Kto nie chciałby jeść sztucznego mięsa? I proszę nie grymasić, bo „należy się iść z postępem” - jak mawiał Kaźmirz Pawlak. Co niektórzy z nas zajadali się wyrobami czekoladopodobnymi w komunie, popijali polo-cocktą, więc do wyrobów mięsopodobnych też przyjdzie się nam przyzwyczaić w nowym wege-socjalizmie. Kto wie? Może to mięsko, które właśnie powstaje w laboratoriach urokliwego hiszpańskiego San Sebastián okaże się przepyszne? Zupełnie jak pomidory sprowadzane do nas zimą z Hiszpanii, które dość dobrze imitują warzywo, tyle że z wyłącznie z wyglądu, a nie ze smaku.
Rząd baskijski przeznaczył prawie trzy miliony euro na instalację laboratorium „mięsa in vitro” w San Sebastián, którego otwarcie planuje się na 2024 r. (…) Według raportu AECOC władze regionalne rządy krajowe i europejskie inwestują w rozwój pierwszego przemysłowego zakładu produkcji „mięsa hodowlanego” w Hiszpanii, jednego z pierwszych na świecie. Powód? Wypełnianie założeń Agendy 2030, która zapewnia, że spożycie mięsa jest szkodliwe dla środowiska i ludzi. Biotech Foods to baskijska firma założona w 2017 roku, która rozwija technologię produkcji „mięsa hodowlanego” lub „mięsa etycznego”, jak to definiuje firma.
Spółka zapewnia, że hodowla zwierząt jest „głównym źródłem ludzkich chorób pandemicznych na planecie i prawdopodobnie jednym z największych skupisk cierpienia powodowanego przez człowieka” i wzywa do położenia kresu tej „katastrofie moralnej”.
Powinno to budzić ogromne zaniepokojenie ludzi, którzy chcą skutecznie pomóc jak największej liczbie czujących istot – wyjaśnia Biotech Foods, oskarżając jednocześnie zwierzęta gospodarskie o przyczynianie się do zmiany klimatu
— jak czytamy w La Gaceta de la Iberosfera.
Nie powinniśmy się oburzać, bo już nawet USA, Izrael, Japonia stawiają na mięso in vitro. Temu pomysłowi przeciwstawiły się ostatnio Włochy i zabroniły produkcji tego wynalazku, no ale wiadomo- rządzi tam Giorgia Meloni – faszystka, populistka, która wdarła się na salony unijne i zaprowadza konserwatywne czyli niepraworządne porządki. U nas dopiero po wyborach może się okazać, czy sztuczne mięsko będzie nowym przysmakiem tzw. Warszawki.
Poza tym, tyle dekad jemy już mięsopodobne parówki, że wybrzydzanie na mięso z biopsji byłoby przesadą. Mięso lepsze etycznie uzyskuje się poprzez ekstrakcję komórek macierzystych od zwierząt.
Stamtąd pobierane są komórki mięśniowe produkujące białko, które ‘hoduje się’ w bioreaktorach, gdzie odtwarzane są warunki temperaturowe i atmosferyczne panujące w organizmie zwierzęcia oraz dodawane są chemiczne składniki odżywcze niezbędne do wzrostu i tworzenia nowej tkanki mięśniowej.
Rozmach produkcji światowej jest coraz większy, bo jak podaje inna gazeta Libertad Digital:
Według danych The Good Food Institute, międzynarodowej organizacji promującej spożycie produktów pochodzenia roślinnego, działa już około 150 firm zajmujących się badaniami i produkcją mięsa laboratoryjnego, a inwestycje wynoszą 896 milionów dolarów. Jednak liczba ta może być jeszcze wyższa, jak wynika z danych BBC, z których wynika, że w tym roku w rozwój hodowli mięsa zainwestowano już 2 800 mln dolarów (2 594 mln euro).
Aktywistów od ochrony środowiska i praw zwierząt - częściowo więc uszczęśliwiono, choć jak się okazuje - nie do końca. Owszem, mięso laboratoryjne jest doskonałym rozwiązaniem problemu emisji gazów cieplarnianych wytwarzanych przez te wstrętne, zawzięcie nieekologiczne zwierzęta gospodarskie, ale po przeprowadzeniu badań na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davis oszacowano, że w procesie produkcji mięsa laboratoryjnego emituje się od 4 do 25 razy więcej dwutlenku węgla niż przy hodowli zwykłej wołowiny. No i cóż począć z mięsem, które okazało się niezupełnie tak „etyczne”, jak zostało opisane? Może trzeba poczekać aż przemówi Greta Thunberg? Jeśli ona potępi produkcję in vitro to może ocalejemy od tego eksperymentu?
Na razie jednak firma BioTech Foods z San Sebastian spodziewa się, że „w ciągu następnej dekady rynek ten odnotuje ogromny wzrost, szacując, że do 2032 r. aż 12% białka spożywanego na świecie będzie pochodzić z tego rodzaju systemu produkcji żywności”. Tylko ciekawe co na to mistrzowie kulinarni z San Sebastian i okolic, czyli regionu, który do tej pory pysznił się opinią mekki najlepszych restauracji i najlepszego jedzenia w Europie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/660710-narodziny-mieska-z-in-vitro-w-san-sebastian