Wejście Szwecji i Finlandii do NATO w znaczący sposób zwiększyło zdolności do obrony Sojuszu na wschodniej flance. Na korzyść zmienia się sytuacja strategiczna na Dalekiej Północy i w basenie Morza Bałtyckiego. Wzmocnieniu ulegają siły Paktu Północnoatlantyckiego, zwłaszcza lotnictwo, co jest pochodną faktu, że Państwa Nordyckie dysponują łącznie największym w Europie potencjałem w zakresie najnowocześniejszych myśliwców. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się też skandynawski system obrony powszechnej, zarówno jego znaczenie dla odporności państwa jak i zdolności do mobilizowania znaczących sił rezerwowych na wypadek wojny. Jeden aspekt akcesji obydwu państw do NATO pozostaje wszakże na uboczu dyskusji. Jest nim wpływ tego faktu na politykę odstraszania nuklearnego Paktu, ewolucję sytuacji w tym obszarze i niezbędne zmiany, które winny zostać w najbliższym czasie wdrożone. Karl Sörensen ze szwedzkiego think tanku strategicznego FÖI poświęcił temu zagadnieniu opracowanie, którego konkluzje winny, moim zdaniem, wzbudzić zainteresowanie zarówno w Polsce jak i w innych państwach Europy Środkowej. Punktem wyjścia jego rozważań jest teza, która w środowisku analitycznym nie budzi już większych kontrowersji. Rosja w związku ze skalą strat będzie dysponowała w najbliższych latach osłabionym potencjałem konwencjonalnym a to najprawdopodobniej spowoduje, iż większy nacisk Kreml położy na swoje zdolności nuklearne. Tym bardziej, że nic nie wskazuje na to aby Moskale zrezygnowali ze swych dążeń do podważenia ładu międzynarodowego. Ostatnie kroki podjęte przez Kreml, których celem jest zarówno destrukcja sieci międzynarodowych porozumień rozbrojeniowych jak i sygnalizowana gotowość do proliferacji broni jądrowej (dyslokacja na Białoruś, pomoc techniczna dla Korei Płn. i Iranu) potwierdzają tego rodzaju oceny. Nowa sytuacja wymusi na NATO podjęcie działań zwiększających siłę odstraszania Federacji Rosyjskiej, bo dotychczasowe środki w tym zakresie mogą okazać się niewystarczające. To właśnie ze względu na tego rodzaju oceny obecnej sytuacji strategicznej i możliwe kierunki jej ewolucji w Europie rozpoczęła się i trwa, czego artykuł Sörensena jest potwierdzeniem, dyskusja na temat odstraszania jądrowego. Dodatkowo, diagnozując obecną sytuację, szwedzki ekspert zwraca uwagę na to, że „Półwysep Kola i Arktyka mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Rosji. W tych lokalizacjach stacjonuje większość rosyjskich nuklearnych sił strategicznych, a regiony te odgrywają dla Rosji coraz ważniejszą rolę gospodarczą. Na dodatek siły wojskowe, takie jak Flota Północna i bazy na Półwyspie Kola, w dużej mierze pozostały nietknięte przez wojnę na Ukrainie”.
Jak NATO mogłoby reagować na prawdopodobną zmianę sytuacji? Sörensen proponuje zmiany w doktrynie odstraszania Paktu, co poprzedzone winno zostać przede wszystkim zmianami w dwóch podstawowych ciałach planistycznych działających w strukturze Sojuszu. Chodzi o działające w ramach Komitetu Planowania Strategicznego, powołaną do życia w 1977 roku High – Level Group, która jest ciałem doradczym dla ministrów obrony państw członkowskich w sprawach nuklearnych oraz Dyrekcję ds. Polityki Jądrowej, która zajmuje się sprawami bieżącymi, w tym odpowiada za przygotowanie koncepcji strategicznych związanych z użyciem broni jądrowej oraz przygotowuje plan ćwiczeń w tej domenie. Celem zmian miałoby być opracowanie nowych planów sformatowanego odstraszania (tailored deterrence), które musi obejmować nowe geograficzne obszary odpowiedzialności NATO, spełniać kryterium wiarygodności i jednocześnie stanowić mieszankę odstraszania przy użyciu środków konwencjonalnych jak i jądrowych.
