Przestrzegam przed wylewaniem dziecka z kąpielą. Jestem przekonany, że trzeba tropić, ujawniać, nagłaśniać i potępiać rosyjskie wpływy w europejskiej polityce oraz mediach szeroko rozumianego Zachodu. To, mówiąc Jarosławem Kaczyńskim: „oczywista oczywistość”.
Mówię to jako człowiek, który jest na „czarnej liście Putina” – zatem niemający prawa wjazdu do Rosji. Dodajmy: od wielu lat. Dzisiaj – jako pierwszy w historii Polak będący szefem specjalnej Delegacji Unia Europejska–Federacja Rosyjska w PE, a lata wcześniej – jako wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego EURONEST (zrzesza państwa Unii oraz Partnerstwa Wschodniego, a więc trzy kraje Kaukazu Południowego, Ukrainę i Mołdawię – przy czym Białoruś jest zawieszona). Jestem też rodzinnie doświadczony przez „Moskali”,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/689992-cenzura-z-brukseli-czyli-czego-nie-wolno-mowic-o-ukrainie