Te informacje są tak druzgoczące, że bezpieczniej jest w nie nie uwierzyć. Przeczytać, poczuć ten dreszcz zdziwienia, a potem wyprzeć z pamięci albo po prostu uznać słowa Benedicta Rogersa za przesadę. Zbagatelizowanie pracy „Chińska sieć zła” utrudniają jednak konkretne czynniki - słowo wstępne do tej książki napisała Anna Fotyga, od lat dokumentująca łamanie prawa przez pozaeuropejskie reżimy a także fakt, że tłumaczką tej pozycji jest Hanna Shen, dziennikarka, która od lat konsekwentnie obnaża totalitarny rozmach komunistycznych Chin. W dodatku autor, sam Benedict Rogers, spotka się w czwartek 11 kwietnia o godzinie 19.00 z czytelnikami na Uniwersytecie Warszawskim (Wydział Filozofii) przy ulicy Krakowskie Przedmieście 3 w Warszawie. Dla spokoju sumienia lepiej jest pominąć jednak tę informację, bo książka Rogersa, opublikowana przez wydawnictwo Zona Zero, ujawnia informacje, których wygodnie żyjący Europejczyk czy Amerykanin doprawdy znać nie chce.
Czy to bowiem możliwe, że na tej samej planecie, na której żyjemy i my, funkcjonuje w zachodnich Chinach ponad 200 obozów koncentracyjnych, w których ponad milion Ujgurów jest poddawanych eksterminacji, a świadkowie zbiegli z tamtych miejsc opowiadają o masakrach i zbiorowych gwałtach na kobietach i mężczyznach?
Chińscy strażnicy zabierają dziewczęta w nocy i wielokrotnie je gwałcą. Wygnany ujgurski uczony Abduweli Ayup doniósł, że jego siostrzenica Mihray Erkin, młoda nauczycielka mieszkająca w Japonii, gdzie jako wolontariuszka uczyła ujgurskich uchodźców, została wezwana z powrotem do Kaszgaru, gdzie była wielokrotnie gwałcona, poniżana, a ostatecznie zabita przez chińskich funkcjonariuszy policji. Istnieją również relacje kazachskich kobiet o tym, że zmuszano je, by rozbierały ujgurskie kobiety, które potem były gwałcone przez mężczyzn Han. Gulzira Auelkhan, która spędziła w obozie 18 miesięcy, twierdzi, że rozbierała ujgurskie kobiety do naga, a potem musiała zostawiać je same z Chińczykami. Zdarzały się też przypadki gwałtów na mężczyznach. Sam Ayup opowiadał, jak został zbiorowo zgwałcony przez policjantów w swojej celi.
Zdaniem aktywisty Zhanga, który pierwszy podjął się przeszukiwania zdjęć satelitarnych w poszukwianiu obozóg koncentracyjnych, tych ludobójczych placówek funkcjonuje nawet trzysta. Ujgurowie są masowo zsyłani do obozów a w ich domach umieszcza się członków Komunistycznej Partii Chin.
Według Human Rights Watch od 2016 roku wysłano w tym celu około 110 tys. urzędników.
Autor podaje doprawdy mocno udokumentowane dowody, że obecne polityka Chin wobec Ujgurów to po zwyczajne ludobójstwo. Represje są stosowane także na chrześcijanach a wiele z tych praktyk do żywego przypomina sowiecką strategię przejmowania kościołów (wówczas: cerkwi prawosławnej) i oplatania agenturą hierarchów w różnych stronach świata. Rogers stawia też mocną tezę (choć jest ona relatywnie najsłabiej udokumentowana z całej książki) o spenetrowaniu struktur Watykanu przez służby Komunistycznej Partii Chin.
W Chinach zatem powstają organizacje i ruchy, które przypominają „księży patriotów” z powojennego okresu w Polsce, zaś władze w Pekinie wymieniają nonkonformistycznych biskupów na swoich agentów być może nawet za wiedzą papiestwa.
