W filmie dokumentalnym Mariusza Pilisa „Historia jednej zbrodni” znajduje się symboliczna scena. Występuje w niej Greta Wilbers – córka porucznika Eilerta Diekena, szefa niemieckiej żandarmerii w Łańcucie, który w marcu 1944 roku w Markowej wydał rozkaz zamordowania rodziny Ulmów oraz ukrywanych tam Żydów. Kobieta nie miała pojęcia, czym w rzeczywistości zajmował się podczas wojny w okupowanej Polsce jej ojciec, który zmarł w 1960 roku jako szanowany obywatel Republiki Federalnej Niemiec. Kiedy w 2013 roku zgłosiła się do niej ekipa z Polski, była przekonana, że po to, by uhonorować jej ojca, który w czasie okupacji „wyświadczył ludziom wiele dobra”. Skonfrontowana z faktami przeżyła szok.
Dlaczego jest to scena symboliczna? Kiedy w 2014 roku (w 75. rocznicę wybuchu II wojny światowej) „Die Zeit” przeprowadził sondaż wśród młodych Niemców, okazało się, że aż 30 proc. z nich było przekonanych, że ich dziadkowie działali w niemieckim ruchu oporu, zaś tylko 2 proc., że ich przodkowie byli nazistami współtworzącymi Trzecią Rzeszę.
W 2018 roku Fundacja Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość wspólnie z Uniwersytetem w Bielefeld przeprowadziła z kolei badania, w których pytano Niemców o to, co robili ich przodkowie w Trzeciej Rzeszy. Aż 54 proc. ankietowanych odpowiedziało, że ich dziadkowie byli ofiarami nazistów; 18 proc., że pomagali prześladowanym przez reżim hitlerowski, zaś tylko 17,6 proc., że byli „sprawcami”.
Dzisiejsze społeczeństwo niemieckie składa się w ogromnej mierze z osób o świadomości historycznej podobnej do Grety Wilbers, przekonanych, że ich przodkowie przeszli przez życie, czyniąc dobrze i w czasie wojny zachowując się jak trzeba. Generalnie są przeświadczeni, iż Niemcy byli po Żydach drugą największą ofiarą Trzeciej Rzeszy. Być może jest to jeden głównych z powodów, dlaczego nasze wrażliwości historyczne tak bardzo się dziś ze sobą rozmijają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/662615-swiadomosc-historyczna-potomkow-porucznika-eilerta-diekena