To że Rosja na Bliskim Wschodzie stawia w polityce zagranicznej - poza pewnymi wyjątkami - na świat arabski, a USA na Izrael to sprawa dość oczywista, jednak nie jesteśmy w stanie poznać skali zaangażowania tajnych rosyjskich służb w zbrojenie, szkolenia a także sterowania organizacjami terrorystycznymi w regionie. Rosja ma długą tradycję koordynowania działań terrorystycznych w regionie. Jasir Arafat, uchodzący przecież za dużo mniej radykalnego niż Hamas, od lat 70. odbywał sekretne podróże do Moskwy i Bukaresztu pozyskując szkoleniowców dla swojego organizacji. Sowieci szkolili ich także w zakresie dezinformacji. Jak pisał Ion Pacepa:
Generał DIE, Constantin Munteanu został przeniesiony do Bejrutu jako szef grupy doradców, których zadaniem było szkolenie OWP w dziedzinie operacji zakłamywania i wpływu, mających spowodować uznanie organizacji przez Zachód.
W marcu jeden z liderów Hamasu, Saleh al-Arouri, przyznał, że delegacja jego organizacji była w Moskwie i widziała się z samym Sergiejem Ławrowem. Zresztą po inwazji na Ukrainę Moskwa bardziej zaangażowała się w kwestie religijne na Bliskim Wschodzie, a także w rozruchach spowodowanych islamską imigracją w Europie, które osłabiają stanowisko np. Francji w stanowczości wobec Bliskiego Wschodu.
Zresztą całe dekady polityki zagranicznej Moskwy na Bliskim Wschodzie były gromadzeniem aktywów do podgrzewania sytuacji w razie potrzeby osłabienia wpływów amerykańskich - było to jednym z celów życiowych Jewgienija Primakowa (1929-2015), premiera Rosji w okresie 1998-1999, który osobiście znał i tamtejszych dyktatorów, i establishment arabski regionu.
Tymczasem Rosjanie już odpalają konkretną dezinformację - a to broń, której użył Hamas ma pochodzić z Ukrainy (jak mityczne laboratoria broni biologicznej), a to Żydzi szykują się do przeniesienia swojego państwa do Europy Środkowej (marginalna ale podnoszona przez rosyjską dezinformację teoria spiskowa o „Niebiańskiej Jerozolimie”) co wpisuje się w klasyczne odwrócenie sytuacji o 180 stopni - sami dozbroili i zachęcili Palestyńczyków do wojny, a teraz oskarżają tych, z którymi sami walczą.
Z polskiej perspektywy ważniejszy jest los naszego sąsiada niż odległej Palestyny, jednak obie sprawy są powiązane. Znużone wspieraniem Europy środkowowschodniej amerykańskie społeczeństwo za chwilę będzie rozgorączkowane przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi i stawka militarnego i finansowego wysiłku do pokonania Rosji będzie jednym z emocjonalnych haseł na sztandarach. Teraz Waszyngton musi zwiększyć wysiłki do ustabilizowania sytuacji na Bliskim Wschodzie.
W polskim interesie leży klęska prorosyjskich muzułmanów na Bliskim Wschodzie, małym kosztem wprowadzona stabilność pod auspicjami USA i skierowanie uwagi Zachodu ponownie na Rosję, która i zapewne będzie podpalała inne rejony w nadziei na wojnę zastępczą.
ZOBACZ TAKŻE: JAKICH TRUCIZN UŻYWAJĄ ROSJANIE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/665830-rosja-probuje-hamasem-odwrocic-uwage-od-inwazji-na-ukraine