Fiński Instytut Studiów Międzynarodowych opublikował właśnie raport poświęcony roli NATO w Europie Północnej. Siłą rzeczy autorzy kładą nacisk na sprawy związane z sytuacją Finlandii, nowymi planami operacyjnymi Sojuszu, wymaganiami i oczekiwaniami, które są z nimi związane, a także, co czyni to opracowanie jeszcze ciekawszym, rozważają czy, w jaki sposób i w jakim stopniu w sytuacji wojny konwencjonalnej na dużą skalę „zadziała” artykuł 5.
Ta część ich rozważań, autorstwa Antti Pihlajamy i Iro Särkkä, jest szczególnie interesująca bo zastanawiają się oni zarówno czy sojusznicy przyjdą Finlandii z pomocą i, co jeszcze bardziej intrygujące, czy Finlandia winna przyjść z pomocą zagrożonym partnerom z NATO.
Rozważania Finów
W naszym środowisku eksperckim wydaje się, że dominuje pogląd, iż w interesie Polski jest dbanie o „automatyzm” reakcji sojuszniczej na wypadek ataku wroga. Nie chodzi w tym wypadku o interpretację niejednoznacznego przecież artykułu 5, bo należy założyć, że będzie ona podobna ale o reakcję na agresję w postaci wysłania sił wojskowych w rejon kryzysu. Innymi słowy, w świetle tego poglądu, w interesie Polski jest wojskowa, o odpowiedniej skali, odpowiedź sojusznicza na wypadek jakiegokolwiek aktu agresji. Jeśli tak, to trzeba też przyjąć naturalną konsekwencję tego rodzaju podejścia. Jego istotą winna być gotowość do wysłania polskich żołnierzy z misją bojową, którzy z powodów geograficznych mogą w pierwszej kolejności z grona sojuszników znaleźć się w walce, jeśli np. Litwa czy Łotwa zostaną zaatakowane. Finowie rozważają i tę kwestię, udzielając na tak postawione pytanie ciekawej odpowiedzi. Otóż ich zdaniem ze względu na specyfikę położenia i topografii Finlandii, zwłaszcza na Dalekiej Północy, sojusznicy z NATO będą w stanie wesprzeć Helsinki w razie ataku ze strony Federacji Rosyjskiej, ale w bardzo zróżnicowany sposób. Jak piszą - „Niezwykle wymagające środowisko operacyjne Finlandii, w tym zimne warunki klimatyczne w Arktyce, ograniczają zdolność innych sojuszników do obrony terytorium Finlandii.
Ponadto istnieją inne, gorzej wyposażone państwa frontowe, które prawdopodobnie w większym stopniu potrzebowałyby wzmocnień NATO w przypadku wybuchu większego konfliktu regionalnego w Europie Północnej.” A zatem jeśli mielibyśmy do czynienia z wojną lądową o dużej skali intensywności to wówczas główny ciężar obrony terytorium Finlandii spadnie na siły zbrojne tego państwa. Z tego opisu sytuacji Pihlajama i Särkkä wyciągają, dość oczywisty, kolejny wniosek. Jeśli bowiem obrona długiej, liczącej ponad 1300 km granicy z Rosją będzie zadaniem przede wszystkim Finów i ich obywatelskiej armii opartej o duże zdolności zmobilizowania przeszkolonych rezerw to, jak argumentują „biorąc pod uwagę te realia, jest mało prawdopodobne, aby fińskie wojska były dyslokowane w znacznej liczbie poza Europą Północną.”
W innych domenach – morskiej, w lotnictwie, zdolnościach cyber czy w zakresie wsparcia, zwiadu, targetingu etc. zaangażowanie sojuszników w ewentualną obronę Finlandii będzie większe, zdolności Helsinek do wsparcia zagrożonych sojuszników własnym potencjałem również tak należy oceniać, ale jeśli chodzi o siły lądowe, a one będą ponosiły główny ciężar walk, to będą miały one obowiązki w Finlandii. Taka ocena jest pochodną przynajmniej trzech czynników – systemu planowania strategicznego i projekcji siły przez NATO, kultury strategicznej Finlandii i wreszcie generalnej oceny charakteru wschodniej flanki NATO traktowanej jako teatr ewentualnych działań wojennych.
