Co najmniej 51 osób zatrzymano w niedzielę w Rosji w związku z wyborami prezydenckimi – poinformował niezależny rosyjski portal Meduza. W niektórych lokalach wyborczych Rosjanie protestują m.in. poprzez wlewanie zielonej farby do urn. Przed ambasadami Federacji Rosyjskiej w niektórych krajach ustawiają się kolejki. Niektórzy przyłączyli się do akcji „W południe przeciwko Putinowi”. Wśród Rosjan słychać też jednak głosy poparcia dla rosyjskiego dyktatora.
Zatrzymań dokonano w 14 miastach kraju, przy czym, według obrońców praw człowieka, najwięcej w Kazaniu – co najmniej 23 osoby oraz w Moskwie – co najmniej 10. Według portalu OWD-Info w Petersburgu zatrzymano co najmniej 5 osób.
Zatrzymania w Rosji podczas głosowania
Wcześniej w niedzielę OWD-Info powiadomił o zatrzymaniu w Moskwie członka lokalnej komisji wyborczej za napis „Nawalny” na koszulce.
Mieszkaniec Kazania powiedział natomiast portalowi, że zatrzymano go za to, że przyszedł do lokalu wyborczego w południe. Do takiej formy protestu wezwała Julia Nawalna, wdowa po zmarłym w łagrze przywódcy opozycji Aleksieju Nawalnym.
Wśród innych miast, gdzie doszło do zatrzymań, OWD-Info wymienił Riazań, Irkuck, Wołgograd, Pietrozawodsk i Ufę.
Niedziela jest trzecim i ostatnim dniem wyborów prezydenckich w Rosji.
Demonstracja antyputinowska w Berlinie
Przed ambasadą Rosji w Berlinie-Mitte w niedzielę gromadziła się bardzo długa kolejka uprawnionych do głosowania. Równolegle z wyborami odbywa się tam demonstracja przeciwników Władimira Putina – poinformował dziennik „Berliner Zeitung”.
W niedzielę od samego rana tysiące ludzi stanęło wzdłuż alei Unter den Linden (gdzie zlokalizowana jest ambasada), a także dalej – na Glinkastrasse i Behrenstrasse.
Zdumieni wyborcy długo musieli szukać końca kolejki, aby się w niej ustawić
– relacjonował berliński serwis.
Swój głos oddał ambasador Rosji w Niemczech Siergiej Nieczajew. Obok niego zagłosowała kobieta ubrana w niebiesko-żółtą chustę – w barwach narodowych Ukrainy.
Równolegle z odbywającymi się wyborami, przed ambasadą Rosji organizowana jest demonstracja pod hasłem „Stop Putinowi, stop wojnie, kłamstwom i represjom”. Z danych policji wynika, że protest został zarejestrowany na 2 tys. uczestników.
Jak zauważył „Berliner Zeitung”, długa kolejka przed ambasadą mogła mieć związek z protestem, do którego wezwała Julia Nawalna, wdowa po zmarłym w lutym br. w kolonii karnej antykremlowskim opozycjoniście Aleksieju Nawalnym. Wystosowała ona apel do przeciwników Putina o zgromadzenie się o godz. 12:00 w lokalach wyborczych oraz oddanie głosu przeciwko Putinowi – poprzez wpisanie na karcie do głosowania nazwiska Nawalnego lub zagłosowanie na kandydata innego niż Putin.
Nawalna była obecna wśród demonstrantów, w kolejce do głosowania. Jak wynika z relacji użytkowników platformy X, została przywitana oklaskami.
W kolejce rozdawano również małe żółte kaczuszki, symbol ruchu opozycyjnego zapoczątkowanego przez Nawalnego
– dodał „Berliner Zeitung”.
Demonstranci mieli plakaty z takimi hasłami, jak: „Rosja bez Putina”, „Putin to morderca”, „#stop wojnie” oraz „#StopPutin”.
