. Część z tych terminów już dawno minęła, więc moment spodziewanej zagłady stale przesuwa się w czasie.
Niektóre wyspy nawet powiększają się
Dzisiejszy „New York Times” przynosi jednak informacje, którą nakazują zweryfikować negatywnie owe prognozy. Amerykański dziennik donosi bowiem o badaniach naukowców monitorujących sytuację wysp, które najbardziej zagrożone są zalaniem przez oceany. Należą do ich zwłaszcza archipelagi złożone głównie z atoli, takie jak Wyspy Marshalla, Tuvalu czy właśnie Malediwy, których najwyższy punkt leży zaledwie dwa metry nad poziomem morza.
Badacze porównali fotografie lotnicze z połowy XX wieku z dzisiejszymi zdjęciami satelitarnymi i dokonali ciekawego odkrycia. Okazało się, że chociaż poziom oceanów podniósł się w tym czasie, to jednak większość wysp wcale się nie skurczyła, lecz pozostała taka sama, a część z nich nawet zwiększyła swoją powierzchnię. Na 709 wysp na Oceanach Indyjskim i Spokojnym około 89 proc. powiększyło się lub nie zmieniło wcale, a tylko 11 proc. skurczyło się. Co znamienne, nie zmniejszyła się żadna wyspa mająca więcej niż 10 hektarów. Mniejsze stały się jedynie niezamieszkałe skrawki lądu ledwo wystające nad powierzchnię wody.
Dlaczego tak się dzieje? Naukowcy zaobserwowali, że prądy oceaniczne przynoszą na brzeg świeży piasek z okolicznych raf koralowych, tworząc z pozostałościami koralowców, glonów, skorupiaków i innych organizmów nowy osad. Okazuje się więc, że atole posiadły naturalny sposób przystosowania się do podnoszącego się poziomu wód. Paul Kench, jeden z naukowców cytowanych przez „New York Timesa”, komentując wspomniane badania, wyraził pewność, że Malediwy będą istnieć i za 50, i za 100 lat.
Przypadek Malediwów to tylko jeden z wielu przykładów, gdy alarmistyczne prognozy aktywistów klimatycznych okazują się mijać z rzeczywistością. Na podstawie takich fałszywych przepowiedni projektowana jest jednak polityka gospodarcza wielu państw, niosąc ze sobą coraz większe koszty ekonomiczne i społeczne dla całych narodów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/697020-malediwom-nie-grozi-zatopienie-przez-ocean