Kościoły kontrolowane przez państwo są pod presją, by umieszczać portrety Xi Jinpinga i hasła propagandowe KPCh obok – a czasem nawet zamiast – obrazów religijnych, by śpiewać hymn partii komunistycznej na początku nabożeństw i instalować kamery monitorujące przy ołtarzach, aby można było kontrolować wiernych. Jak zauważa China Aid, reżim „zamierza poddać chrześcijaństwo pełnej kontroli rządu”.
Sprawa dotyczy wszystkich wyznań chrześcijańskich (protestanckich i katolickich), zaś popularność wiary Chrystusowej ma sięgać także członków Komunistycznej Partii Chin. Władze obawiają się każdego ruchu masowego, toteż represje spadają na kadry także kościołów chrześcijańskich:
Miejsce pobytu i stan zdrowia jednego z czołowych więzionych duchownych – biskupa Jamesa Su Zhimina z Baoding w prowincji Hebei, który spędził w więzieniu ponad 40 lat – pozostają nieznane. W 1996 roku, podczas przewodzenia procesji religijnej, biskup Su został zatrzymany przez policję i od tamtej pory słuch o nim zaginął. Był już więziony przez 26 lat i poddawany surowym torturom pod rządami Mao Zedonga.
Służby komunistyczne zdejmowały już krzyże z kościołów, burzyły gmachy świątyń, represjonowały duchownych i zawarły niejasny pakt z Watykanem w sprawie nominowania hierarchów. Z książki wyłania się teza o podobnych mechanizmach ZSRR i obecnych Chin - prowadzenia totalitarnej polityki wobec sceptyzycmu i miękkości stanowiska przywódców Zachodu. Rogers podkreśla, że Benedykt XVI ustanowił nawet dzień modlitwy w intencji prześladowania wiernych w Chinach, ale jego następca jest już bardziej wstrzemięźliwy w egzekwowaniu praw i pozycji wiernych w Chinach.
Autor opisuje też dzieje aktywistów, którzy jako pierwsi odkryli i przekazali do publicznej wiadomości informacje o wirusie w Wuhan, ale przez kilkutygodniowe ukrywanie wiedzy o zarazie, osiągnęła ona wymiar globalny. Ciekawe jest spostrzeżenie polityczne Rogersa, który wskazuje na źródła ideologiczne obecnych chińskich władz, z Xi Jinpingiem na czele.
Xi wyniósł represje na zupełnie nowy poziom. „Widzimy, jak uchwalane są nowe przepisy dotyczące kwestii religijnych, personelu duchownego i działalności religijnej dla cudzoziemców, więc używają sztandaru prawa do legalizacji prześladowań” – powiedział [informator].(…) To przypomina Rewolucję Kulturalną.
Zdaniem Rogersa Xi Jinpging nawiązuje stosunkowo świadomie nie do polityki Mao Zedonga (który opierał się na chaosie generowanym przez podjudzane masy ludowe) ale do koncepcji Józefa Stalina i pacyfikowania najmniejszych przejawów oporu. Jest to jednak tym groźniejsze, że współczesna technologia pozwala na większą szczelność i skuteczność reżimu komunistycznego a dodatkowo Zachód, który bywał spolegliwy wobec tak ostentacyjnego systemu jakim był Związek Sowiecki, tym bardziej wykazuje się łagodnością wobec nowego, dwudziestopierwszowiecznego totalitaryzmu.
Nie ukrywajmy - istnieje pokusa zbagatelizowania dramat milionów Azjatów żyjących pod komunistycznym reżimem Chińczyków, skoro Azja tak daleko, a ofiary tak egzotyczne. Istnieje pokusa wcielenia się w role lewicowych Amerykanów, którzy w połowie XX wieku nie dowierzali w skalę zbrodni sowieckich, by spać spokojniej. To warszawskie spotkanie z autorem może być doświadczeniem przełomowym dla wielu uczestników, ale znając praktykę dawnej sowieckiej agentury może i tym razem pojawią się próby odwołania wydarzenia?
ZOBACZ TAKŻE OSTRĄ DEBATĘ JACKA BARTOSIAKA Z PAWŁEM PASZAKIEM NA TEMAT CHIN:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/687142-ludobojstwo-xxi-w-chiny-dzisiaj-to-nowy-zsrr-tylko-bardziej