Kolejki przed placówkami dyplomatycznymi Rosji we Włoszech
„Wolna Rosja”, „Rosja bez Putina”, „nie dla wojny” – takie okrzyki wznoszono w niedzielę przed rosyjską ambasadą w Rzymie, do której ustawiła się długa kolejka głosujących w wyborach prezydenckich. W ten sposób Rosjanie odpowiedzieli na ostatni apel Aleksieja Nawalnego pod hasłem „W samo południe przeciwko Putinowi”. Z nagrań opublikowanych przez włoskie media wynika jednak, że we Włoszech dochodziło też do spięć między zgromadzonymi – Włochami i Rosjanami bądź też samymi Rosjanami – przed rosyjskimi placówkami dyplomatycznymi w niektórych włoskich miastach. Niektórzy wykrzykiwali też nazwisko „Putina”.
We Włoszech głos w rosyjskich wyborach prezydenckich, trwających od piątku do niedzieli, można oddawać tylko w niedzielę – oprócz lokalu w ambasadzie w Rzymie, także w konsulatach w Mediolanie, Genui i Palermo.
Do komisji wyborczej numer 8118, zorganizowanej w Wiecznym Mieście, długa kolejka zaczęła ustawiać się przed południem. Była to reakcja na ostatni apel lidera antykremlowskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, zmarłego 16 lutego w kolonii karnej za kołem podbiegunowym.
Wielu Rosjan mieszkających we Włoszech przyszło na głosowanie z transparentami i kartkami, na których znalazły się hasła przeciwko Putinowi. Jedno z nich umieszczono na wózku spacerowym dziecka. Niektórzy śpiewali, było słychać cały czas wznoszone okrzyki – takie sceny sprzed ambasady przy via Gaeta w Rzymie opisują włoskie media. „Rosja bez Putina” – kartkę z takim hasłem miała starsza kobieta, która na wybory przyszła wraz z wnuczkiem.
Przyjechaliśmy z Neapolu, by zagłosować i zaprotestować. Chcieliśmy być blisko z tymi, którzy podzielają nasze emocje. Nie boję się wejść do ambasady, jesteśmy przecież we Włoszech
– powiedziała dziennikarzom młoda Rosjanka, trzymająca portret Nawalnego.
Media odnotowują, że w mniejszości byli ci, którzy w kolejce do wyborów wznosili okrzyki z poparciem dla Putina.
Na jednym z nagrań z Mediolanu widać jak pewna kobieta zrywa plakat z napisem „Nie ma wolnych wyborów. Putin jest zabójcą Nawalnego”.
Mieszkańcy rosyjskojęzyczni w Estonii
Mieszkańcy graniczącej z Rosją Narwy – miasta z największym odsetkiem ludności rosyjskojęzycznej w Estonii – udali się w niedzielę do sąsiedniego rosyjskiego Iwangorodu, by oddać tam głos w ostatnim dniu wyborów prezydenckich. W rozmowach z Polską Agencją Prasową niechętnie przyznawali, na kogo zdecydowali się zagłosować.
W wyborach prezydenckich Rosjanie mogą oddać swój głos w Estonii jedynie w ambasadzie Rosji w Tallinie – stolicy, oddalonej od Narwy o niemal 200 km. W 2022 roku, po rozpoczęciu przez Kreml inwazji przeciwko Ukrainie, w Estonii zamknięto dwa rosyjskiej konsulaty – w Tartu i Narwie.
Dla wielu mieszkańców Narwy wygodniej jest przejść do Iwangorodu, na rosyjską stronę rzeki, oddzielającej oba państwa. Od lutego jedynym sposobem przekroczenia granicznego mostu jest spacer – przejście zamknięto dla ruchu drogowego z powodu prowadzonego po stronie rosyjskiej remontu. W związku z trwającymi w Rosji wyborami prezydenckimi estońscy celnicy wzmocnili kontrolę osób przechodzących przez punkt graniczny.
Chociaż przy przejściu nie ma tłumów, drzwi kontroli paszportowej są przekraczane regularnie.
