Hiszpanie z racji polityki otwartych drzwi (i ramion) premiera Sáncheza przyzwyczaili się już do czytania tekstów ze słowem „rekordowe” w nagłówku. Niepowstrzymane tsunami mas ludzi z Afryki ustanawia jednak coraz nowe rekordy i staje się problemem nie tylko dla mieszkańców archipelagu Wysp Kanaryjskich i Hiszpanii, ale też dla turystów nieświadomych tego, co może ich spotkać podczas wymarzonych wakacji.
Jak przeczytać można na portalu w La Gaceta de la Iberosfera:
Liczba nielegalnych imigrantów, którzy przybyli na Wyspy Kanaryjskie w tym roku, przekroczyła wszelkie znane rekordy. Jeśli rok 2023 zakończył się przybyciem na Archipelag 40 000 osób, to od stycznia do kwietnia tego roku przybyło już 16 000 nielegalnych imigrantów, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych szacuje, że w ciągu najbliższych ośmiu miesięcy może przybyć około 70 000 więcej. Oznacza to, że ten rok zakończy się przybyciem na Wyspy Kanaryjskie ponad 85 000 nielegalnych imigrantów.
Wiadomo też, że z uwagi na skrajnie lewicową koalicję rządzącą, którą właściwie można definiować też jako „islamo-lewicę”, to Hiszpania jest obecnie regionem w Europie, który przyjmuje najwięcej nielegalnej imigracji: 5-krotnie więcej niż Cypr, 60 proc. więcej niż Grecja i o prawie 25 proc. przewyższa dane dla Włoch.
Pamiętajmy też, bo media mainstreamu celowo to zatajały, że twarzą paktu migracyjnego uzgodnionego podczas prezydencji hiszpańskiej był skompromitowany już wielokrotnie Minister Spraw Wewnętrznych- Fernando Grande Marlaska. Nasza „solidarność” jak wiemy jest szantażem z cyklu „bierz albo płać”. Co nieobojętne także dla Polaków, wiadomo, że telefon komórkowy ministra Grande Marlski został dwukrotnie zhakowany za pomocą oprogramowania Pegasus przez jak się podejrzewa - służby specjalne reżimu marokańskiego. Minister stracił wtedy 7 gigabajtów danych i był jednym z polityków najwyższego szczebla Hiszpanii, który padł ofiarą obcych służb. Od 2022 r. uległość rządu Sancheza wobec reżimu Alawitów, a w tym także zupełnego poddania się w kwestii ochrony granic stała się dla opinii publicznej w Hiszpanii pożywką dla domysłów o szantażu, jakiego ofiarą jest premier, a przez niego niestety - cały kraj. Nieprzerwany strumień uchodźców z Afryki i Maghrebu, który zalewa Hiszpanię, likwidacja komórek gwardii walczącej z przemytem haszyszu z Maroka, a nawet zmiana stanowiska w sprawie Sahary Zachodniej i de facto przekazanie jej Maroku jest dowodem na rzecz domniemanego szantażu ze strony reżimu marokńskiego, który wcześniej czy później odbije się też na innych krajach członkowskich UE.
Oczywiście przybywający masowo imigranci na archipelag liczący mniej więcej 2 miliony 200 tys mieszkańców nie zostają tam zbyt długo, bo są relokowani przez władze w głąb Hiszpanii. Zdarzają się jednak co i raz sytuacje dramatu humanitarnego, tak jak na kanaryjskiej wyspie El Hierro kiedy na ulicach jest wielokrotnie więcej przybyszy niż mieszkańców. Podobne problemy choć w mniejszej skali są Na Gran Canarii i Fuerteventura. Na ten moment ulubiona przez Polaków Teneryfa wydaje się wolna od okupacji przez nielegalnych imigrantów ale wszystko się może zmienić w ciągu paru miesięcy.
Według wewnętrznego raportu Frontexu, do którego dostęp miała LA GACETA, w nadchodzących miesiącach aż 100 000 Malijczyków może przedostać się z północy Mali do Mauretanii i stamtąd na Wyspy Kanaryjskie.
Przyzwyczajajmy się zatem do nowej Europy, w której wykupywanie wczasów pod palmami będziemy uzależniać już nie od warunków pogodowych czy bazy hotelowej ale od aktualnych tras i szlaków migracyjnych z Afryki…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/690916-odwiedzcie-kanary-zanim-stana-sie-przyczolkiem-afryki