Dziennik „Le Monde” opisuje nastroje wśród tych deputowanych partii prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy obawiają się przegranej w wyborach parlamentarnych; niektórzy z nich chcą prowadzić kampanię nie używając wizerunku głowy państwa.
Deputowani Odrodzenia (partia Macrona - PAP) od niedzieli przechodzą od konsternacji do goryczy. Zaniepokojeni, w sytuacji politycznej, która wydaje im się niekorzystna, liczą na swoje umocowanie terytorialne, by dojść do drugiej tury i uzyskać ponowny wybór
— relacjonuje dziennik. Zastrzega, że pojawia się też „duch oporu”.
Na przykład, była wiceprzewodnicząca grupy Odrodzenia w Zgromadzeniu Narodowym, Nadia Hai podkreśla, że stawką jest „my albo skrajności”. Okręg wyborczy Hai to Yvelines w stołecznym regionie Ile-de-France. Jednak w innym okręgu - Herault, na południu kraju, nastroje są mniej bojowe. W tym okręgu prawicowe Zjednoczenie Narodowe wygrało w wyborach do Parlamentu Europejskiego, wyprzedzając listę obozu prezydenckiego o 23 punkty procentowe.
Jesteśmy w tej walce w narożniku, na skraju maty i mamy mało sił, by nadrobić (straty). Ale jeśli nie wygramy, to nas nie będzie
— mówi deputowany Patrick Vignal.
Są też deputowani, którzy nie zgadzając się z decyzją prezydenta o rozwiązaniu parlamentu zadecydowali, że odejdą z polityki. „Le Monde” podaje, że ogółem około 15 parlamentarzystów obozu prezydenckiego uznało, że nie będzie ubiegać się o kolejny mandat.
Odwrót od Macrona?
Dziennik relacjonuje, że większość parlamentarzystów decyduje się nie umieszczać na plakatach czy ulotkach wyborczych loga partii i wizerunku Macrona. Liczą raczej na własne „zakorzenienie” w okręgu wyborczym, a także na popularność premiera Gabriela Attala.
Pod koniec siedmiu lat urzędowania prezydent skupia na sobie pewną dozę niezadowolenia. Nie mogę nic z tym zrobić, widzę to, ale niczego nie zmienimy, a na pewno nie w trzy tygodnie
— mówi deputowana z departamentu Rodanu, Anne Brugnera.
Zjednoczenie Narodowe wspólnie z Republikanami
Cieszące się aktualnie największym poparciem Francuzów, prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), dawny Front Narodowy Marine Le Pen, wystawi wspólnych kandydatów wraz z prawicową partią Republikanie w 70 okręgach wyborczych - informuje o tym szef ugrupowania Jordan Bardella.
Bardella określił porozumienie z szefem Republikanów Erikiem Ciottim, jako „historyczne” i dodał, że chce uzyskać w wyborach jak najsilniejszą większość. Przy czym, porozumienie Ciottiego z RN zostało odrzucone przez biuro polityczne Republikanów, a on sam wykluczony z partii, jednak Ciotti nie uznaje tej decyzji.
Mówiąc o „porozumieniu z Republikanami” Bardella powiedział, że dotyczy ono kilku punktów: „obrony siły nabywczej, przywrócenia porządku i bezpieczeństwa oraz radykalnego ograniczenia potoków migracyjnych”. O problemie siły nabywczej politycy mówią w odniesieniu do problemu rosnących kosztów energii, żywności i transportu.
Bardella nie podał nazwisk kandydatów z 70 okręgów. Jednak wiceszef jego partii Sebastien Chenu powiedział w telewizji France 2, że jest wśród nich np. były dziennikarz prawicowej telewizji CNews, Guillaume Bigot. Chenu zapewnił, że na liście, która w całości opublikowana będzie w weekend, znajdzie się też była deputowana prezydenckiej partii Odrodzenie.
Francja podzielona jest na 577 okręgów wyborczych.
Tymczasem biuro polityczne Republikanów zatwierdziło wcześniejszą decyzję o wykluczeniu Ciottiego. On sam powtarza, że jest prawowitym szefem partii wybranym przez jej zwolenników. Ciotti jest pierwszym przywódcą partii, kontynuującej tradycje gaullistowskie, który przerwał „kordon sanitarny” - zasadę, że skrajna prawica nie jest dopuszczana do współpracy, nawet na poziomie lokalnym.
Przedterminowe wybory parlamentarne odbędą się we Francji 30 czerwca i 7 lipca.
CZYTAJ TAKŻE: Macron igra z ogniem. Przyspieszone wybory to ryzykowny ruch, który nie uratuje politycznego projektu prezydenta Francji
PAP/JW
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/695435-czarne-chmury-nad-macronem