W ubiegłym tygodniu w Stanach Zjednoczonych, dziesiątki tysięcy Amerykanów zgromadziły się na Marszach dla życia w Waszyngtonie i San Francisco, w „przeddzień” wyborów prezydenckich w USA, na których kwestia aborcji będzie miała ważną rolę.
Pomimo zimnej pogody i śniegu około 50 000 ludzi zebrało się w piątek w Waszyngtonie na 51. Marszu dla życia. W tym roku odbył się on pod hasłem: „Z każdą kobietą, dla każdego dziecka”.
Roe vs. Wade
Następnego dnia taka sama liczba osób zebrała się po drugiej stronie Stanów Zjednoczonych – w San Francisco. Obydwa spotkania odbyły się dwa lata po tym, jak Sąd Najwyższy USA uchylił orzeczenie Roe vs. Wade z 1973 r., dotyczące dopuszczalności aborcji.
Komentatorzy podkreślają, że ostatnie dwa lata były ważne dla ruchu pro-life w Stanach Zjednoczonych, po tym, jak aborcja została zakazana lub ograniczona w wielu stanach Ameryki.
W tym samym czasie, lewicowo-liberalny establishment prowadzi bezlitosną wojnę przeciwko zakazowi aborcji. Aż tak mocną, że w Partii Republikańskiej, naturalnym sojuszniku ruchu pro life, można spotkać coraz więcej polityków, którzy uważają, że poparcie zakazu aborcji szkodzi partii.
Czy wierzymy, że istoty ludzkie mają wartość i powinny być chronione? I po obaleniu wyroku Roe versus Wade w naszym kraju ginie zbyt wiele dzieci. Eugeniczny aspekt aborcji jest często kamuflowany frazesami, takimi jak wybór i prywatność. Naiwnością jest myśleć, że aborcja nie znieczula naszego narodu. O tym właśnie mówi papież Franciszek, gdy wspomina o globalizacji obojętności
— powiedział w Waszyngtonie metropolita bostoński kardynał Sean O’Malley, celebrując mszę św., która poprzedzała Marsze.
Podobne przesłania w San Francisco skierował arcybiskup tego miasta Salvatore Cordileone.
Wydaje się, że w naszym pięknym stanie – Kalifornii – panuje szał zabijania życia w łonie matki, a biedniejsze kobiety są w tym wszystkim tak bardzo pozbawione wolności i wystarczających środków do życia, aby były w stanie dokonać pozytywnego wyboru na całe życie. Jest bardzo ważne, aby miały dostęp do prawidłowej opieki medycznej i odpowiedniej pomocy, aby otrzymywały wsparcie emocjonalne i materialne, którego tak potrzebują, aby mogły ochronić i zatroszczyć się o nowe, poczęte życie
— powiedział abp Cordileone.
Słowa arcybiskupa o konieczności pomocy kobietom w ciąży wydają się wyznaczać nowy kierunek ruchu pro-life w USA. Po zniesieniu przepisu uniemożliwiającego zakaz zabijania nienarodzonych dzieci potrzebne są działania mające na celu zwiększenie świadomości na temat zła, jakie niesie ze sobą aborcja oraz organizowanie pomocy potrzebującym kobietom. Stąd tytuł Marszu w Waszyngtonie.
Temat kampanii
Przemawiający na wydarzeniu podkreślali potrzebę budowy w całym kraju ośrodków kryzysowych, w których udzielana będzie pomoc kobietom w ciąży. Jean-Marie Davies, ofiara handlu ludźmi, opisała, jak bardzo była przerażona, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Zwróciła się do ośrodka dla kobiet w ciąży kryzysowej, gdzie otrzymała wsparcie, przeżyła doświadczenie nawrócenia, a teraz prowadzi podobny ośrodek w Vermont.
Biskupi amerykańscy już dłuższy czas ostrzegają, że w tym momencie jest to najważniejsza metoda walki z aborcją. Spełniono prawne przesłanki ograniczenia liczby aborcji, teraz przyszedł czas na inną formę walki o ratowanie życia nienarodzonych.
Pewne jest, że aborcja będzie jednym z ważnych tematów kampanii przed wyborami prezydenckimi. Joe Biden już przedstawił wielopunktowy plan rozpowszechnienia aborcji chirurgicznej i chemicznej oraz antykoncepcji na cały kraj, w tym stany opowiadające się za życiem. Według niego, aborcja została uznana za pomoc medyczną udzielaną za darmo w nagłych wypadkach. Komisja ds. Działalności Pro-Life amerykańskiego episkopatu już określiła ten plan jako „najgorszą i najbardziej ekstremalną ustawę o aborcji na żądanie w historii USA”.
Jednocześnie Donald Trump, który według wszelkich szacunków będzie kandydatem Republikanów w wyścigu do Białego Domu, już kilkukrotnie stwierdzał, że będzie nieco mniej zdecydowany w kwestii aborcji niż dotychczas. Nikt w ruchu pro-life nie wątpi, że to Trump był odpowiedzialny za powołanie sędziów Sądu Najwyższego i pomógł w unieważnieniu wyroku w sprawie Roe vs. Wade. Trump jednak w kilku wypowiedziach dał jasno do zrozumienia, że jego zdaniem zbyt radykalne żądania ruchu pro-life „pomogły” w nieco gorszym wyniku Republikanów w wyborach śródokresowych w 2022 roku.
Niemniej jednak dla wszystkich członków ruchu pro-life wydaje się jasne, że zwycięstwo Trumpa to jedyny sposób na powstrzymanie planów Joe Bidena dotyczących udostępnienia aborcji każdemu i w dowolnym momencie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/679428-nowa-strategia-ruchu-prolife-w-stanach-zjednoczonych