Pomysł rezydenta Francji Emmanuela Macrona wysłania wojsk państw zachodnich na Ukrainę wywołał nie małe zamieszanie - ocenia francuski dziennik „Le Monde”. „Odsłania różnice pomiędzy sojusznikami Kijowa w postrzeganiu działań wojennych - pisze „Le Monde” i stwierdza, że Polskę i kraje bałtyckie nigdy nie opuściła obsesja rosyjskiego zagrożenia.
Słowa Macrona o możliwości wysłania wojsk lądowych na Ukrainę wywołały wstrząs we wspólnocie krajów sojuszniczych Ukrainy. „Le Monde” ocenia, że była to kwestia, o której nie zamierzano mówić publicznie, jednak „prezydent Francji uczynił to celowo, chcąc wsadzić kij w mrowisko”. Reakcje unaoczniły „głębokie różnice kultury strategicznej wśród sojuszników i ich podejścia do wojny” - zauważa dziennik.
Niemieckie „udręki” widzi Putin
Gazeta wybija - jak to określa - „gafy”: incydent z przechwyceniem przez Rosję wysokiej rangi niemieckich dowódców wojskowych, jak również słowa kanclerza Olafa Scholza na temat obecności na Ukrainie wojskowych brytyjskich i francuskich w związku z dostarczonymi przez te kraje pociskami dalekiego zasięgu. Według „Le Monde” oba te incydenty „mówią coś o Niemczech i ich przywódcach”; a ich stosunek do wojny „nawet ociera się o zaprzeczenie”. Dziennik podkreśla, że „wątpliwości i udręki Niemiec nie są sekretem dla Władimira Putina”.
Dostarczenie (Ukrainie) pocisków Taurus, w sprawie których Olaf Scholz zwleka od miesięcy, jest właśnie „zrywem strategicznym”, którego obawia się kanclerz - i znaczna część opinii publicznej. Obawiają się oni symbolu, jakim byłoby zniszczenie pociskami niemieckimi rosyjskiego mostu na Krym i obawiają się eskalacji, jaką ten symbol mógłby sprowokować
— zauważa „Le Monde”.
Zastrzega przy tym, że Francja „nie ma się czym chwalić, a jej prezydent nie powinien pouczać”. Zestawienie sprzętu francuskiego przekazanego Ukrainie w efekcie „zdradza niedostateczne wyposażenie jej wojsk konwencjonalnych”. Jednakże - dodaje dziennik - Francja „dysponuje siłą odstraszania nuklearnego” i wciąż aspiruje do bycia liderem bez oglądania się na cudze opinie.
Paryż uważa, że wraz z Wielką Brytanią podziela przywilej posiadania „myśli strategicznej”. Mimo klęski jednych w Iraku i Afganistanie i upokorzenia dla drugich w Sahelu, Brytyjczycy i Francuzi pokazują się jako proaktywni w sprawie wojny na Ukrainie
— francuski dziennik i podkreśla, że sytuacja wśród krajów europejskich się zmienia.
W wojnie na Ukrainie - prócz krajów bałtyckich i Polski, których nigdy nie opuściła obsesja stawienia czoła zagrożeniu rosyjskiemu, prócz Finlandii i Szwecji - nowych członków NATO - kraje takie jak Dania i Czechy zajęły zdecydowane i kreatywne stanowisko na rzecz wsparcia Kijowa. To właśnie stąd, ostatecznie, przychodzi „zryw strategiczny”
— podsumowuje francuski „Le Monde”.
Coraz wyraźniej widać, że francuskie elity starają się wykorzystać pojawiającą się na Zachodzie krytykę Polski w związku z protestami rolników na granicy z Ukrainą. Niewykluczone, że obsesją francuskiej dyplomacji jest dziś wybicie się na europejskiego lidera pomocy ogarniętego wojną krajowi w miejsce Polski. Niestety ta dyplomatyczna gra brzydko się kojarzy i może dla Kijowa skończyć się źle, tak jak przy memorandum budapeszteńskim.
CZYTAJ TAKŻE:
koal/pap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/684215-krzywdzaca-opinia-le-monde-polski-nie-opuscila-obsesja