W określeniu „wojna domowa” jest trochę przesady, ale gdyby chodziło o dwa różne państwa z pewnością mówilibyśmy o groźbie konfliktu, albo co najmniej starcia militarnego. Oto Stany Zjednoczone zażądały od Teksasu dostępu do części nadgranicznego miasta Eagle Pass. Stan odmawia, bo twierdzi, że administracja federalna nie chroni granic, tylko przemyca, a na pewno przepuszcza nielegalnych imigrantów i rozlokował tam swoje lokalne oddziały Gwardii Narodowej. Pilnują one teraz miasta miasta przed nielegalnymi imigrantami i formacjami federalnego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Chodzi o straż graniczną i celną - U.S. Custom and Border Protection. Biały Dom dał Teksasowi ultimatum, ten jednak odmawia wycofania swych jednostek i przekazania terenów służbom federalnym, a wspiera go w tym 25 innych stanów.
Czy Michelle Obama zastąpi Joe Bidena w wyścigu o Biały Dom. Demokraci w panice
Tłem konfliktu jest koszmarna, katastrofalna polityka imigracyjna rządu Bidena. Gubernator Teksasu oskarżył prezydenta o złamanie Konstytucji.
Prezydent Biden złamał przysięgę wiernego wykonywania przepisów imigracyjnych uchwalonych przez Kongres. Zamiast ścigać imigrantów za przestępstwo federalne polegające na nielegalnym wtargnięciu, prezydent Biden wysłał swoich prawników do sądów federalnych, aby pozwali Teksas za podjęcie działań zabezpieczających granicy.
Prezydent Biden poinstruował swoje agencje, aby ignorowały ustawy federalne nakazujące przetrzymywanie nielegalnych imigrantów. Efektem jest nielegalne dopuszczenie do masowego warunkowego zwalniania ich i umożliwienia wjazdu do Stanów Zjednoczonych.
— napisał gubernator Teksasu Gregg Abbott i przywołał Konstytucję Stanów Zjednoczonych.
James Madison, Alexander Hamilton i inni wizjonerzy, którzy napisali Konstytucję Stanów Zjednoczonych, przewidzieli, że stanów nie można pozostawiać na łasce łamiącego prawo prezydenta, który nic nie robi, by powstrzymać zewnętrzne zagrożenie jak ze strony karteli przemycających miliony nielegalnych imigrantów przez granicę.
Oświadczenie wydano kiedy wybuchł konflikt przy 4,5 km. odcinku granicznym przepływającej w Eagle Pass Rio Grande. Miejsce to upodobali sobie nielegalni imigranci, więc teksaskie formacje zaczęły instalować tam bariery - rozciągać m.in druty żyletkowe. Na to zareagowały federalne jednostki straży granicznej, które zaczeły druty ciąć i przeszkody usuwać. W reakcji cały Shelby Park w Eagle Pass zajęła tekasańska Gwardia Narodowa. To ochotnicza formacja wojskowo milicyjna, która działa w całej Ameryce, ale lokalnie podlega władzom poszczególnych stanów.
Sprawa oparła się o Sąd Najwyższy, który stwierdził, że władze federalne mają prawo wkraczać na przygraniczne tereny stanów, także te w prywatnych rękach i robić co tam uważają. W tym przypadku ciąć druty i wpuszczać nielegalnych imigrantów. Z drugiej jednak strony poszczególne stany mają prawo granic strzec, czyli te druty na granicy rozciągać, przeszkody stawiać, .
I tak oto mamy konflikt prawny, Konstytucyjny, który może się przerodzić w siłowy, bo poszczególne pozostające w wielkim sporze ośrodki władzy mają swoje formacje zbrojne. Do Teksasu nie da się wjechać bezkarnie jak do Pałacu Prezydenckiego w Warszawie, czy do siedziby TVP, albo radia.
W obronie Teksasu wystąpiło 25 innych stanów. Arkansas, Floryda, Iowa, Idaho, Nebraska, Północna Dakota, Ohio, Oklahoma, Południowa Karolina, Południowa Dakota, Tennessee, Wirginia, Zachodnia Virginia i Wyoming już wysłały własne jednostki i pomoc w sprzęcie do Teksasu. Wszystko wskazuje na to, że podobnie zrobią pozostałe stany, których republikańskie władze wspierają Teksas.
Administracja Bidena jest właściwie w rozpaczliwej sytuacji. Termin ultimatum minął 26 stycznia, a ma przeciwko sobie zmobilizowane ponad pół kraju. Co niby teraz ma zrobić? Rozpętać wojnę o Shelby Park w teksańskiej mieścinie Eagle Pass? Żadni silni panowie bezkarnie nie opanują siedziby gubernatorów i instytucji stanowych. By to zrobić trzeba byłoby rozpocząć wojnę domową. Oczywiście nie chodzi o jedno miejsce, tylko o całą katastrofalną imigracyjną politykę, o inwazję nielegalnych imigrantów na Stany Zjednoczone.