Sörensen zwraca w związku z tym uwagę na jeszcze jeden element krajobrazu militarnego regionu, a mianowicie daleko posuniętą integrację, w obszarach wojskowych sił zbrojnych Finlandii i Szwecji, co w praktyce oznaczało historycznie ukształtowanie się szczególnego rodzaju „podziału ról”. Helsinki w związku z narzuconymi jej po II wojnie światowej przez ZSRR ograniczeniami jeśli chodzi o uzyskanie najbardziej zaawansowanych technologicznie rodzajów broni kładły nacisk na utrzymanie relatywnie dużych, po mobilizacji, sił lądowych z najsilniejszym w Europie komponentem artyleryjskim. Lotnictwo i marynarka wojenna Finlandii w czasach zimnej wojny pozostawały relatywnie niewielkie i słabiej uzbrojone. W ostatnich latach Helsinki podjęły próbę uzupełnienia braków w tych obszarach, czego dowodem jest choćby pozyskanie systemów rakietowych M270 i ostatnio podjęta decyzja o ich modernizacji, budowa 4 korwet klasy Rauma i 4 klasy Hamina a także planowany zakup amerykańskich myśliwców F-35. Nie zmienia to jednak, w opinii szwedzkiego eksperta, faktu, że Finlandia główny nacisk w swej polityce obrony kładła na potencjał sił lądowych, co znalazło odzwierciedlenie w jej strukturze sił zbrojnych. W przypadku polityki bezpieczeństwa Szwecji mieliśmy do czynienia z odmienną sytuacją. Sztokholm mniej uwagi poświęcał siłom lądowym a w większym stopniu koncentrował się na potencjale lotnictwa i marynarki wojennej, które w polityce bezpieczeństwa miały odgrywać główną rolę odstraszania by denial, co oznacza, że musiały posiadać zdolności do uniemożliwienia przeciwnikowi wtargnięcia na obszar kraju. Siły Zbrojne obydwu krajów, nowych członków NATO, miały zatem komplementarne zdolności, co nota bene było jedną z przyczyn wymuszających ich bliższą, nawet na poziomie operacyjnym, kooperację. Lata wzajemnej współpracy, ale też kooperacji z siłami zbrojnymi państw Sojuszu Północnoatlantyckiego doprowadziły już do pogłębienie zdolności do współpracy i współdziałania. Jak zauważa szwedzki ekspert, „wydaje się, że Szwecja i Finlandia zdały pierwszy egzamin działania wspólnego i wspólnie z siłami NATO. Choć wiele pozostaje do zrobienia, Szwecja, Finlandia i NATO są na dobrej drodze do wystarczającego stworzenia zdolności do ogólnego odstraszania (general deterrence). W połączeniu z solidnym planowaniem obronnym, regularnymi ćwiczeniami i uznaniem roli, jaką odegra każdy kraj, zwiększy to wiarygodność Sojuszu”. Problemem jest zdolność do odstraszania zagrożeń o charakterze wertykalnym, dlatego, że eskalacja konfliktów przez Rosję może dojść do poziomu nuklearnego, co wymaga posiadania adekwatnych zdolności i planu działania w takich sytuacjach. Sörensen rozważa dwie formuły odstraszania związane z zaangażowaniem przez przeciwnika potencjału jądrowego. Pierwszą jest działanie w ramach modelu – natychmiastowego odstraszania (immediate deterrence), zakładającego, że przeciwnik rozpoczął agresję szybko przesuwając się po drabinach drabiny eskalacyjnej, a drugi wariant oznacza wręcz rozpoczęcie realizacji scenariusza eskalacji celem deeskalacji. Ten zakłada rosyjską agresję, zajęcie części terytoriów państw NATO i zagrożenie (również w postaci demonstracyjnych uderzeń na obszary niezamieszkałe lub o niewielkiej gęstości zaludnienia) użyciem broni jądrowej jeśli wojska Sojuszu Północnoatlantyckiego będą chciały przejść do kontruderzenia. Czynnikiem kluczowym w tym wypadku jest czas, którego NATO będzie pozbawione. Szwedzki ekspert jest zdania, że aby poradzić sobie z tego rodzaju zagrożeniem „kluczowe znaczenie ma mix sił, tak aby komponent nuklearny z NATO mógł wzmacniać siły konwencjonalne, podczas gdy siły konwencjonalne mogły wzmacniać siły nuklearne”. W praktyce oznacza to zarówno uczestnictwo w systemie planowania strategicznego, ćwiczeniach zdolności do przeprowadzenia uderzenia jądrowego jak i posiadanie odpowiednich zdolności konwencjonalnych. Ich rolą miałoby być uniemożliwienie wtargnięcia przeciwnikowi na obszar własnego kraju, ale również posiadanie zdolności do skutecznego niszczenia na masową skale celów położonych na jego tyłach.
