Niemieckie media nie zostawiają suchej nitki na zapowiedzi ministra obrony Borisa Pistoriusa, że przekształci Bundeswehrę w armię zdolną do skutecznej obrony. Media wskazują, że z dużych obietnic niewiele zostało zrealizowane. Problemem może być minister finansów i kanclerz Scholz.
Rząd nie da więcej pieniędzy na Bundeswehrę
Marina Kormbaki na łamach tygodnika „Der Spiegel” zwróciła uwagę, że od ogłoszenia przez kanclerza Olafa Scholza „przełomu” (Zeitenwende), wciąż nie wszyscy rozumieją, jak poważna jest sytuacja na świecie.
Jej zdaniem Niemcy stoją przed ogromnymi wyzwaniami w polityce zagranicznej i obrony – wojny Rosji z Ukrainą, nacjonalistycznymi nastrojami na Bałkanach Zachodnich i atakiem Hamasu na Izrael. Wskazała, że możliwości sprostania tym wyzwaniom ogranicza fakt, że niemiecka armia jest jedynie w ograniczonym stopniu zdolna do skutecznych działań.
Kormbaki przypomniała, że od momentu, kiedy dziewięć miesięcy temu Boris Pistorius przejął stery w niemieckim resorcie obrony, jego popularność stale rośnie, ale zapowiedzi zmian w Bundeswehrze są realizowane zbyt powolnie. Ślimaczą się dostawy sprzętu i amunicji, z kolei realizacja sztandarowego projektu Pistoriusa, czyli brygady stacjonującej na Litwie, będzie trwała przez wiele lat.
Autorka oceniła również, że pod znakiem zapytania stoją plany zwiększenia liczebności Bundeswehry do 203 tys. do roku 2031. Na tym jednak problemy się nie kończą, bowiem największym z nich są pieniądze na wojsko. Pistorius, kiedy został ministrem obrony, chciał zwiększenia o 10 mld euro rocznie, wynoszących aktualnie 50 mld euro wydatków na obronność, niezależnie od specjalnego jednorazowego funduszu w wysokości 100 mld euro.
Jednak projekt budżetu na 2024 r. przewiduje zwyżkę o zaledwie 1,7 mld euro. Kormbaki pisze wprost: „To porażka ministra”. I chociaż Pistorius poważnie traktuje swoje zadanie, decydujący głos mają minister finansów Christian Lindner i kanclerz Scholz, który „odmawia odpowiedzi na pytanie, jak zapewnić wydatki na wojsko w wysokości 2 proc. PKB”.
Sukces polityki „przełomu” Scholza zależy od tego, czy uda się wzmocnić Bundeswehrę
— czytamy w „Spieglu”, gdzie dodano, że niemiecki rząd musi wyasygnować więcej pieniędzy na wojsko.
Problemy dostrzegają już partnerzy w NATO
Z kolei Thorsten Jungholt w „Die Welt” zwraca uwagę, że „Bundeswehra jest daleka od osiągnięcia stanu gotowości do obrony, co zaczynają dostrzegać partnerzy w NATO”. Dziennikarz dodał, że słowa wypowiedziane przez Pistoriusa - „Musimy przyzwyczaić się do myśli, że Europie może grozić wojna, a my musimy być do niej przygotowani” - nie zostały zrozumiane przez rząd.
Pewną nadzieję dawało ogłoszenie przez Scholza „przełomu” w lutym 2022 roku, jednak nic się nie zmieniło.
Politolog Carlo Masala uważa, że niemieckie wadze „nie zrozumiały, o co chodzi” i powróciły do dawnej wygodnej polityki. Zdolność Bundeswehry do obrony jest w rzeczywistości złudzeniem. W marcu Pistorius powiedział otwarcie, że Niemcy nie posiadają armii gotowej do prowadzenia „ofensywnej brutalnej wojny”. Minister zażądał dodatkowych środków w wysokości 10 mld euro rocznie, jednak nie dostał ich
— czytamy w „Die Welt”.
Odnosząc się do utworzenia brygady stacjonującej na Litwie wskazał, że Bundeswehra ma poważne braki w wyposażeniu, w obronie przeciwlotniczej i dronach, a Litwa nie zgodzi się na brygadę, której zdolności wojskowe ograniczają się do prezentacji w PowerPoint”.
CZYTAJ TAKŻE:
wkt/dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/669640-niemiecka-prasazdolnosci-bundeswehry-do-obrony-to-zludzenie