Oczywiście pięć lat temu głosowałem w konsulacie, ale skoro teraz to niemożliwe, łatwiej było mi przejść granicę, niż jechać do Tallina. Do Rosji chodzę co jakiś czas i faktycznie dzisiaj trwało to dłużej, zadawano więcej pytań, ale nie stwarzano żadnych problemów. Ani po stronie estońskiej, ani rosyjskiej
– przyznał w rozmowie z PAP 35-letni Stefan. Pytany o to, na kogo oddał głos, zaznaczył, że woli zachować to dla siebie.
Także większość innych osób, zapytanych o wybory, ucięło rozmowę, powołując się na zasadę tajności.
Ja głosowałam za zmianą. To moje pierwsze wybory, więc nie wiem, jak zagłosowałabym pięć lat temu. Dziś już nie mam wątpliwości
– przyznała 22-letnia Wiktoria.
Szczerze wątpię, żeby mój głos coś zmienił albo został nawet policzony, ale chciałam spełnić swój obowiązek – dodała.
W Narwie jedynie około 5 proc. mieszkańców nie posługuje się na co dzień językiem rosyjskim. Wyraźniejsze niż w innych częściach kraju są tu również architektoniczne wpływy sowieckiej okupacji. Mimo to miasto pozbawione jest wszelkich symboli rosyjskiej państwowości – flagę Rosji można jedynie zobaczyć na przybrzeżnej twierdzy w Iwangorodzie. Po stronie estońskiej powiewają niebiesko-czarno-białe symbole Estonii, flagi Unii Europejskiej, NATO i Ukrainy.
Do wybuchu II wojny światowej Narwa była etnicznie estońska, podobnie jak znajdujący się za rzeką Iwangorod – wówczas część Narwy. Z zajętego przez ZSRS miasta wysiedlono w 1940 roku Estończyków i Niemców, a na ich miejsce osiedlono Rosjan.
Po odzyskaniu przez Estonię niepodległości w 1991 roku, w Narwie osiedliła się pewna liczba Estończyków, którzy objęli głównie stanowiska w administracji państwowej. Obecnie około 94 proc. mieszkańców mówi po rosyjsku, a Estończycy stanowią jedynie 4 proc. populacji.
Podczas ostatnich wyborów prezydenckich w Rosji w 2018 roku 94 proc. głosujących w Estonii Rosjan poparło Władimira Putina – przypomniała agencja BNS. W głosowaniu wzięło wówczas udział 28 tys. spośród 83 tys. uprawnionych do tego osób.
Demonstracja przeciwko Putinowi w Rydze
Podobnie w Rydze w niedzielę kilkaset osób przyszło na akcję „W samo południe przeciwko Putinowi”. W pobliżu rosyjskiej placówki dyplomatycznej w Rydze na pikiecie zebrali się ludzie z antywojennymi i antyputinowskimi plakatami oraz z flagami Ukrainy. Niezależny rosyjski portal Nowaja Gazieta.Jewropa przekazał, że kolejka do ambasady liczyła około południa 500 osób.
Jak poinformowała agencję LETA straż graniczna, do południa sprawdzono dokumenty blisko 350 osób, które przyszły zagłosować do ambasady Rosji w Rydze. W przypadku 14 spośród nich stwierdzono, że pozwolenia tych osób na pobyt na Łotwie straciły ważność.
Łotewska policja ostrzegała w ostatnich dniach, że podczas „wyborów” prezydenckich może dojść na Łotwie do prowokacji. Zapowiedziała kontrolę osób przybywających na głosowanie do ambasady w Rydze. Funkcjonariusze sprawdzają, czy obywatele Rosji mają prawo przebywać na terytorium Łotwy. Dotychczas policja nie odnotowała przypadków wykorzystywania symboli gloryfikujących rosyjską agresję na Ukrainę.
Protest w Wilnie
Kilkaset osób w południe ustawiło się przed ambasadą Rosji w Wilnie, gdzie w niedzielę odbywa się głosowanie w wyborach prezydenckich. Wielu trzymało portrety zmarłego lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, a także transparenty z napisami: „Putin morderca”, „Putin zabił Nawalnego”, „Jestem przeciwko Putinowi”.
