„Mieszkańcy dzielnicy La Isleta w Palmie, stolicy Gran Canarii należącej do hiszpańskich Wysp Kanaryjskich, protestowali w tym tygodniu przed dawną bazą wojskową, gdzie obecnie lokowani są nielegalni imigranci. Domagano się rozwiązania problemów, jakie stwarzają przybysze” — podał lokalny dziennik „Canarias7”.
Według protestujących, młodzi imigranci, głównie Marokańczycy, stwarzają liczne problemy - kradną, grożą mieszkańcom, biją się między sobą i zaśmiecają ulice. Wielu sprzedaje narkotyki, pije alkohol, zajmuje opuszczone budynki, a nawet wynajmuje je na pokoje.
Mają coraz więcej praw; chronią ich bardziej, niż nas
— skarżyła się jedna z protestujących cytowana przez „Canarias7”.
Nikt nam nie pomaga i już nie można swobodnie chodzić po ulicach; w tej dzielnicy nikt z miejscowych prawie nie wychodzi z domu
— dodała kobieta.
Zawłaszczyli przestrzeń
Imigranci często nie wracają na noc do ośrodka, tylko śpią na ulicach lub w parku; nie pomaga płot ustawiony wokół parku przez lokalne władze.
Zawłaszczyli przestrzeń publiczną, już nikt nie wychodzi z dziećmi do parku, gdyż nie jest tam bezpiecznie, mają noże i grożą nam
— relacjonowała demonstrantka.
Uciekają przed nimi nawet wyglądający na silniejszych imigranci z Afryki Subsaharyjskiej
— powiedziała.
Według kobiety „policja już nie przyjeżdża na wezwania, a gdy to robi, rozkłada ręce mówiąc, że nic nie może pomóc”.
Mieszkańcy zbierają podpisy pod petycją do lokalnego rządu, aby przeniósł ośrodek dla imigrantów w inne miejsce. Na razie jednak codziennie przyjeżdżają tam autobusy z nowymi imigrantami.
Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex) ocenia, że ponad 40 proc. nielegalnych imigrantów w Hiszpanii pochodzi z Maroka, a prawie 15 proc. - z Algierii.
edy/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/659771-protest-przeciw-nielegalnej-migracji-w-gran-canarii