W międzyczasie rezolucję potępiającą Bidena i jego rząd uchwaliła Izba Reprezentantów. Za głosowało 225 członków niższej izby Kongresu, w tym 14 Demokratów. Wielu się wstrzymało od głosu. Przeciw było 187. W rezolucji wymienione są wszytkie grzechy i zaniedbania administracji Bidena. Trudno nawet mówić o kryzysie imigracyjnym. To katastrofa. Te liczby muszą budzić przerażenie Amerykanów
…Mając na uwadze, że Stany Zjednoczone znajdują się w środku najgorszego kryzysu bezpieczeństwa granic w historii narodu; …mając na uwadze, że w każdym miesiącu kadencji administracji Bidena amerykański Urząd Celny i Ochrony granic (CBP) wykrywa wzdłuż południowo-zachodniej granicy ponad 100 000 nielegalnych cudzoziemców; … że całkowita liczba wykrytych nielegalnych przybyszy wzdłuż południowo-zachodniej granicy za kadencji administracji Bidena przekracza 7 milionów; ….że administracja Bidena wpuściła co najmniej 3,3 miliona nielegalnych imigrantów w głąb Stanów Zjednoczonych; … że za rządów Bidena ponad 1,7 miliona rozpoznanych nielegalnych imigrantów z powodzeniem wymknęło się amerykańskiej straży granicznej ….. …że za rządów Bidena nieznana liczba nielegalnych imigrantów uniknęła wykrycia..
…Postanowiono, że Izba Reprezentantów (1) potępia politykę otwartych granic prowadzoną przez administrację Bidena; (2) potępia sprowadzenie kryzys bezpieczeństwa narodowego i bezpieczeństwa publicznego, który wywołali prezydent Joe Biden, „Caryca Granic” wiceprezydent Kamala Harris, sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Alejandro Mayorkas i inni urzędnicy administracji Bidena.. I (3) wzywa prezydenta Bidena do zaprzestania polityki otwartych granic prowadzonej przez jego administrację.
Rezolucja będzie miała swe konsekwencje prawne i członkowie administracji mogą być pociągnięci nie tylko do odpowiedzialności politycznej, ale też karnej.
Architektem całej katastrofalnej polityki imigracyjnej jest skrajny lewak, pochodzący z Kuby Alejandro Mayorkas. Karierę polityczną zaczął on już w administracji Baracka Husseina Obamy. Był m.in zastępcą sekretarza departamentu bezpieczeństwa (teraz jest sekretarzem, czyli szefem) i dyrektorem Urzędu ds. Obywatelstwa i Imigracji.
Biden nad niczym nie panuje, pogrążony w demencji nie ma pojęcia co się dzieje, a lewacy wywodzący się z administracji Obamy realizują swoją agendę. To jest celowy import elektoratu, celowe działania mające całkowicie zmienić strukturę demograficzną i kulturę Stanów Zjednoczonych, tak by już zawsze wygrywać wybory, by już zawsze mieć władzę.
Z podobnym szaleństwem mamy do czynienia w Unii, tyle że w Stanach Zjednoczonych wszystko jest na większą skalę. Między październikiem a styczniem samych Chińczyków zatrzymano na granicy 14 tysięcy. Ile się przedostało tego nikt nie wie, a i ci zatrzymani prawdopodobnie zostaną wypuszczeni i znikną gdzieś w głębi kontynentu.
Imigranci zamienili życie mieszkańców terenów przygranicznych w koszmar, ale problem zaczyna też dotykać tych, którzy żyli sobie bezpieczni w swoich enklawach w głębi kraju. Już gubernator Abbot zaczął wysyłać masowo nielegalnych imigrantów, którzy przekroczyli granice, a zostali wypuszczeni przez służby federalne do miast rządzonych przez Demokratów. W Chicago, Nowym Jorku brakuje już miejsc w schroniskach, a imigranci są lokowani w szkołach, na komisariatach, instytucjach miejskich, koczują na ulicach. Mamy obrazki jak z europejskich miast - Paryża, Brukseli, Rzymu, Mediolanu etc.
W odróżnieniu od Unii Stany Zjednoczone chcą się jeszcze bronić. Gwardia Narodowa obstawia granicę Teksasu, a były prezydent Trump wzywa do wykorzystania jej do masowych deportacji nielegalnych imigrantów. Nie ma wątpliwości, że jeśli ponownie zasiądzie w Białym Domu to całkowicie zmieni się polityka imigracyjna - inwazja zostanie powstrzymana. Przerwana budowa muru na granicy będzie kontynuowana, ci którzy przedarli się nie będą wypuszczani, by znikać gdzieś w przepastnym kraju.
Tymczasem Unia na czele swej agencji do ochrony granic - Frontexu ma holenderskiego urzędnika Hansa Leijtens, który ma za nic obronę Europy i za swe zadanie uważa ułatwianie nielegalnym imigrantom inwazji na kontynent. Eurokraci i skrajna lewica zniszczą Europę.
Nowy szef Frontexu nie wierzy w ochronę granic. „Można co najwyżej spowolnić napływ ludzi do UE”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/679726-ameryka-na-progu-wojny-domowej