Negocjacje między rządem federalnym a krajami związkowymi w Niemczech ws. zarządzania kryzysem migracyjnym, które zakończyły się we wtorek, przyniosły m.in. ograniczenie świadczeń dla starających się o azyl, obowiązek pracy i większe wsparcie finansowe dla gmin, przyjmujących migrantów. Przy okazji Niemcy dowiedzieli się, że koszty utrzymania tychże migrantów wynoszą niemal 50 mld euro rocznie. Całkiem sporo, mógłby pomyśleć obywatel płacący podatki, w końcu to mniej więcej tyle, ile wynosi roczny budżet obronny Bundeswehry. A ten się najwyraźniej nie spina, bowiem wprowadzono oszczędności w wyżywieniu żołnierzy, jak twierdzi brukowiec „Bild”, dlatego też niektóre rzeczy, takie jak wołowina, jagnięcina czy owoce, wkrótce znikną z żołnierskiego menu. Żołnierze będą jedli mniej i taniej, ale za to bardziej pożywnie (wołowinę zastąpi m.in. wieprzowina).
Ale na tym nie koniec problemów Bundeswehry, a raczej ministra obrony Borisa Pistoriusa. Ten lekkomyślnie latem b.r. obiecał Litwie brygadę liczącą 5000 żołnierzy, dla wzmocnienia wschodniej flanki NATO. W modelu stałym, a nie rotacyjnym. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg nazwał to „potwierdzeniem roli przywódczej Niemiec” w Europie. Już wówczas przewodniczący Związku Bundeswehry André Wüstner ostrzegał, że skompletowanie tej brygady może okazać się trudne, bowiem Bundeswehra ma poważne braki w wyposażeniu, w obronie przeciwlotniczej i dronach, nie wspominając o tym, że nie wiadomo skąd wziąć do niej żołnierzy. Litwa zobowiązała się, że stworzy infrastrukturę dla brygady, czyli poligony i koszary, ale także infrastrukturę społeczną, jak zakwaterowanie dla rodzin żołnierzy, szkoły, przedszkola oraz rozbudowa połączeń lotniczych do Niemiec. Na własny koszt. Władze w Wilnie naciskały ile się da, by przyspieszyć utworzenie brygady, skarżąc się, że „w pewnym momencie w MON w Berlinie przestali odbierać telefony”.
Jest to zadanie wręcz monumentalne, biorąc pod uwagę fakt, że - jak Pistorius sam zadeklarował przejmując dziewięć miesięcy temu funkcję szefa MON -„Bundeswehra jest niezdolna do obrony kraju”. Mimo ogłoszonej przez kanclerza Olafa Scholza „Zeitenwende” po wybuchu agresji Rosji na Ukrainę i ogłoszenia specjalnego jednorazowego funduszu w wysokości 100 mld euro na Bundeswehrę, tej wciąż brakuje środków. Projekt budżetu na 2024 r. przewiduje zwyżkę o zaledwie 1,7 mld euro. Chętnych do służby w Bundeswehrze także brak i jest wątpliwe by dało się zwiększyć liczebność Bundeswehry do 203 tys. osób do roku 2031. Pistorius zażądał dodatkowych środków w wysokości 10 mld euro rocznie, ale ich nie dostał. Brygada na Litwie miała być przy tym wisienką na torcie, tym co ostatecznie poprawi wizerunek Niemiec po porażce polityki wschodniej opartej na zasadzie „Russia First”.
Ale może potrwać lata (do 2028 r. )zanim powstanie. Jak pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel” brygada miała zostać stworzona z ochotników, ale tych (na razie) brakuje. Ostatecznie zdecydowano więc, że na Litwę zostaną przeniesione 122. batalion grenadierów pancernych (piechoty zmechanizowanej) z Oberviechtach oraz 203. batalion pancerny (czołgów) z Augustdorf. Jeśli trzeba będzie przymusowo. Brygadę ma uzupełnić wielonarodowa grupa bojowa NATO (Enhanced Forward Presence Battlegroup), która stacjonuje już na Litwie pod dowództwem Niemiec i jest obsadzona rotacyjnym personelem. To – jak pisze dziennik „Die Welt” nie rozwiąże jednak problemu braku personelu, bowiem „kolejni żołnierze będą potrzebni, na przykład w celu utworzenia jednostki dronów”. „To także kosztuje. Nikt w ministerstwie nie jest obecnie w stanie powiedzieć, skąd weźmie na to środki” – czytamy. Ani czym zastąpi przeniesione na Litwę bataliony. W budżecie obronnym na 2024 r. takie wydatki nie są przewidziane, jak ujawnił dziennik „ Süddeutschen Zeitung”, i to mimo iż pierwsze elementy brygady miałyby zostać przeniesione na Litwę już w II kwartale przyszłego roku.
Nowy akapit w historii Bundeswehry, wzmocnienie przywódczej roli Niemiec czy niepewna efemeryda? Przez długi czas w politycznym Berlinie, jak pisze „Der Spiegel” stałe stacjonowanie brygady bojowej na Litwie uważano za przedsięwzięcie niepotrzebne i niemożliwe do zrealizowania. I wciąż może się okazać, że była to słuszna ocena. Minister finansów Christian Lindner podczas wizyty w krajach Bałtyckich kilka dni temu zapowiedział, że „w przyszłości Niemcy będą stawiać obronność na pierwszym miejscu podczas planowania budżetu”. W średniookresowych planach finansowych rządu federalnego do 2027 r. nie ma jednak o tym mowy. Obietnica Ministra Finansów złożona partnerom z NATO, że Niemcy osiągną cel 2 proc. PKB gdy tylko wydadzą te dodatkowe 100 miliardów, także nie ma szans, jak twierdzi „Die Welt”, na realizację. Brakuje do tego 30 mld euro. Przy tej okazji warto przypomnieć, że Lindner dwa lata temu wręcz obiecywał, że Niemcy „stworzą jedną z najsilniejszych i najlepiej wyposażonych armii w Europie”.
Niewiele z tego zostało. Brakuje wyposażenia, pieniędzy, nawet na porządnego kotleta w stołówce. A niemieckie elity wpadły z powrotem w stare koleiny. Procedury zakupów broni miały zostać usprawnione i przyspieszone, ale teraz Pistorius twierdzi, że „szybciej się nie da”. Jak powiedział mi jeden dyplomata w Berlinie: „U nas najpierw jest polityczny konsensus, a to trwa, a potem decyzje, których realizację hamuje następnie biurokracja”. Niby dałoby się szybciej, niby dałoby się bardziej zdecydowanie, ale się nie da. Swoiste perpetuum mobile. Tym zabawniej brzmią fantazje Arndta Freytaga von Loringhovena, byłego ambasadora Niemiec w Polsce, o „trwałym przemieszczeniu wojsk niemieckich do Polski”. Nie wiem co oni chcieliby tu do nas przenosić, skoro z trudem im na brygadę starczy. No ale może chodzi im o to by bronić się w przyszłości za pomocą Polskiej armii, skoro nie są w stanie utrzymać własnej. Tylko dlaczego właściwie miałby ktokolwiek w Europie uważać kraj, który nie potrafi wydać 2 proc. PKB na obronność i skompletować jedną brygadę za „naturalnego” przywódcę Europy? A co gorzej budować z nim autonomię strategiczną Europy. Bo na czym ta autonomia miałaby się właściwie opierać?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/670087-berlin-wysle-wojska-na-litwe-a-srodkow-na-bundeswehre-brak