„Rozumiem, że Tusk bardzo chce mieć wpływ na media, bo jako część europejskiego establishmentu jest przyzwyczajony, że wszystkie media głównego nurtu bezkrytycznie dla niego pracują. Dlatego rozumiem też, że niektóre polskie media mu przeszkadzały, bo stawiały polski interes narodowy ponad dominującą obecnie agendę eurocentralistyczną. Nie potrafię jednak usprawiedliwić jego rażącego naruszenia polskiego prawa i naruszenia wolności mediów“ - mówi Ladislav Ilčić, chorwacki europarlamentarzysta z partii Chorwaccy suwereniści, w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Ilčić był obecny na Proteście Wolnych Polaków w Warszawie.
wPolityce.pl: Był Pan jednym z zagranicznych polityków, którzy wzięli udział w Proteście Wolnych Polaków. Dlaczego zdecydował się Pan przyjechać do Warszawy i jakie są Pana wrażenia z protestu?
Ladislav Ilčić: Wierzyłem, że minął czas, w którym premier lub minister dekretem będzie zwalniał redaktorów i dziennikarzy w mediach. Dlatego zdziwiła mnie agresja, jaką okazał nowy premier Donald Tusk. Atak policji na media, przeganianie redaktorów i dziennikarzy, wtargnięcie policji do Pałacu Prezydenckiego i aresztowanie byłego ministra Kamińskiego oraz jego zastępcy Wąsika – takie obrazy pasują mi do okresu przed upadkiem Muru berlińskiego, ale nie do demokracji.
Rozumiem, że Tusk bardzo chce mieć wpływ na media, bo jako część europejskiego establishmentu jest przyzwyczajony, że wszystkie media głównego nurtu bezkrytycznie dla niego pracują. Dlatego rozumiem też, że niektóre polskie media mu przeszkadzały, bo stawiały polski interes narodowy ponad dominującą obecnie agendę eurocentralistyczną. Nie potrafię jednak rozumieć jego rażącego naruszenia polskiego prawa oraz naruszenia wolności mediów.
Dlatego przyjechałem do Warszawy z dużą dozą dobrej woli, aby wesprzeć Polaków w walce o wolność mediów i poszanowanie prawa.
Spotkanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. W energii ludzi, którzy przybyli na Protest zauważyłem poświęcenie, z jakim naród polski wielokrotnie w swojej historii walczył o swoją wolność i tożsamość narodową.
Rząd Donalda Tuska próbuje w całkowicie nielegalny sposób przejąć kontrolę nad polskimi instytucjami. Ta sama Bruksela, która kiedyś nałożyła na Polskę sankcje za brak „praworządności”, teraz milczy. Jak Pan to komentuje?
O ile mi wiadomo, minister Bartłomiej Sienkiewicz teraz uznał orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego za nieważne. To naprawdę absurdalne. Czy to oznacza, że każdy nowo wybrany rząd w dowolnym kraju europejskim może łamać prawo i unieważniać orzeczenia sądów, ponieważ nowy rząd ma zastrzeżenia do sposobu uchwalania wcześniej wybranych sędziów lub ustaw?
Gdyby coś takiego wydarzyło się w jakimkolwiek innym kraju lub gdyby ministerstwo zrobiło coś takiego za czasów rządów PiS, wszystkie instytucje europejskie wpadłyby w histerię z powodu naruszenia praworządności.
I choć ja, jako Chorwat niemieszkający w Polsce, wyraźnie widzę naruszenie przez Tuska praworządności – o tyle nigdy nie słyszałem o ani jednym przykładzie naruszenia praworządności przez PiS ze strony przedstawicieli lewicy w Parlamencie Europejskim.
Mówili o rzeczach, które nie miały nic wspólnego z łamaniem praworządności, jak na przykład zakaz aborcji. Po prostu powtarzali popularną narrację, która nie była w ogóle uargumentowana.
Tę hipokryzję i podwójne standardy widać w Parlamencie Europejskim i wyborcy coraz częściej to dostrzegają.
Czy jest jakaś szansa, żeby to zmienić?
W Unii Europejskiej w tym momencie panuje fala konserwatywna. Pewne jest, że po czerwcowych wyborach nasze grono konserwatystów w Parlamencie Europejskim znacznie się powiększy. Wyborcy walczą teraz nie tylko o opcję polityczną, którą uważają za lepszą, ale także o podstawowe wolności, które lewica agresywnie atakuje i którym zagraża. To samo teraz robi Donald Tusk.
Na ile Pana zdaniem, w Chorwacji, ale i innych krajach Europy Środkowej istnieje zrozumienie tego, co działo się w Polsce przez ostatnich osiem lat. Jak dobrze chorwackie społeczeństwo zna PiS i jego program?
Chorwackie media głównego nurtu podążają za europejskimi mediami głównego nurtu, ponieważ mają podobnych właścicieli i bliskie cele.
O Polsce i PiS pisze się bardzo tendencyjnie i często nietrafnie. Przykładowo, ilekroć wspomina się o rządzie Tuska, pojawia się on z przedrostkiem „proeuropejski”, co sugeruje, że PiS jest antyeuropejski, co jest bzdurą. PiS zawsze był proeuropejski. To jednak tylko pokazuje, że wszystkie media piszące w ten sposób działają wbrew istocie Unii Europejskiej i hasłu „jedność w różnorodności”. Te media nie chcą takiej różnorodności. Zasadniczo PiS jest przedstawiany w mediach jako radykalna partia ultrakonserwatywna.
