Gonitwy byków w Hiszpanii mają poważną konkurencję. W internecie już można oglądać nagrania na których młodzieńcy gonią za... kobietami.
W tym roku w Pampelunie przekroczono wszelkie granice!” -
huknął w tytule hiszpański dziennik „El Mundo”. Jak w Pampelunie, znaczy, że rzecz o tzw. gonitwach byków - kretyńskiej tradycji przepędzania ulicami starego miasta tych oszalałych ze strachu zwierząt, które później, przy wiwatujących tłumach, zabijane są na arenie przez toreadorów. I pomyśleć, że ów barbarzyński zwyczaj kultywowany jest w niby cywilizowanej dzisiejszej Europie. Brukselskich urzędników to nie obchodzi, bo widać mają co innego do roboty, jak choćby wymyślanie reguł dotyczących krzywizny banana…
Nie będę ukrywał, że cieszę się jak dziecko, gdy bykowi uda się nadziać na rogi któregoś z uczestników tej „gonitwy”. W tym roku rannych zostało, niestety, tylko 23 delikwentów. Rok temu w Pampelunie byk trafił dokładnie w przyrodzenie jednego z polskich turystów. Teraz kobiety nie są mu już do niczego potrzebne, więc zapewne nie zainteresuje go nowy zwyczaj, który zapanował w tym mieście: obmacywania kobiet przez zgraje zdziczałych facetów.
Gazeta „El Mundo” zilustrowała swój komentarz na ten temat fotografią jednej z nich, z lasem rąk wyciągniętych do jej odkrytych piersi. Jak widać na zdjęciu, ona akurat miała w tym przyjemność, ale nie wszystkim sprawia to radość… W Internecie, oprócz „gonitwy” byków krążą nagrania także z gonitw dwunożnych buhajów w Pampelunie za młodymi, przerażonymi dziewczynami, by je dopaść i wymiętosić, oraz rozpaczliwych prób ich obrony przez towarzyszących im mężczyzn. Pewna relacjonująca tę imprezę dziennikarka hiszpańskiej telewizji została najpierw oblana winem od stóp po czubek głowy, aż w końcu dopadł ją jakiś rozjuszony młodzieniec i mimo rozpaczliwej obrony reporterki przyssał się jej do ust. Operator nawet nie przerwał nagrania. Ona była wstrząśnięta, a tłum wył i rechotał z radości…
Niemiecki tygodnik „Stern” ostrzegł swe rodaczki: panie wybierające się na urlop w Pampelunie podczas rozsławionej przez Ernesta Hemingwaya „fiesty”, muszą liczyć się z takimi atakami.
Jeśli kobiety uczestniczą w tym święcie, jeśli sobie popiją, jeśli nawet zdejmują bluzki i pokazują cycki, to wcale nie oznacza zaproszenia do ich obmacywania… -
oburza się Marisa Soleto, szefowa jednej z hiszpańskich kobiecych organizacji.
Głos zabrali także socjologowie i psychologowie, którzy w masowym prostactwie doszukują się drugiego dna: jak uczenie argumentują, wszystkiemu winien jest kryzys, gdyż lud jest sfrustrowany i szuka sobie taniej rozrywki. Przywołani do tablicy politycy tłumaczą z kolei, że „reakcje tłumu nabierają własnej dynamiki…”, ale jak zaapelował niejaki Juan Moreno, sekretarz stanu w rządzie premiera Mariana Rajoy`a:
Należy bronić tego festynu, gdyż jest to tradycja, która należy do nas wszystkich.
Do mnie nie należy. Jak dla mnie jest to po prostu przejaw „własnej dynamiki” zezowatości umysłowej, szerzącej się od Pampeluny, przez Madryt, aż po Brukselę.
Klaser
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/66167-gonitwy-seksualne-w-pampelunie