Zacznijmy od tej ostatniej kwestii. Eksperci z Fińskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych są zdania, że obecna sytuacja strategiczna uniemożliwia sformułowanie, w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego, priorytetów geograficznych w zakresie polityki obronnej. W przeciwieństwie do czasów zimnej wojny, kiedy dowództwo NATO było przekonane, iż główny ciężar walk będzie spoczywał na środkowoeuropejskim (niemieckim) kierunku operacyjnym i tam budowano największe zdolności, teraz sytuacja jest inna. Każdy z kierunków rosyjskiego uderzenia jest obecnie równie prawdopodobny – zagrożona jest zarówno Finlandia jak i Bałtowie, Polska i państwa basenu Morza Czarnego. W tym wypadku nie chodzi oczywiście o ocenę prawdopodobieństwa konfliktu, ale konieczność odpowiednich przygotowań, zgromadzenia sił i środków, na wielu kierunkach, które, jeśli poważnie traktować doktrynę mówiącą o „obronie każdego cala kwadratowego” terytorium państw NATO musza być równomiernie chronione. Jako Pakt Północnoatlantycki nie możemy wybrać najbardziej zagrożonego kierunku tam koncentrując nasze siły i taka sytuacja ma daleko idące konsekwencje strategiczne.
Z perspektywy Finlandii jeszcze jedna kwestia jest ważna. Otóż jak dowodzą Autorzy nie można separować jej przestrzeni strategicznej na dwa umowne kierunki operacyjne – arktyczny (Daleka Północ) i bałtycki, co w przypadku obecnego planowania operacyjnego NATO ma miejsce. Mamy do czynienia z jednym arktyczno – bałtyckim teatrem działań, a to oznacza, że obrona musi być zorganizowana w taki sposób aby radzić sobie z dominacja zagrożeń w domenie morskiej i powietrznej (kierunek arktyczny) ale także być zdolnym do obrony na teatrze działań gdzie przeważają kwestie związane ze zdolnościami lądowymi (basen Morza Bałtyckiego). Z operacyjnego punktu widzenia oznacza to podważenie a przynajmniej postawienie pod debatę ekspercka, co zresztą Autorzy czynią, dziś obowiązującego modelu NATO-wskiego planowania operacyjnego rozróżniającego trzy podstawowe teatry działań (północny, centralny i bałkański) podporządkowujące każdy z nich osobnemu dowództwu.
Poleganie na NATO
Na politykę obronną Helsinek, w tym decyzje na temat ewentualnego zaangażowania własnych wojsk w misje poza terenem kraju, wpływa też ocena sytuacji w zakresie NATO-wskiego planowania obronnego i zdolności w tym zakresie. Jak charakteryzując sytuację przed wojną na Ukrainie zauważają Autorzy „Politykę i strategię należy jednak wesprzeć wiarygodnymi zdolnościami – czymś, czego również brakowało NATO. Miało to konsekwencje dla myślenia strategicznego. Rodzącą się strategię NATO w okresie po 2014 roku charakteryzował pogląd, że wiarygodność wojskową buduje się na zdolności do szybkiego reagowania przy użyciu małych, zwinnych i ewentualnie rozmieszczonych wcześniej sił wielonarodowych. Kluczowym elementem postrzegania zagrożenia militarnego przez NATO było ryzyko niespodziewanego ataku na mniejszą skalę, a nie przedłużającej się inwazji na pełną skalę.”
W związku z taką ocena nacisk kładziono na zdolność do szybkiego uzupełnienia i wzmocnienia relatywnie niewielkich kontyngentów wojskowych, będących bardziej tripwire forces, niż rzeczywiście siłami zdolnymi do obrony przed atakiem na dużą skalę. Uważano też, że z racji rozległości bronionego terytorium lepszym rozwiązaniem będzie utrzymywanie kontyngentów rotacyjnych, dlatego, że są one bardziej uniwersalne a siły dyslokowane na stałe mają tendencję do „przyzwyczajenia” się do warunków topograficznych obszarów gdzie stacjonują. Tego rodzaju podejście do projekcji siły ma jednak znaczące ograniczenia. Po pierwsze wyzwaniem jest zdolność do szybkiego uzupełnienia relatywnie słabych sił rozlokowanych w obszarach podwyższonego ryzyka. Ruchy wojsk na duża skalę są czasochłonne a mobilność wojskowa w Europie jest ograniczona co najmniej z trzech powodów – przeszkód prawnych, ograniczonej przepustowości infrastruktury oraz problemów w zakresie koordynacji, dowodzenia i kontroli. Jednak, jak zauważają Autorzy „podstawowym problemem NATO pod koniec dekady był brak możliwych do rozmieszczenia sił. Mówiąc szerzej, po latach zmniejszania priorytetów w zakresie obrony terytorialnej, długoterminowa wojna totalna wymagająca wysiłków na skalę społeczną pozostawała odległą perspektywą dla większości państw zachodnich.”