Równolegle muszą zostać podjęte działania wzmacniające odstraszanie nuklearne. Póki co zgoda władz Finlandii i Szwecji na przechowywanie broni jądrowej na terenie obydwu krajów nie jest możliwa, ale tego rodzaju zmiany, która zakłada nowelizację obowiązujących aktów prawnych, nie można wykluczyć. Etapem poprzedzającym tego rodzaju krok, zdaniem szwedzkiego eksperta, mogłoby być uczestnictwo przedstawicieli obydwu krajów w pracach Komitetu Planowania Nuklearnego a także włączenie sił zbrojnych do planów ćwiczeń – zarówno jeśli chodzi o samoloty podwójnego przeznaczenia (DCA) jak i ćwiczenia sił pomocniczych (CSNO - Conventional Support of Nuclear Operations). Zaangażowanie w ćwiczenia myśliwców zdolnych do przenoszenia broni jądrowej obydwu państw skandynawskich mogłoby też stanowić odpowiedź na sygnalizowaną przez Stany Zjednoczone potrzebę większej wojskowej samodzielności państw europejskich, co pozwoliłoby Pentagonowi na zwiększenie sił dedykowanych w rejon Indo-Pacyfiku. Integracja sił wojskowych, ich zdolność do współpracy w tym obszarze, jest w opinii Sörensena kluczowa. Finowie dysponujący znaczącym potencjałem rakietowym mogliby „trzymać w szachu” rosyjskie siły na Płw. Kola, szwedzkie myśliwce byłyby w stanie wspomagać NATO-wskie samoloty podwójnego przeznaczenia, ale przede wszystkim ich rolą byłoby zniszczenie rosyjskiej obrony przeciwlotniczej, co zwiększałoby ewentualną skuteczność misji bojowych amerykańskich sił nuklearnych, które w Europie mają posługiwać się bombami grawitacyjnymi. Kolejnym krokiem mogłoby być wejście obydwu państw do porozumienia Nuclear Sharing, co musiałoby zostać poprzedzone zarówno zmianami legislacyjnymi, zbudowaniem poparcia społecznego dla takiego kroku jak i realnymi inwestycjami (lotniska, bazy magazyny). Nie jest to działanie, które można byłoby przeprowadzić w krótkim czasie, ale jak zauważa ekspert FÖI przemawia za nim to, iż dołączenie do programu „Pozwoliłoby zaradzić luce w bezpieczeństwie wynikającej z niewystarczających zdolności w sytuacji natychmiastowego odstraszania, przejąć odpowiedzialność za własne wyzwania związane z bezpieczeństwem regionu i wywrzeć presję na Rosję. Jeśli zostanie to przeprowadzone sprawnie, podejście takie pozwoliłoby na wykorzystanie również zdolności konwencjonalnych i nie byłoby żadnej luki w bezpieczeństwie, którą Rosja mogłaby wykorzystać”. Chodzi w tym wypadku o to, że wykorzystanie potencjału jądrowego dedykowanego Europie w ramach obecnego kształtu polityki Nuclear Sharing, bez jego rozbudowy musiałoby oznaczać „rozciągnięcie” obszaru odpowiedzialności, czego nie udałoby się zrobić bez negatywnych skutków jakim byłoby powstanie „luk bezpieczeństwa”. To zaś oznacza, że nie rezygnując z udziału w programie Szwecja i Finlandia będą po pierwsze działały na rzecz jego rozbudowy ilościowej, a po drugie, co wydaje się znacznie istotniejsze, mają zamiar zanim podejmą ostateczną decyzję wykonać niezbędne kroki ułatwiające ich wejście do tej inicjatywy – rozbudować swe zdolności (samoloty o podwójnym przeznaczeniu), zbudować infrastrukturę prawną i techniczną, uruchomić już teraz szkolenie w segmentach wspierania nuklearnej projekcję siły. Jest to plan realistyczny, bo skutkiem podjętych działań może być obniżenie barier zarówno politycznych jak i wojskowych, niezbędnych aby sojusznicy mogli podjąć w przyszłości korzystne dla obydwu państw decyzje.
Z naszej perspektywy, propozycje sformułowane przez Karla Sörensena są ciekawe co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze pokazują realistyczny scenariusz dojścia do statusu pełnoprawnego uczestnika programu Nuclear Sharing. Nie wystarczy głośne artykułowanie swoich oczekiwań, potrzeby jest również plan działania, w tym przede wszystkim kroków niezbędnych po naszej stronie. Po drugie szwedzki analityk zwraca uwagę na znaczenie polityki odstraszania, w której element nuklearny jest jednym, ale nie wyłącznym, czynnikiem. Trzeba budować nowy model odstraszania kładąc również nacisk na zdolnościach konwencjonalnych w tym przede wszystkim rakietowych. Po trzecie podkreślanie wagi komplementarności sił zbrojnych Szwecji i Finlandii pozwala nam zrozumieć jak budować argumentację na rzecz polskich interesów. Nie chodzi w tym wypadku jedynie o narrację, ale realną integrację sił zbrojnych państw regionu, które wzajemnie się uzupełniając stają się lepszym partnerem dla Stanów Zjednoczonych, co pozwala na redukcję obaw związanych z otworzeniem Europie Środkowej i Północnej drogi do udziału w programie. Po czwarte wreszcie, co wydaje się symptomatyczne, Sörensen w ogóle nie zajmuje się „zdolnościami europejskimi” w zakresie odstraszania nuklearnego czy podobnego rodzaju mrzonkami w rodzaju wspólnych sił zbrojnych. Jego stanowisko jest w sposób nie budzący wątpliwości proatlantyckie, co też jest istotną dla nas wskazówką jakie kierunki polityczne są preferowane przez naszych sąsiadów mających podobną do nas ocenę sytuacji bezpieczeństwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/686975-szwedzi-mysla-o-rozszerzeniu-odstraszania-jadrowego