Ten rok dla Chorwacji będzie bardzo dynamiczny w wymiarze politycznym.
Kraj w tym roku czekają wybory parlamentarny, wybory prezydenckie a także wybory do Europarlamentu. Nieformalna kampania wyborcza można powiedzieć, już się zaczęła. Chorwacją, jak wiemy, rządzi centro-prawicowa Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ) z premierem Andrejem Plenkoviciem, w koalicji z Niezależną Demokratyczną Partią Serbską (SDSS), która prezentuje serbską mniejszość.
Opozycja szuka szansy
Wszystkie sondaże pokazują, że HDZ ma największe poparcie opinii publicznej. Natomiast, do wyborów jest jeszcze daleko (mają się odbyć w maju, a według niektórych projekcji, może i na jesień), i opozycja szuka swojej szansy.
Chodzi przede wszystkim o opozycję lewicową która ma poparcie chorwackiego establishmentu medialnego.
Postkomunistyczna Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji (SDP) od dawna znajduje się w poważnym kryzysie i traci poparcie. Nową siłą na lewicy jest Možemo, postępowa partia złożona z byłych lewicowych aktywistów ze sceny NGO finansowanej przez George’a Sorosa.
Ambitne Možemo rządzi w Zagrzebiu od trzech lat i ma to fatalne skutki – stolica się rozpada – ale rekompensuje to pełnym wsparciem mediów, które ignorują wszystkie ich niedociągnięcia.
W prawicowej opozycji najsilniejsze są dwie partie, które kładąc nacisk na suwerenność i tradycyjne wartości, stanowią przeciwwagę do probrukselskiej HDZ. Pierwsza to Ruch Ojczyżniany, na którego czele kiedyś stał słynny piosenkarz Miroslav Škoro. Druga to Most, partia, która w ostatnich latach profilowała się jako suwerennościowa i antysystemowa.
Ruch Ojczyżniany poważnie pracuje nad swoją logistyką, o czym świadczy fakt, że jej ludzie przejęli kontrolę nad niektórymi lokalnymi mediami. Pomogło jej to wyraźniej profilować swój wizerunek. Możliwym problemem tej partii są jej powiązania z oligarchą Pavo Vujnovcem. Według niektórych mediów Vujnovac dorobił się fortuny na współpracy swojej spółki gazowniczej z rosyjskim gigantem energetycznym Gazpromem. Inni natomiast twierdzą, że po wojnie na Ukrainie przekierował swój biznes na Zachód.
Most, natomiast, jest partią silniejszą intelektualnie i programowo, ale często prowadzi politykę nieskuteczną. Jej sympatycy twierdzą, że tutaj nie chodzi o brak zdolności, ale przede wszystkim o niechęć do robienia kompromisu.
Relacje między dwiema partiami suwerennościowymy są napięte, co utrudnia formowanie mocnej prawicowej siły politycznej. Ruch Ojczyżniany niedawno zaproponował partii Most koalicję, ale jej czołowi ludzie tę propozycję odrzucili. Chorwackie media spekulują, że Ruch porozumiał się już z HDZ w sprawie ewentualnej koalicji po kolejnych wyborach.
To mniej więcej krótki przegląd obecnej sytuacji politycznej w Chorwacji.
Nowy prokurator
Jedno wydarzenie wstrząsnęło tą sceną w ciągu ostatnich kilku dni. To powołanie nowego prokuratora generalnego.
Prokuratura i sądownictwo w ogóle pozostają jedną z ran chorwackiego społeczeństwa, ponieważ są zdominowane przez kadrę z czasów komunizmu i ich dziedziców, i często powiązane ze strukturami wywiadowczymi.
Plenković zdecydował się mianować nowym prokuratorem Ivana Turudica, chorwackiego sędziego, który zasłynął wyrokami w sprawach związanych ze ściganiem struktur mafijnych i związanego z HDZ-om.
Nominacja ta wywołała duży opór ze strony lewicowych mediów i establishmentu politycznego. Wtajemniczeni twierdzą, że tą reakcją jest strach przed pierwszym w historii Chorwacji prokuratorem generalnym niezwiązanym ze strukturami postkomunistycznymi. Dla wszystkich jest jasne, że taki prokurator mógłby sprawić tym strukturom duże problemy.