To podejście zaczęło się zmieniać po przyjęciu nowej Strategii Odstraszania i Obrony w 2020 roku, a także po decyzjach w zakresie planowania operacyjnego podjętych na szczycie NATO w Madrycie i w Wilnie, zwłaszcza w związku z rozpoczęciem budowy sił zdolnych do szybkiego reagowania. Nie oznacza to jednak szybkiej zmiany w zakresie bezpieczeństwa zwłaszcza państw graniczących z Rosją. Jak zauważają fińscy eksperci „Zmiana ta nie spowoduje jednak natychmiastowej szybkiej zmiany praktyki odstraszania i obrony NATO, ani ogólnie, ani w kontekście Europy Północnej. Strategia sojuszu mająca na celu obronę jego najsłabszych sojuszników w dalszym ciągu będzie w pewnym stopniu opierać się na polityce wzmacniania (niewielkich sił rozlokowanych w państwach flankowych – MB), chociaż w nadchodzących latach pozycja NATO na linii frontu zostanie wzmocniona.”
Pociąga to za sobą kilka poważnych zagrożeń. Po pierwsze jeśli przeciwnik zaatakuje to zdolności NATO do obrony będą uzależnione zarówno od tego jakie siły będą predyslokowane na wschodnią flankę jak i od drugiego czynnika, a mianowicie jak szybko dotrze wsparcie. Brygady, które mają się tam docelowo znaleźć w ramach stałej / rotacyjnej obecności, będą, jak trzeźwo zauważają Autorzy, bronić się raczej dni niż tygodnie. To oznacza pojawienie się drugiego zagrożenia – jak szybko pierwszy kontyngent 100 tys. wojsk szybkiego reagowania będzie w stanie dotrzeć w zaatakowany region. Nie jest to kwestia, biorąc pod uwagę ograniczenia logistyczne, bagatelna. I wreszcie trzecie ważne pytanie stawiane przez fińskich ekspertów. Jak te siły zostaną rozdysponowane. Biorąc pod uwagę możliwość ataku na wielu kierunkach i dysproporcje potencjałów państw frontowych, należy, argumentują, założyć, że obrona granicy Finlandii może nie być priorytetem dowództwa. To zwiększa obowiązki, w pierwszej fazie wojny, lokalnych sił zbrojnych, bo to one będą musiały dźwigać na sobie główny ciężar obrony. Po czwarte, jak zauważają, „kwestia czasu jest również kwestią operacyjną: jeśli wcześniej rozmieszczone siły nie spełnią swojej misji obronnej, posiłki będą musiały rozpocząć swoje działania od pokonania przeciwnika. Wojna na Ukrainie pokazała, jak trudne i kosztowne może być odzyskanie utraconych terytoriów.” Z punktu widzenia państwa frontowego o długiej granicy z Federacją Rosyjską, te czynniki wpływają na podkreślenie znaczenia własnych sił, zdolności do ich utrzymania na własnej granicy i oszczędnego dyslokowania na innych kierunkach w ramach wsparcia dla sojuszników. Warto byłoby abyśmy zastanowili się czy Polska w gruncie rzeczy nie znajduje się w podobnej sytuacji.