Jednak, jest duża liczba Chorwatów, a może nawet większość, która pozytywnie ocenia PiS i Polskę. Właściwie chcą czegoś takiego również w Chorwacji. Mają świadomość, że tak naprawdę przez ostatnie osiem lat Polska i Węgry broniły nie tylko podstawowych wartości chrześcijańskich w UE, ale także UE w jej kształcie, jako unii niepodległych państw. A nawet ci, którzy nie sympatyzują z PiS, przyznają, że Polska rozwinęła się bardzo gospodarczo, ma bardzo dobrą politykę migracyjną, demograficzną i bardzo skutecznie realizuje projekty europejskie.
O wydarzeniach, które miały miejsce w Polsce ostatniego miesiąca, europejska opinia publiczna wie stosunkowo niewiele. Sprowadza się to głównie do takich doniesień jak ta z brukselskiego mainstreamu Politico, która ogłosiła, że Tusk uwalnia polskie media od PiS. Tak napisały chorwackie media przed moim udziałem w proteście w Warszawie. Kiedy jednak zobaczyły mnie na proteście, większość mediów dość obszernie opisała mój pogląd na sytuację w Polsce i myślę, że obecnie sytuacja bardzo się zmieniła. Cieszę się z tego.
Ważne jest, abyśmy, gdy tylko nadarzy się okazja, pomogli społeczeństwu wszystkich krajów europejskich uzyskać prawdziwy obraz dzisiejszej Polski.
Muszę przyznać, że odgrywa tu Pan w tym ważną rolę, biorąc pod uwagę regularność i zaangażowanie, z jakim informuje Pan chorwacką opinię publiczną o wydarzeniach w Polsce.
Jakie stanowisko chorwacka konserwatywna scena polityczna, której jest Pan częścią, ma wobec tendencji federalizacyjnych w UE?
Federalizacji UE, czyli centralizacji władzy w Brukseli, towarzyszą ogromne regulacje i koszty, co jest sprzeczne z ideą konserwatywną. Jest to także sprzeczne z zasadą pomocniczości, która jest nie tylko jedną z podstawowych zasad chrześcijańskich, ale także jedną z podstawowych zasad demokracji.
Konsekwencje centralizacji władzy w Brukseli, czyli pozbawienia władzy wyborców i narodu, widoczne są także w tym, że w wyborach europejskich bierze udział prawie dwukrotnie mniej wyborców niż w wyborach krajowych. Organy europejskie mają zatem dwukrotnie mniejszą legitymację demokratyczną niż organy krajowe, a europejski mainstream wzywa do odebrania władzy parlamentom narodowym i przekazania jej instytucjom europejskim, co ma oznaczać wzrost demokracji. To absurdalne. Jest oczywiste, że mówimy o upadku demokracji.
A ponieważ ten europejski mainstream ucieka od ludzi i od demokracji, powinni byli znaleźć jakąś brzydką nazwę dla demokracji, więc teraz mówią o populizmie. Politycy reprezentujący wolę ludu są populistami, ponieważ, jak mówią, „dostosowują się do głupich i podłych życzeń ludu”.
To pozbawienie ludzi władzy, pozbawienie ich wolności, wymuszone narzucanie sprawdzonych nieskutecznych i szkodliwych agend, takich jak radykalna zielona Agenda, nierozsądna polityka migracyjna, a przede wszystkim narzucanie całkowicie błędnego obrazu samego człowieka poprzez obudzoną kulturę i ideologię gender - wyraźnie stają się coraz bardziej agresywne. Bez agresji ideologie te nie mogą przetrwać, podobnie jak wszystkie inne ideologie.
W średniowieczu tylko trzy kraje otrzymały od Stolicy Apostolskiej tytuł Antimurale Christianitatis – Przedmurzem Chrześcijaństwa. Były to Chorwacja, Polska i Węgry.
Następnie broniliśmy chrześcijańskiej Europy na wschodzie przed Imperium Tureckim. Dziś bronimy podstawowych wartości chrześcijańskich i europejskich przed ideologiami płynącymi z Zachodu. W minionym okresie Polska i Węgry już włączyły się w tę walkę, ale niestety Chorwacja tego nie zrobiła. Aby uzyskać niepodległość, demokrację i członkostwo w UE, Chorwacja doświadczyła serbskiej agresji oraz najdłuższych i najtrudniejszych negocjacji, jakie kiedykolwiek prowadził jakikolwiek kraj kandydujący.
Jednak wielowiekowe doświadczenie zarówno narodu polskiego, jak i chorwackiego pokazało, że naród jest najsilniejszy, gdy walczy o wolność i podstawowe wartości swojego narodu. Dlatego jestem optymistą. Wierzę, że za kilka lat, oczywiście przy znacznych poświęceniach dodatkowych, nasze narody i cała UE ponownie zaczną zwracać się w stronę podstawowych uniwersalnych wartości. Mam nadzieję, że w tym momencie narody europejskie nie będą mniejszością w UE.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/679014-wywiad-llcic-zdziwila-mnie-agresja-jaka-pokazal-tusk