Polsko-ukraińskie rozmowy na temat handlu żywnością były skomplikowane, ale najważniejsze jest to, że ustaliliśmy, w jakim kierunku mamy iść, by dojść do porozumienia – powiedział minister rolnictwa Ukrainy Mykoła Solski.
Szybciej będziemy osiągali zamierzone cele
Bardzo ważne jest to, że zgodziliśmy się, iż taka formuła rozmów powinna być stała, gdyż w ten sposób szybciej będziemy osiągali zamierzone cele. Po drugie, zaczęliśmy identyfikować miejsca, w których naprawdę są problemy, oraz miejsca, w których ich nie ma
— podkreślił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Po konsultacjach Tusk-Szmyhal. Okrągłe słowa polskiego premiera. „Szukamy rozwiązań ws. rolnictwa”; „Po tym, jak to sobie ustalimy”
Delegacje resortów rolnictwa Polski i Ukrainy, na których czele stali ministrowie Czesław Siekierski i Mykoła Solski, spotkały się w Warszawie przed konsultacjami międzyrządowymi, poświęconymi m.in. problemom z eksportem ukraińskich produktów do Polski i Unii Europejskiej.
Ukraiński minister poinformował, że z inicjatywy jego resortu do rozmów zaproszono przedstawicieli polskich i ukraińskich organizacji rolniczych.
Jeżeli organizacje inicjują protesty, to dobrze jest zebrać wszystkich za jednym stołem, bo w ten sposób oszczędzamy czas i możemy podejmować najlepsze decyzje. Dlatego w rozmowach uczestniczyli przedstawiciele blisko 10 organizacji z jednej i 10 z drugiej strony
— wyjaśnił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ukraińcy piszą o „dziwnym” zachowaniu Kołodziejczaka w czasie negocjacji. Jest riposta. „To brudna gra i reakcja na celne argumenty”
Polacy nie mają zasadniczych uwag
Solski przekazał, że wśród tematów negocjacji były kwestie dostępu ukraińskich produktów na polski rynek. Ustalono m.in. że kolejne rozmowy na temat cukru odbędą się w przyszłym tygodniu, 5 kwietnia. W tym dniu strony będą także rozmawiały o malinach i sokach.
W sprawie miodu przewodniczący organizacji porozumieli się bezpośrednio na tym spotkaniu. Strona polska wyjaśniła, w jaki sposób widzi handel z Ukrainą, a ukraińska się z tym zgodziła. Potwierdzono objętości sprzedaży i w obecności wszystkich to ogłoszono
— powiedział ukraiński minister.
Głównym tematem spotkania były jednak zboża, ich sprzedaż z Ukrainy do Polski oraz tranzyt przez polskie terytorium – wyjaśnił Solski. Jak powiedział, w sprawie sprzedaży zaproponowano stronie polskiej taki sam mechanizm licencji, który funkcjonuje w handlu ukraińskimi zbożami z Rumunią i Bułgarią.
Jeśli ktoś (z Ukrainy) chce wwieźć do Polski zboże, rzepak, słonecznik albo kukurydzę, to zwraca się do nas. My zwracamy się do polskiego ministerstwa z pytaniem, czy Polska potrzebuje tych zbóż. Jeśli nie potrzebuje – nie wieziemy. A jeśli potrzebuje, to w jakich ilościach. I na tej podstawie wydajemy licencję na eksport
— podkreślił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kompromis ws. liberalizacji handlu z Ukrainą. Buda: Miało być zablokowanie importu, a jest poluzowanie obostrzeń. Dramat!
Polacy zgadzają się z tym i nie mają zasadniczych uwag wobec takiego mechanizmu. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi, kiedy będą gotowi do podjęcia decyzji w tej sprawie, ale i my na to nie naciskaliśmy
— oświadczył.
Jesteśmy przeciwni, bo nie rozumiemy
Najwięcej dyskusji poświęcono kwestii tranzytu ukraińskich zbóż przez Polskę.
Kilka tygodni temu polskie ministerstwo rolnictwa poinformowało, że są postulaty polskich rolników, by całkowicie zakazać tranzytu; chodziło wówczas tylko o kukurydzę i pszenicę. Powiedzieliśmy wtedy, że jesteśmy przeciwni, bo nie rozumiemy, czemu miałoby to służyć
— relacjonował Solski.
Minister wyjaśnił, że w odpowiedzi usłyszał, iż zdaniem polskich rolników, jeżeli ukraińskie zboża nie będą dostarczane przez Polskę do Niemiec i Holandii, to ceny zbóż wzrosną.
Powiedziałem wtedy, że jest to błędne myślenie. Ceny na świecie i w Polsce są żyłami jednego organizmu. Jeśli w Niemczech ceny stają się wyższe niż w innych krajach, to w Hamburgu pojawia się więcej zbóż brazylijskich, argentyńskich, amerykańskich, ukraińskich czy polskich
— wyjaśnił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jabłoński alarmuje: Tusk odpuszcza postulaty rolników. To oznacza zalanie polskiego rynku żywności importem z Ukrainy
Po drugie – kontynuował Solski – tranzyt ukraińskich zbóż przez Polskę jest niewielki.
Jest to kilkaset tysięcy ton. Przed Nowym Rokiem było to około pół miliona ton. Ale dobrze, mówiłem wtedy, poprosimy naszych handlowców, by wstrzymali się od wysyłania zbóż tranzytem przez Polskę
— powiedział.
Ukrainie zależy jednak na realizacji kontraktów tranzytowych, które zostały już podpisane – tłumaczył minister.
Handlowcy nie podpisują już nowych kontraktów na tranzyt do Gdańska, który dziś praktycznie stoi pusty. Będą korzystali z innych szlaków. Cały eksport ukraińskiego zboża w ciągu kilku ostatnich miesięcy płynie zresztą drogą morską (po Morzu Czarnym)
— oznajmił.
Konieczne kolejne rundy rozmów
Solski ujawnił, że podczas negocjacji w Warszawie w sprawie zawartych już kontraktów tranzytowych niemal doszło do porozumienia.
Przedstawiciele organizacji sami powiedzieli, żebyśmy zaczęli omawiać tekst oświadczeń. Ale w tej części nie udało się. Byli pewni ludzie, którzy wystąpili przeciwko. Dlatego będą konieczne kolejne rundy rozmów
— powiadomił.
Minister rolnictwa Ukrainy ocenił też, że podczas rozmów zbliżono się do ogłoszenia zakończenia blokad na granicy.
Wydaje mi się, że polskie organizacje były do tego gotowe. Spośród 30 osób, które były tam obecne, jakieś dwie czy trzy osoby miały inne zdanie na ten temat. Pewni przedstawiciele na tym spotkaniu mieli, powiedzmy, inne nastroje. Ale to nic strasznego. Najważniejsze, że zebraliśmy się i zrozumieliśmy, w czym jest problem. To jest najważniejsze osiągnięcie tych negocjacji
— powiedział Solski.
PAP/kot
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/686883-polsko-ukrainskie-rozmowy-o-handlu-solski-skomplikowane