Broń mikrofalowa, a może otrucie? Zachodni dyplomaci padają ofiarą dziwnych ataków. Doszło do nich m.in. na Kubie, w Chinach, Rosji, a nawet na szczycie NATO w Wilnie. Konsekwencją są poważne, a przede wszystkim trwałe uszkodzenia neurologiczne. Za tzw. „syndromem hawańskim” mogą stać rosyjskie służby – tak wynika z dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, amerykańską telewizję CBS oraz portal Insider.
Według dziennikarzy czas i miejsce ataków na dyplomatów korelują z wyjazdami członków rosyjskiej jednostki wywiadu wojskowego (GRU) o nazwie 29155 – tej samej, która była odpowiedzialna za otrucie byłego pułkownika GRU Siergieja Skripala na terenie Wielkiej Brytanii. Dwie ofiary widziały funkcjonariuszy tej jednostki przed atakiem albo po nim i rozpoznały ich na zdjęciach.
Wysokiej rangi przedstawiciele tej jednostki otrzymali także nagrody i awanse za działania związane z rozwojem „nieśmiercionośnej broni akustycznej
—czytamy.
Dziwne dźwięki
Badania nad tą bronią prowadzono w dawnym Związku Radzieckim już od połowy lat 80. XX wieku pod nazwą „Operacja Reduktor”. Wykorzystuje ona promieniowanie elektromagnetyczne (np. mikrofale lub fale ultradźwiękowe). Z odległości 10 do 15 metrów mogą one wywołać urazy mózgu u człowieka.
Pierwszy taki „incydent” miał miejsce pod koniec 2016 r. na Kubie. Amerykańscy oraz kanadyjscy dyplomaci (grupa łącznie 40 osób) zaczęli słyszeć dziwne dźwięki. Niektórzy z nich opisywali je jako „wibracje”, inni porównywali je do „jazdy samochodem z częściowo otwartym oknem”.
Dźwięki utrzymywały się od 20 sekund do 30 minut i wydawały się pochodzić z jednego kierunku. Gdy przesuwali się w bok dźwięk i uczucie „ciśnienia” malało lub znikało całkowicie. Za każdym razem gdy te dziwne zjawiska występowały dyplomaci znajdowali się w swoich pokojach hotelowych lub miejscach zamieszkania. Sąsiedzi, członkowie ich rodzin czy inni goście hotelowi, niczego nie zauważyli. Przez następne dni lub tygodnie dyplomaci doświadczali różnych zaburzeń neurologicznych – od nudności, bólu i zawrotów głowy oraz zaburzeń pamięci, po zaburzenia snu, słuchu czy wzroku.
W kwietniu 2017 r. Mark A. Lenzi, pracownik amerykańskiego konsulatu w Guangzhou, liczącej 14 mln mieszkańców stolicy prowincji Guangdong w południowych Chinach, zaczął słyszeć bardzo dziwny dźwięk, którego źródła nie potrafił zidentyfikować.
Brzmiało to jak szklane kulki turlające się po metalowym podłożu na tle zakłóceń statycznych
—tłumaczył Lenzi w rozmowie z „The Washington Post”. Kilka miesięcy później on, jego żona i dzieci zaczęli doświadczać bezsenności, mdłości oraz silnego bólu głowy, który czasami utrzymywał się przez kilka dni.
Podobne symptomy występowały także u innych pracowników amerykańskiego konsulatu. Mówili oni o „subtelnych, ale odbiegających od normy dźwiękach oraz uczuciu ciśnienia w uszach”. Jedni opisywali dźwięk jako coś co przypominało cykady, inni jako statyczne zakłócenia lub „wyginanie metalowych arkuszy”.
Według Spiegla, CBS oraz Insidera do pierwszego przypadku „syndromu hawańskiego” mogło dojść już w 2014 roku w niemieckim Frankfurcie nad Menem. W tym wypadku ofiarami także byli amerykańscy dyplomaci.
Następnie na podobne dolegliwości zaczęli skarżyć się amerykańscy dyplomaci, urzędnicy i agenci CIA na misjach w Chinach, Wietnamie, Gruzji, Indiach, Austrii, Niemczech i wielu innych krajach.
Urazy i zaburzenia
Jak pisze niemiecki dziennik „Die Welt” w kilku przypadkach odkryto urazy mózgu, czaszki lub kości ucha, a niektórzy dyplomaci lub pracownicy amerykańskich tajnych służb do dziś nie są w stanie pracować, na przykład z powodu utraty wzroku lub słuchu, utraty zmysłu równowagi, silnego bólu głowy lub zaburzeń funkcji poznawczych.
Jak wykazało dziennikarskie śledztwo, kilku z około 100 dotkniętych osób miało w przeszłości mniej lub bardziej bezpośredni kontakt z Ukrainą, która od 2015 r. ściśle współpracuje z amerykańskimi służbami wywiadowczymi w jej obronie przed Rosją.
To przydarzyło się naszym najlepszym agentom. W swojej pracy często mieli do czynienia z Rosjanami
—wyjaśnił Greg Edgreen, który badał syndrom hawański dla Agencji Wywiadu Obrony Stanów Zjednoczonych.
Wysoki rangą urzędnik Departamentu Obrony USA również doświadczył symptomów podczas zeszłorocznego szczytu NATO w Wilnie na Litwie. Podobnych do tych, które zgłaszano w przypadku nietypowych zdarzeń zdrowotnych
—przyznała ostatnio rzeczniczka Pentagonu Sabrina Singh. Według niej soba ta była na szczycie w Wilnie, ale nie wchodziła w skład delegacji departamentu obrony.
Mimo tego departament stanu USA nie chce ani dementować ani potwierdzić ustaleń Spiegla, CBS i Insidera. Dotknięci syndromem hawańskim pracownicy otrzymali odszkodowania i opiekę medyczną oraz psychologiczną.
Przeprowadzono też badanie mózgów dotkniętych dyplomatów. Porównano ilość istoty białej u u nich z ilością u zdrowych ochotników. U dyplomatów wynosiła ona średnio 542 cm3, u ochotników było to 569 cm3. Ponadto dyplomaci mieli znacznie słabszą sieć połączeń w obszarach mózgu odpowiedzialnych za przetwarzanie dźwięków i obrazów.
—JJW, spiegel.de, welt.de, CBS News, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/687214-syndrom-hawanski-wsrod-dyplomatow-trop-prowadzi-do-rosji