Dawno nie widziałem tylu ludzi, którzy przyszli, by wyrazić nam swoje poparcie
– powiedział agencji BNS Iwan Żdanow, jeden z organizatorów antyputinowskiej akcji na Litwie w dniu wyborów, dyrektor założonej przez Nawalnego Fundacji Antykorupcyjnej (FBK) na Litwie.
Przed budynkiem ambasady Rosji w Wilnie, jedynym lokalu wyborczym w rosyjskich wyborach na Litwie, służbę pełni policja i straż graniczna. Głosujący są wpuszczani do budynku po jednej osobie lub rodzinie, a przed wejściem powinni zostawić telefony komórkowe i inne rzeczy.
Rosyjska placówka dyplomatyczna zachęcała też swych obywateli mieszkających na Litwie do głosowania w obwodzie królewieckim, gdzie w pobliżu litewskiej granicy otwarto kilka lokali wyborczych. Litewska straż graniczna poinformowała, że w niedzielę wyborczą granicę przekroczyło około 100 osób, mniej niż zazwyczaj.
Lokale wyborcze w Mołdawii mimo braku zgody
Rosja otworzyła w separatystycznej republice Naddniestrza w Mołdawii cztery lokale wyborcze mimo braku zgody na taki krok ze strony władz Mołdawii. Kiszyniów zezwolił na głosowanie tylko na terenie ambasady Rosji.
Jednak pomimo zakazu władz Mołdawii, na lewym brzegu Dniestru (na terytoriach niekontrolowanych przez Kiszyniów – red.) otwarte zostały jeszcze cztery lokale wyborcze (w Tyraspolu, Benderach, Rybnicy i Grigoriopolu) – powiadomił portal Newsmaker.
MSZ Mołdawii wydało oświadczenie, w którym „kategorycznie zaprotestowało w związku z przeprowadzeniem przez Rosję nieusankcjonowanych przedsięwzięć wyborczych na suwerennym terytorium Mołdawii w jednostkach administracyjnych na lewym brzegu Dniestru”.
To działanie stanowi poważne złamanie norm prawa międzynarodowego. Apelujemy do społeczności międzynarodowej o (wyrażenie) wsparcia na rzecz porządku opartego na zasadach i potępienie działań Federacji Rosyjskiej
– napisano w komunikacie.
Rosja zapowiadała przez swoją ambasadę, że zamierza otworzyć na terytorium separatystycznego Naddniestrza sześć lokali wyborczych. Kiszyniów nie wyraził na to zgody, zezwalając jedynie na otwarcie jednej komisji w ambasadzie Rosji w stolicy Mołdawii.
Decyzję Moskwy nazwał podważeniem suwerenności i integralności terytorialnej Mołdawii. Ambasador Rosji w Mołdawii został 12 marca wezwany do MSZ w Kiszyniowie.
Jak przypomniała agencja Reutera, podczas wyborów parlamentarnych w Rosji w 2021 roku na terytorium Naddniestrza Rosjanie otworzyli 21 lokali wyborczych bez zgody Kiszyniowa.
Napięta sytuacja w Kiszyniowie
54-letni mężczyzna wrzucił w niedzielę dwa koktajle Mołotowa na teren rosyjskiej ambasady w Kiszyniowie w czasie, gdy odbywało się tam głosowanie w wyborach prezydenta Rosji. Sprawca został zatrzymany przez policję i została ustalona jego tożsamość.
54-latek jest obywatelem Mołdawii i twierdzi (policja na razie nie zweryfikowała tych informacji), że posiada również obywatelstwo Rosji. Jako motyw swoich działań wskazał niezadowolenie z polityki rosyjskich władz.
Ambasada Rosji, cytowana przez mołdawskie media, przekazała, że „oczekuje sprawiedliwego i surowego ukarania” sprawcy, a wybory są kontynuowane „pomimo prowokacji”.
CZYTAJ TAKŻE:
PAP/X/wPolityce.pl/bjg
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/685452-protesty-rosjan-przeciwko-putinowi-dochodzi-do-zatrzyman