Najgłośniejszy w tym oporze przeciwko Turudiciowi był prezydent Zoran Milanović (były lider SDP) i partia Možemo. Na kilka dni przed głosowaniem na Turudicia w chorwackim parlamencie do mediów wyciekły transkrypcje jego rozmów z politykiem HDZ Josipom Rimac i działaczem piłkarskim Zdravko Mamićem.
Mamić został skazany za korupcję, a Rimac z tych samych powodów oczekuje na proces.
Transkrypcje, natomiast, pochodzą sprzed postawienia im zarzutów i w zasadzie nie zawierają niczego, co naprawdę obciążałoby Turudicia, który bronił się, że to po prostu są jego przyjaciele.
Plenković, polityk na co dzień nieskłonny do walki politycznej, mimo wszystko upierał się przy kandydaturze Turudicia i został on wybrany po głosowaniu w Saborze na nowego prokuratora generalnego. Co ciekawe, przeciw jego nominacji głosowali przedstawiciele Mostu i część Ruchu Ojczyźnianego. W Moście twierdzą, że wizerunek Turudicia jako człowieka sprzeciwiającego się strukturom „postkomunistycznym” jest fałszywy i, że jest on częścią tego układu.
Jak pisałem na początku tego tekstu, wszystkie te wydarzenia należy postrzegać w kontekście nadchodzących wyborów.
Frakcja prawicowa w HDZ
Zdaniem części analityków, mianowanie Turudicia jest ustępstwem Plenkovicia na rzecz prawicowej frakcji w jego partii, która szuka polityki wyraźniej opartej na chorwackich interesach narodowych. Frakcję tę w HDZ reprezentuje minister obrony narodowej Ivan Anušić i jest ona skłonna do utworzenia powyborczej koalicji z Ruchem Ojczyźnianym.
Oznaczałoby to, że HDZ nie będzie już potrzebowała SDSS, która od kilkudziesięciu lat wkracza do lewicowych i prawicowych rządów jako siła zapewniająca większość w parlamencie. Za taką fortunną pozycję może podziękować ordynacji wyborczej, która mniejszościom narodowym gwarantuje mandaty w parlamencie, choć wielu uważa ją za niesprawiedliwą. Mianowicie SDSS wielokrotnie udowodniła, że jest siłą zainteresowaną przede wszystkim interesami swoich przywódców, a nie politycznym losem Serbów w Chorwacji.
W tym wszystkim okazji do zysku politycznego szukają siły lewicowo-liberalne. Dziś w Zagrzebiu miała miejsce demonstracja przeciwko mianowaniu Turudicia. Protest zorganizowało 11 partii lewicowych i liberalnych i zgromadził on około 5 tysięcy osób na niewielkim Placu św. Marka w centrum Zagrzebia, gdzie znajdują się budynki parlamentu i rządu. Nie był to więc szczególnie duży protest, ale chorwackie media poświęciły mu uwagę, jakby zgromadziły się dziesiątki tysięcy wyborców.
Zauważyłem, że lewicowy establishment europejski próbuje wywołać panikę, wymyślając narrację o „wielkim kryzysie” w Chorwacji i niestabilności rządu, co po prostu nie odpowiada prawdzie. Jeden z takich tekstów w języku angielskim opublikowała strona Euroactiv, w którym stwierdzono, że Chorwację czeka „fala niezadowolenia”. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zauważyłem, że niektóre konserwatywne portale publikowały tę lewicową narrację bez wyjaśnienia kontekstu – powiedzmy „Do Rzeczy”.
Rząd Andreja Plenkovicia pomimo wszystkich ataków nadal wygląda na stabilny i, według wszelkich relacji, czeka na kolejny mandat. Jest to sytuacja, która ma swoje plusy i minusy. Dużym minusem jest to, że Plenković jest politykiem podążającym zawsze za europejskim mainstreamem. Trzeba natomiast zaznaczyć, że może się to do pewnego stopnia zmienić w przypadku konieczności wejścia przez niego do koalicji z partią suwerennościową.
Plus?
Rząd Plenkovicia jest odporny na wpływy rosyjskie, czego niestety nie można powiedzieć o chorwackiej lewicy, ale także dużej części prawicy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/682160-oto-prawdziwe-zaplecze-tego-co-sie-dzieje-w-chorwacji