Kultura strategiczna
Wreszcie trzeci element tego równania strategicznego – fińska kultura strategiczna i dziedzictwo myślenia o sprawach własnego bezpieczeństwa. Przez dziesięciolecia Finowie nauczyli się przede wszystkim „liczyć na siebie”. Ta optyka oznaczała przyjęcie strategii przetrwania a nie pokonania przeciwnika w ewentualnej wojnie oraz położenie nacisku na armię obywatelską, która musi mieć zdolności do prowadzenia wojny samodzielnie i przez długi czas. Z tego powodu Helsinki już po rozpadzie ZSRR nie zrezygnowały z poboru powszechnego i utrzymania znaczących zdolności konwencjonalnych. Taka postawa nie wyklucza kooperacji, nawet bliskiej z państwami sojuszniczymi, czego dowodem choćby zaawansowana integracja z armią Szwecji, ale w fińskiej kulturze strategicznej dominuje myślenie w świetle którego trzeba przede wszystkim liczyć na siebie a dopiero w drugiej kolejności na wsparcie ewentualnych sojuszników.
W wymiarze sygnalizacji strategicznej oznacza to postawę „więcej robić a mniej mówić”, a operacyjnie plany polegające na „wymianie terytorium w zamian za czas”. Oznacza to, w pewnym uproszczeniu, obronę na własnym terenie, który musi być w związku z tym dobrze przygotowany, zadawanie przeciwnikowi dużych strat, opóźnianie jego postępów tak aby rząd był w stanie zmobilizować armię obywatelską. Podjęta przez Helsinki decyzja o wstąpieniu do NATO zmienia tę postawę, ale w umowna relacja między art. 5 a art. 3, nakazującym państwom członkowskim odpowiednie przygotowanie, będzie w przypadku Finlandii, przesunięta w stronę art. 3. Nie oznacza to, że nasz nowy sojusznik będzie uchylał się od zobowiązań współudziału we wspólnych misjach Sojuszu Północnoatlantyckiego, już zresztą to robi choćby w zakresie lotnictwa, ale nacisk będzie kładł na własne zdolności i obowiązki związane z obroną czy choćby zagrożeniem dla własnego terytorium. Tym bardziej, że specyfika terenu, zwłaszcza na północy, wymusza daleko posuniętą specjalizację i powoduje, że w podstawowej domenie (zdolności lądowych) sojusznicy mają ograniczone możliwości aby przyjść Finom z pomocą, jeśli ci zostaną zaatakowani.
Tę część swoich rozważań Autorzy konkludują ważnym stwierdzeniem pozwalającym nam zrozumieć w jaki sposób, również w ramach NATO, kształtuje się polityka wojskowa naszych partnerów, którzy chcąc (to należy założyć) wywiązać się z obowiązków jakie wstępując do Sojuszu nałożyliśmy sobie, muszą też brać pod uwagę inne czynniki w tym przede wszystkim zdolność własnych sił do gwarantowania bezpieczeństwa własnego terytorium. Piszą - „Mówiąc dokładniej, jeśli chodzi o zachowanie równowagi między art. 3 i art. 5, Finlandia wydaje się przyjmować podejście pośrednie: z jednej strony nie formułuje jawnie optymistycznych oczekiwań co do sojuszniczego wkładu w fińskie bezpieczeństwo lub swojego zaangażowania w obronę zbiorową. Z drugiej strony nie trzyma się ściśle wcześniejszych praktyk, sprzed członkostwa w NATO i związanej z tym wyraźnie perspektywy obronności narodowej.”
A zatem zarówno to w jakim wymiarze, jak szybko i skutecznie nasi sojusznicy przyjdą nam z pomocą, jak i tym bardziej nasze możliwości aby pomóc innym, nie są pochodną interpretacji art. 5. Ale wynikiem czegoś więcej – poważnej refleksji na temat zdolności do obrony własnego terytorium. Zdolności zarówno naszych sił zbrojnych jak i potencjału sojuszników, którzy mieliby przyjść nam z pomocą. A zatem w tym obszarze to nie polityka (interpretacja art. 5 w najkorzystniejszej dla nas formule) ale sztuka wojskowa winny dominować. W przeciwnym razie możemy osłabić nasze samodzielne zdolności do obrony nie osiągając pożądanego rezultatu politycznego w postaci pełnoskalowego wsparcia sojuszników, którzy przecież mogą kierować się innymi od naszych kalkulacjami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/688110-o-pomocy-dla-zaatakowanych-sojusznikow-rozwazania-finow