Gdy we wtorkowe popołudnie chmury burzowe zebrały się nad Westminsterem, jeden z ministrów gabinetu Rishiego Sunaka spojrzał na ciężkie, szare niebo i westchnął: „To żałosny błąd”. Tak twierdzi w każdym razie Brytyjski dziennik „The Guardian”. Nawet jeśli ten cytat jest całkowicie zmyślony, batalia o ustawę, która ma umożliwić deportację nielegalnych migrantów do Rwandy, była ciężka.
Wywołała ona ostre podziały w Partii Konserwatywnej, podobne do tych, które zapanowały w chwili debaty nad brexitem. Dla prawicowego skrzydła Torysów ustawa jest zbyt łagodna, bo nie pozwala rozwiązać problemu legalnej migracji, która przyjmuje coraz większe rozmiary. Ani nie gwarantuje, że „europejscy sędziowie” nie zatrzymają deportacji, jak zrobili to w zeszłym roku. A dla skrzydła liberalnego ustawa spowodowałaby złamanie przez Wielką Brytanię zapisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zaszkodziłaby więc „wizerunkowi” kraju. Brytyjski Sąd Najwyższy zdecydował zresztą w listopadzie, że wysyłanie azylantów do Rwandy jest niezgodne z prawem.
Dominujący temat polityczny
Na szczęście dla Sunaka projekt ustawy przeszedł w pierwszym czytaniu. Gdyby tak się nie stało, apele o jego dymisję stałyby się zapewne jeszcze głośniejsze. Prawicowe skrzydło Torysów zarzuca mu od dawna, że obiecał rozwiązać problem migracji, ale nic w tym kierunku nie zrobił. Saldo migracji netto, czyli różnica między liczbą osób, które przyjechały w celu długoterminowego pobytu a wyjechały, wyniosła w 2022 r. aż 745 tys., a nie jak poprzednio podawano 606 tys. Z kolei w ciągu 12 miesięcy od lipca 2022 r. do czerwca 2023 r. włącznie, saldo to wyniosło 672 tys. Obie te liczby są najwyższymi od końca II wojny światowej. A od początku tego roku do 9 grudnia włącznie nielegalnie przedostało się na wyspy przez kanał La Manche 29 tys. osób. W minionym roku było ich jeszcze więcej: ponad 44 tysiące. Przypomnijmy: swoboda w kształtowaniu polityki migracyjnej była jednym z głównych powodów brexitu.
Jest to na tyle istotne, że z powodu masowej migracji, a raczej nieumiejętności jej zatrzymania, Torysi mogą ponieść druzgocącą klęskę w przyszłorocznych wyborach. Obecnie w sondażach są 20 punktów procentowych za Laburzystami. Zawarta w kwietniu 2022 r. umowa między Londynem a władzami w Kigali zakładała, że osoby przeprawiające się przez kanał La Manche do Anglii nie będą mogły ubiegać się o ochronę międzynarodową. Zamiast tego miały być wysyłane do Rwandy, tam składać wnioski azylowe i – w razie negatywnego ich rozpatrzenia – pozostawać w tym państwie. Ówczesny premier Boris Johnson i minister spraw wewnętrznych Priti Patel argumentowali, że „przeprawianie się przez kanał z Francji do Anglii straci sens”.
W zamian za swoja współpracę Rwanda ma otrzymać pomoc rozwojową. Niedawno MSW przyznało, że napływ nielegalnych imigrantów przez kanał La Manche będzie trwał co najmniej do 2030, a potencjalnie nawet do 2034 roku. Będzie to kosztowało podatnika ponad 700 mln funtów. Według zapisów nowej ustawy Rwanda jest bezpiecznym krajem trzecim i w odniesieniu do spraw azylowych pozwala na niestosowanie niektórych zapisów o prawach człowieka. Chodzi o tych, którzy przybywają na tzw. „małych łodziach” przez kanał La Manche. Będą oni umieszczani w obozach deportacyjnych, które dopiero maja powstać.
Straszak, czy bezzębne przepisy?
Jeśli Sunakowi nie uda się ustawy przeforsować czeka go marny los. Niektórzy Torysi już mówią głośno o tym, że Boris Johnson powinien wrócić, bo „Sunak nie ma właściwości przywódczych” na czasy kryzysu, a taki Wielka Brytanie bez wątpienia obecnie przechodzi. Jest to przede wszystkim kryzys związany z kosztami życia, i doniesienia medialne o nielegalnych migrantach mieszkających w hotelach w najbardziej ekskluzywnych dzielnicach Londynu, tylko wzmacniają poczucie niesprawiedliwości u wielu Brytyjczyków. Wydarzenia na wyspach obserwują także inne rządy w Europie, które również szukają wyjścia z imigracyjnego impasu. Jeśli Wielka Brytania zacznie deportować do Rwandy, to będzie oznaczało, że oni (może) też będą mogli. Deportować do bezpiecznych krajów trzecich. We Francji Zgromadzenie narodowe, w którym prezydencka partia Renesans nie ma większości, odrzuciło właśnie ustawę imigracyjną Emmanuela Macrona. Dla prawicy była ona – jak w przypadku Brytyjskim – zbyt łagodna, a dla lewicy „hańbą”, niszczącą francuską tradycje „humanitarnego azylu”.
„Musimy wreszcie zacząć deportować” – powiedział rzecznik Sunaka po wtorkowym głosowaniu. Do tego jest jednak wciąż (bardzo) daleko. Kolejne głosowanie nad ustawą w styczniu, ale mało kto u Torysów dziś wierzy, że ona cokolwiek zmieni. „Nie wierzę, że ten projekt zadziała. Myślę, że doprowadzi do szeregu roszczeń prawnych, które utkną w naszym systemie i nie stworzą środka odstraszającego, który (premier Sunak) i ja zamierzaliśmy osiągnąć” - powiedział były minister ds. imigracji Robert Jenrick. Tylko Rwanda może być zadowolona: otrzymała już 240 mln funtów od Londynu, choć jeszcze ani jeden migrant nie został tam wysłany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/674359-londyn-broni-sie-przed-migrantami-rzad-sunaka-sie-chwieje