Niemcy budują ośrodek dla uchodźców i imigrantów w niewielkiej wiosce na północy kraju, których samorządowcy zmuszani są przyjmować na podstawie wewnętrznej relokacji. Polityk CDU w rozmowie z interia.pl mówi wprost: Trzeba skończyć z bogatym systemem świadczeń socjalnych, który przyciąga wielu.
Budowa ośrodków na uchodźców i imigrantów
W położonej na północy Niemiec wiosce Upahl mieszka 500 osób. To tam powstaje ośrodek dla 250 uchodźców i imigrantów. Przeciwko budowie protestują mieszkańcy. Tino Schomann z CDU, starosta powiatu Północno-zachodnia Meklemburgia w rozmowie z interia.pl przyznał, że nastroje są napięte, a „to, co wydarzyło się w miejscowości Upahl, stało się częściowo symbolem nieudanej polityki azylowej rządu federalnego”. Dodał, że opinię tę podzielają samorządowcy z całego kraju. Zwrócił również uwagę na sondaże, z których wynika, że 2/3 Niemców mówi o tym, że do kraju przybywa za dużo ludzi.
Polityk powiedział również, że prawo przerzuca na samorządowców obowiązek przyjęcia i zakwaterowania migrantów, ale rząd w Berlinie nie rozumie, że nie chodzi tylko o zwiększanie nakładów na wykonywanie tych zadań, ale przede wszystkim o „zasoby, których potrzebujemy, aby móc je faktycznie wykorzystać”.
Nie mamy wolnych gruntów i budynków, brakuje nauczycieli, nie ma wystarczającej liczby policjantów i lekarzy. Dokwaterowuje się kolejne osoby, a przecież każdy musi iść do lekarza, dzieci muszą iść do szkoły czy przedszkola, a tymczasem sytuacja wygląda tak, że mamy więcej mieszkańców, ale do dyspozycji taką samą liczbę lekarzy i nauczycieli. Nie mogę zrozumieć tego złudzenia rządu w Berlinie. (…) Jako przedstawiciele Rady Niemieckich Powiatów i ja, od miesięcy domagamy się, abyśmy mieli skuteczną ochronę granic na granicy zewnętrznej Europy, z całą infrastrukturą, która uchroni Unię Europejską przed niekontrolowaną migracją
— powiedział Schomann.
CZYTAJ TAKŻE:
Problem z zakwaterowaniem migrantów
Samorządowiec wskazał też na sytuację w szkołach, odwołując się do tego, co dzieje się w Wismarze. Obecnie ok. 40-50 proc. dzieci pochodzi z imigranckich rodzin, a nauczyciele nie wiedzą, jak mają organizować lekcje, ponieważ dzieci trzeba od podstaw uczyć języka niemieckiego.
Budowa ośrodka dla uchodźców w wiosce Upahl jest konsekwencją tego, że trzeba opróżnić nasze hale sportowe, w których nocują imigranci, bo te hale są potrzebne dzieciom i młodzieży. Postanowiłem nie przeznaczać więcej naszych hal sportowych w przyszłości do kwaterowania uchodźców, aby nie zaognić sytuacji w naszym lokalnym społeczeństwie, choć oczywiście budowa tego ośrodka w Upahl wywołała też falę oburzenia i protestów. Akceptacja wynosi zero i to jest problem
— podkreślał polityk CDU dodając: „Nie możemy wpuszczać ludzi bez końca”.
W jego ocenie to, że buduje się za mało mieszkań, a do kraju wpuszcza się coraz więcej ludzi powoduje, że „ludzie zaczynają wybierać partie, które można określić jako skrajne, bo nie wierzą w to, że partie środka radzą sobie z problemem”, co pokazują sondaże. Wskazał, że to dobrze, że rząd, politycy myślą o jutrze, o przyszłości, ale powinni też skupić się na tym, co dzieje się obecnie.
System nie działa
Schomann podkreślał też, że problemem jest niedziałający system deportacji. Wyjaśnił, że w jego regionie odrzucono wnioski o azyl 600 osobom, ale deportowano zaledwie 3. Fikcją jest też cyfryzacja urzędów migracyjnych - w praktyce urzędnicy siedzą z kartkami i długopisami.
Ludzie przyjeżdżają, po dwóch tygodniach są rozdzielani, nawet jeśli zupełnie teoretycznie nie mają szansy na przyznanie statusu
— zwracał uwagę samorządowiec dodając, że 2015 rok nic nikogo nie nauczył.
Dopytywany o to, co robią migranci, którzy nie dostają wniosku o azyl, Schomann powiedział:
Ci ludzie czekają, nie wiem na co, ale dla mnie ważne jest, aby nie zachęcać tych ludzi do przyjazdu. Powiem jasno, trzeba skończyć z bogatym systemem socjalnym, który niestety wielu przyciąga. Szczególnie tym, którym wnioski odrzucono, należy ukrócić pomoc socjalną. Bo sytuacja jest niepokojąca.
Wyjaśnił, że ludzie, którym odrzucono wnioski, nie mogą pracować i nie mogą pozostać w Niemczech, a i tak otrzymują pomoc finansową i zajmują miejsca, które należałoby przeznaczyć na wsparcie osób naprawdę tego potrzebujących.
Dodał, że w jego regionie bez pracy jest 70 proc. imigrantów i uchodźców, a wielu z nich nie pracuje, bo im się to nie opłaca - przez wysoką pomoc socjalną „nie opłaca się wychodzić z domu”, problemem jest też nieznajomość języka i długie procedury. W jego ocenie, chociaż niemiecka gospodarka, firmy, potrzebują rąk do pracy, to „migracja zarobkowa jest traktowana bardzo powierzchownie”, dlatego należy zmniejszyć biurokrację oraz pomoc socjalną.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
wkt/Interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/666366-samorzadowiec-z-cdu-nie-mozemy-wpuszczac-ludzi-bez-konca